29. Poznać półprawdę

3.7K 299 210
                                    

UWAGA! Nastąpiła zmiana nazwiska narzeczonego Zoe (klientki Mel), więc nazywa się on Waller. Pomyliłam się i muszę to zmienić, więc narzeczony klientki, to Robert Waller

Kolejna UWAGA! Długi rozdział!

MELANIE

Skamieniałam, po prostu skamieniałam. Riper wyjął z kieszeni bluzy swoją broń i kolejny raz we mnie celował. Bruno natychmiast stanął przede mną i zasłonił z pola strzału. 

- Riper, pojebało cie?! - On oszalał. Boję się nie tylko o siebie, ale też o Bruna.

- Wolf, zejdź mi z drogi. - Zaciągnął się ostatni raz i rzucił niedopałek, następnie go przydeptując.

- Ona jest moja! - Bruno wręcz warczał w jego stronę.

- Nie widzę na niej kamizelki z twoim imieniem. - Cały czas mierzył w naszą stronę. 

- To ją kurwa zobaczysz! - Nie bardzo wiem o co chodzi, ale wolę się w tym momencie nie odzywać.

- Wolf, odejdź zanim ci wpakuje kulkę. - Zaczynam się trząść, a oddech staje się ciężki. Bruno to zauważa i chwyta moją dłoń.

- Idź do windy i tam na mnie czekaj. - Mówi do mnie, ale dopiero gdy mną potrząsa udaję mi się zrobić jakikolwiek ruch. Puszcza mnie i odwraca się do Ripera. - Załatwimy to między sobą. - Ściąga bluzę i podaje mi ją. - Jak brat z bratem. - Riper przechyla głowę i patrzy to na mnie, to na Wolfa.

- Jak chcesz. - Riper kiwa do mnie, że mam iść, a Bruno ściska moją dłoń. 

- Idź. - Zbieram się w sobie i ze łzami w oczach odchodzę. 

Kulę się na podłodze koło windy i zaciskam dłońmi uszy, by nie słyszeć nic. Chcę odciąć się od tego wszystkiego. Chce by to był tylko sen, a ja zaraz się obudzę i to wszystko zniknie. Zaczynam się bujać, gdy nagle słyszę straszliwy huk. Moje serce zamiera myśląc o najgorszym, gdy nagle czyjeś ręce unoszą mnie, a kiedy otwieram oczy oddycham z ulgą, ale tylko na chwilę, bo zaraz przypominam sobie co się stało.

- Bruno. - Unoszę głowę, gdy on wnosi mnie do windy i przyciska łokciem guzik garażu.

- Cii... Nic mu nie jest. - Uspokaja mnie.

- Ale słyszałam...

- Zrobiłem ci dziurę w drzwiach od łazienki. - Kamień z serca. - Ogłuszyłem go, ale niedługo się ocknie, dlatego zabieram cie do siebie. - Stawia mnie na ziemi. Czuję się tak wyprana, że nawet nie wiem co o tym myśleć.

- Ale ja miałam jechać... - Nie daje mi skończyć.

- Mel, zabieram cie do siebie. - Mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Będziesz tam bezpieczna dopóki nie załatwię spraw w klubie. 

- Co chcesz zrobić? - Jestem w środku wojny między braćmi, w której wcale brać udziału nie chciałam.

- To co będzie trzeba. - Drzwi windy otwierają się, a ja nadal stoję, dopiero Bruno łapie mnie za dłoń i ciągnie w stronę jego samochodu. - Wskakuj! Nie mamy czasu.

To za dużo. W uszach mi dzwoni, a ciało jest jak galaretka. Przerasta mnie to wszystko. Ocieram łzy o których nawet nie wiedziałam, że wypłynęły. 

- Miałam jechać do Sami. - Wyznaję, gdy zapinam pas.

- Zadzwoń do niej, że będziesz u mnie kilka dni. 

- Jak to u ciebie? - Teraz do mnie zaczyna dochodzić o czym on mówi. Mam się zatrzymać u niego? Przecież dopiero co zostawił mnie na chodniku z przeprosinami, a teraz broni przed własnym bratem. 

Złapać DYREKTORAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz