2. Wilk

5.4K 298 74
                                    

MELANIE

Moja wanna jest rajem. Uwielbiam leżakować w niej i kompletnie odpływać w nicość. Jednak dziś to nie działa. Moje myśli zaprząta obietnica jaką złożyłam Sami. Boże, jak ja przekonam tego pracoholika? 

Wychodzę z wanny i wcale nie przejmuję się, że mokra i naga wędruje po moim penthousie. Właśnie to daje prywatność. Wolność robienia czego się zażyczy. 

Grzebię w torebce w poszukiwaniu mojego telefonu. Muszę jak najszybciej załatwić sprawę z Alexem. Strasznie nie lubię nie załatwionych spraw. Wolę jak wszystko mam pewne i dopięte na ostatni guzik. 

Wybieram numer i czekam, aż połączy mnie z biurem. Alex już dawno zakazał mi dzwonić na jego prywatny numer. Twierdzi, że to zakłóca mu pracę. Jego asystentka odbiera po drugim sygnale.

- Dzień dobry, kancelaria Pana Green. W czym mogę pomoc? - Jak zawsze profesjonalnie.

- Cześć Elena, tutaj Melanie. Możesz połączyć mnie z Alexem? - Jak dobrze znać asystentkę brata.

- Jasne. Daj chwilkę. - Czekam, aż w końcu słyszę znajomy głos brata.

- Witam siostro. Czegoż tym razem potrzebujesz? - Och, dobrze ma dobry humor.

- Jeśli stoisz, to usiądź, ale jeśli siedzisz, to nie krzycz na mnie. - Słyszę znajome wzdychnięcie, czyli wie, że będzie coś dużego.

- Melanie, błagam powiedz, że to nie kolejny wybryk Samanthy. 

- Na razie nic nie zrobiła. - Ale zrobi i to całkiem niedługo.

- Mel, mów szybko, bo nie specjalnie mam czas. - Jak zawsze zresztą.

- Musisz jutro z nami iść do klubu. - Milczenie nie wskazuje niczego dobrego. - Alex? Jesteś tam?

- Jestem i chyba się przesłyszałem. - Wcale, że nie.

- Alex... - Jeju. Co ja mam mu powiedzieć?

- Melanie. - Znowu ta cisza. - Znasz mnie i wiesz, że nie preferuję czegoś takiego. - Dobrze o tym wiem, ale Sami chyba jeszcze nie do końca.

- Alex, proszę. 

- To nie jest dobry pomysł. - Jak ja mam go przekonać?

- Wiem, ale zrób to dla mnie. Dawno się nie widzieliśmy. Jeden wieczór w towarzystwie siostry i jej przyjaciółki cie nie zbawi. 

- Jestem zapracowany. - Jak zawsze, ta sama śpiewka.

- O tym też wiem, ale pomyśl, że ja również jestem zapracowana. Lecz jeden wieczór z bratem dobrze na mnie wpłynie. - Igram z ogniem, ale co tam.

- Gdzie chcesz iść? - W duchu tańczę mały taniec szczęścia.

- Dam ci o tym znać jutro, kiedy zbierzesz mnie o dwudziestej. 

- Jutro!? Melanie, mam dużo roboty. Myślałem, że chcesz w przyszłym tygodniu, to zorganizować. - On jest gorszy ode mnie. 

- Braciszku jesteś najlepszy i wiem, że dasz radę. Do zobaczenia jutro. Buziaki. - Szybko rozłączam się, zanim zmieni swoje zdanie. 

Uff. Mogę w końcu odetchnąć. Jednak zostało najgorsze. Jak mam mu powiedzieć, że ma udawać faceta Sami, skoro udręką dla niego jest wyjście w sobotni wieczór?

***

Następnego dnia od rana mam urwanie głowy. Kwiaciarnia pomyliła zamówienia bukietów i rozemocjonowana Panna Młoda krzyczała jakbym była głucha. Szkoda tylko, że dzwoni do mnie, a nie do Sami, to ona ogarnia takie rzeczy. Więc, od rana jeżdżę w tę i z powrotem z jakimś bukietem, a Panna zakochana, czyli Sami nie odbiera moich telefonów, a kiedy już raczyła odebrać telefon, to kazała się odebrać ze studia tatuażu. No po prostu bosko.

Złapać DYREKTORAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz