~Baekhyun~
Jego usta zachłannie, ale wciąż z wyczuciem całowały te moje. Oddawałem każdy pocałunek, jak najlepiej potrafiłem, tak abyśmy oboje czerpali przyjemność z tych muśnięć.
W końcu zjechał pocałunkami na moją szyję zostawiając na niej kilka zapewne krwistych śladów. Delikatnie zassał się na moim obojczyku, wysuwając swoją dłoń pod moją koszulkę i sunąc nią po całym moim brzuchu, na ten gest delikatnie go wciągnąłem, czując dreszcze na całym ciele. Pomógł pozbyć mi się tej zbędnej odzieży. Ja również pomogłem mu z tą jego. Patrzyłem na jego umięśniony tors, ilustrując każdy mięsień, tak dobrze wyeksponowany.
Długo nie nacieszyłem się tym widokiem, gdyż przerwał mi długim pocałunkiem, podczas którego wodziłem dłońmi po jego rozgrzanym torsie, jeszcze bardziej poznając strukturę tych wszystkich mięśni. Po chwili wrócił do obdarowywania mojej klatki piersiowej nowymi śladami, którymi stworzył drogę, prowadzącą od szyi do gumki moich spodenek. Przy właśnie linii gumki złożył mokre muśnięcie, na które zareagowałem chyba zbyt mocno.- Bakkie, ty drżysz - z jego ust wydobył się dźwięk, z udawaną troską. Dobrze wiedziałem, że chce się ze mną droczyć. Może i bym przystał na tę niemą propozycje, jednak już bardzo przeszkadzał mi mój problem w spodenkach, a ja chciałem, aby się już mną zajął.
- Chan, nie drażnij mnie i zajmij się mną, tak jak obiecałeś - wydyszałem, trochę zdenerwowany.
- Już, już skarbie. Obiecałem, to słowa dotrzymam - zaśmiał się spoglądając na mnie tym swoim, pełnym pożądania wzrokiem.
Patrząc prosto w moje oczy, zaczął powoli ściągać dolną garderobę wraz z bielizną. Robił to za wolno, nie wiem, czy mi na złość, czy nie, ale wciąż za wolno. Podniosłem swój seksowny tyłeczek, ułatwiając mu przy tym robotę, z którą już jestem pewien, że specjalnie się ociągał. Zostawiał mokre pocałunki na mojej miednicy. Bawił się swoim językiem w najlepsze, rysując przeróżne wzory, wodząc nim po pełnych udach, które tak jak inne części mojego ciała, zostały odpowiednio zaznaczone. Wywołując u mnie pełno sapnięć, cichych jęków i stęknięć, przez przyjemność którą mi dawał.
Spojrzałem na niego prosząc, aby przeszedł dalej, a już po chwili sięgnął do szafki nocnej wyjmując z niej żel i prezerwatywy. Wylał odpowiednią ilość substancji na swoje palce, spoglądając w moje pół przymknięte oczy, aby po chwili wsunąć od razu dwa palce w moje ciasne wejście. Z moich ust wydarł się dość głośny krzyk, przepełniony jak narazie bólem. Chan od razu scałował łzy, które niespodziewanie poleciały po moich policzkach. Wpił się w moje usta. Całował je namiętnie, a językiem badał moją jamę ustną, tocząc walkę, którą i tak przegrywałem. W tym czasie powoli i całkowicie delikatnie poruszał swoimi palcami w moim wnętrzu, rozciągając moje ścianki, aby później nie zrobić mi krzywdy. Uderzał pod różnymi kątem, szukając tego slodkiego punktu. Długo szukać nie musiał, bo poinformowałem go głośnym i przeciągłym jękiem, że trafił idealnie. Pewnie masował to miejsce, uderzając w nie idealnie za każdym razem. Gdy uznał, że jestem dobrze przygotowany, wyciągnął je, pozostawiając dziwną pustkę po sobie, na co posłałem mu zawiedzione spojrzenie, bo przecież było mi tak przyjemnie. Spojrzałem na niego, zauważając, że sam nie miał już bielizny. Kiedy on ją ściągnął? Jego duży penis stał bacznie, czekając na swoją kolej. Byłem naprawdę podekscytowany, że zaraz to on mnie wypełni. Chan kolejny raz sięgnął po lubrykant, po czym założył gumkę i rozsmarował żel na swoim twardym członku. Cmoknął szybko moje usta, po czym zaczął powoli, cal po calu wsuwać całą swoją długość w moją ciasną dziurkę. Przez cały ten moment obserwował moją twarz. Wiem, że szukał oznak bólu, jednak przygotował mnie na tyle dobrze, że ból był znikomy, a całkowicie zastąpiony cudownym uczuciem wypełnienia i przyjemności. Odchyliłem głowę w tym, jęcząc przez uczucie, gdy wszedł cały. Pieścił językiem moja szyję, zostawiając mokre ślady. Poruszał się w równym rytmie, powoli, abym mógł się się przyzwyczaić do tego uczucia, które i tak już kochałem. Z każdą chwilą zwiększał tempo, dając nam obu jeszcze więcej doznań. Cało pomieszczenie było wypełnione naszymi głosami, jękami, które tak dobrze ze sobą współgrały. Chanyeol co chwilę komplementował moje ciało, całując je i jeszcze bardziej zatracając się w błogiej ekstazie. Poczułem to cudowne uczucie, na które moje plecy wygięły się w łuk, a jego plecy z pewnością zostały naznaczone moimi paznokćmi. On po prostu znowu trafił, ponownie znalazł ten słodki punkcik. Uderzał w niego idealnie, bezbłędnie, nadając niewyobrażalnie szybkiego rytmu. Z moich ust leciało pełno jęków jak i przekleństw, bo cholera to było tak dobre. On sam cicho nie był. Nagle poczułem to już znane i błogie uczucie, zbierające się w moim podbrzuszu, na które mocno zacisnąłem palce na jego ramionach.
- C-Chan j-ja zaraz - ledwo wyjąkałem, na co Chan się uśmiechnął, jeszcze bardziej przyśpieszając swoje ruchy.Po kilku minutach doszłem, brudząc nasze brzuchy białą, lepką mazią. Chanyeol potrzebował jeszcze trochę, aby sięgnąć spełnienia.
- Aaaah - jeknął przeciągle, zaciskając dłoń na mojej talii, dochodząc w prezerwatywę.
Zmęczony, delikatnie opadł na mnie, tak aby nie zrobić mi krzywdy. Spojrzał na mnie zmęczony, ale całkowicie spełniony. Odgarnął kilka posklejanych kosmyków z mojego czoła, aby po chwili złożyć na nim czuły całus. Wyszedł ze mnie, następnie wyrzucając gumkę do kosza, po czym wrócił kładąc się obok mnie. Naciągnął na nas kołdrę, a ja wtuliłem swoją twarz w jego pierś. Wiem, że byliśmy brudni, ale ogarnęło mnie zbyt duże zmęczenie, a oczy same zamykały się. Rano ogarnę ten bajzel. Zanim usnąłem, usłyszałem jego czuły głos.
- Byłeś dziś niesamowity Baekkie - mimowolnie, na te słowa uśmiechnąłem się. On sam był niesamowity - Śpij dobrze, skarbie.Teraz od strony Baeka.
Mam nadzieję, że się wam podoba, bo nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy.Do następnego!
CZYTASZ
Dressed In Happiness ||ChanBaek||
FanfictionChanyeol, prezes firmy PC Corporation z niechcianą żoną na karku postanawia założyć sobie konto na specyficznym portalu dla randkowiczów, aby oderwać się od nudnej i przytłaczającej go rzeczywistości. Jednak nie wie, że niesie to za sobą pewne konse...