Poświęcaliśmy swoim ustom długie minuty, przerywając pocałunki na dosłownie sekundę, aby złapać trochę oddechu. Usta Chana powoli zaczęły zsuwać się w dół całując moją linie szczęki, zostawiając mokre ślady na mojej skórze. Było to tak przyjemne, że co jakiś czas wydobywałem z siebie ciche pomruki, na które chłopak tylko odpowiadał uśmiechem. To co robił było idealne i tak bardzo dokładne. Z przyjemności delikatnie przymknąłem oczy, a starszy zaczął obcałowywać szyję i obojczyki, które trochę wystawały zza koszulki. Poczułem chwilowe szczypanie w okolicy obojczyka. Chanyeol bawi się w odkurzacza? Chłopak odsunął się ode mnie na chwilę, aby spojrzeć na swoje dzieło. Posłał mi zadziorny uśmieszek powracając do całowania, tym razem znowu moich ust. Jego dłonie delikatnie ściskały i masowały moje pośladki, nawet nie wiem kiedy się tam znalazły, ale muszę przyznać, że było to cudowne.
- Jesteś taki piękny, tak idealny, że aż niemożliwe - powiedział Chanyeol, odrywając się na chwilę od moich już bardzo napuchniętych warg. Jego słowa spowodowały u mnie nie małe zawstydzenie, ponieważ nikt mi nigdy jeszcze nie powiedział takich słów. Byłem bardzo podniecony, pragnąłem więcej, chciałem, aby Chan się mną dobrze zajął, byłem pewny, że zrobi to bardzo dobrze. Dłonie chłopaka powędrowały pod moją koszulkę, na co zareagowałem cichym jęknięciem prosto w jego ucho, gdy ten całował moja szyję. Jego dłonie delikatnie drażniły skórę mojego brzucha, zachaczając co jakiś czas o i tak już stojące sutki.
- Jesteś taki uroczy, gdy się rumienisz- co z tego, że i tak już byłem cały czerwony. Chanyeol zaprzestając swoich ruchów, złapał za koniec mojej koszulki- To chyba nie będzie nam potrzebne. Co? - na co tylko przytaknąłem, a on ściągnął ją jednym zdecydowanym ruchem. Ja jednak nie chciałem pozostać mu dłużny, dlatego po chwili to samo uczyniłem z jego bluzą. Muszę przyznać, że byłem zazdrosny. Miał tak dobrze zbudowane ciało. Szerokie, męskie ramiona, umięśniony tors, każdy mięsień tak dobrze wyeksponowany. Wyższy nie dał mi długo patrzeć, bo zaraz zaczął składać pocałunki na moim brzuchu.
- Bakkie, czy ty to już robiłeś? - zapytał trochę nie pewnie, ale z troską w oczach, kiwnąłem delikatnie głową, na znak, że już miałem swój pierwszy raz, byłem zbyt onieśmielony tym pytaniem, aby móc mu odpowiedzieć słowami. Myślałem, że nie będzie pytał o to. Chan posłał mi uroczy uśmiech, był taki piękny, a po chwili ponownie tej nocy złączył nasze usta. - Może przejdziemy do sypialni? - Boże, kiedy on przestanie gadać, a zacznie działać. Tak, chodźmy, miałem ochotę tak krzyknąć.
- Tak, chodźmy Channie. Tam będzie wygodniej - delikatnie zszedłem z niego, specjalnie zachaczając dłonią o jego wybrzuszenie w spodniach, na co syknął. Złapałem go za dłoń i poprowadziłem w stronę sypialni. Wpuściłem go pierwszego, aby zamknąć drzwi. Chłopak uniósł mnie delikatnie, tak, że miałem nogi owinięte wokół jego bioder, a dłonie zawieszone na jego karku. Delikatnie ułożył mnie na materacu, samemu zawisając nade mną, między moimi nogami. Zaczął na nowo całować moją klatkę piersiową, zostawiając na niej kilka ciemno, fioletowo czerwonych oznaczeń. Na każdy jego ruch z moich ust wychodziły ciche spanięcia. W tej chwili pragnąłem jego ust, delikatnie podciągnąłem go do góry, jednak ten powrócił na swoje wcześniejsze miejsce robiąc mokrą ścieżkę od mojego pępka po usta, które w końcu zasmakowały tych jego. Przez cały ten czas cierpliwie czekałem, ale teraz to już nie wytrzymałem. Powolnym ruchem zacząłem się ocierać swoją erekcją, przez materiał spodni o tę jego. Z ust Chana wydostało się ciche jęknięcie. Jemu chyba też było ciasno.
- Ktoś tu jest nie cierpliwy - zaśmiał się pod nosem, ale zaraz po tym zaczął delikatnie zsuwać moje spodnie z bioder, obcałowywując przy tym moje podbrzusze, to było tak cholernie przyjemne, a wiedziałem, że może być jeszce lepiej. Chan na chwilę zniknął z mojego pola widzenia. Słyszałem tylko jak coś upada, co zarejestrowałem jako spodnie.
- Gdzie masz lubrykant, lub coś takiego?- zaśmiałem się cichutko, zaraz pokazując mu szafkę, z której wyjął to co było potrzebne. Po chwili wrócił do mnie, znów będąc nade mną, siedząc między moimi udami. Uśmiechnął się zadziornie, na co odpowiedziałem mu tym samym. W jednej chwili pozbył się swojej, jak i mojej bielizny. Jego członek w porównaniu do mojego był naprawdę duży, bardzo duży. On się zmieści we mnie? Przecież on mnie rozerwie. Składał pocałunki na moich udach, zostawiając tam ślady, które pewnie nie znikną, przez najbliższy czas. Całował na zmianę moje usta, szyje, ramiona, delikatnie pieszcząc moją dziurkę. Chanyeol delikatnie napierał palcem na wejście, posyłając mi pytajcie spojrzenie, wiedziałem, że pyta o pozwolenie dlatego przytaknąłem. Ten wylał potrzebną ilość żelu na place. Ostatni raz pocałował mnie, po czym jeden jego palec zanurzył się we mnie. Poczekał chwilę, abym się przyzwyczaił, a gdy dałem mu znak zaczął powoli nim poruszać i pchać w różne strony. Z początku był ogromny dyskomfort, ale z każdą chwilą stawało się to nie wyobrażalnie dobre. Dołożył drugiego palca, a niedługo po nim trzeciego, starając się mnie jak najlepiej rozciągnąć. Całe pomieszczenie było wypełnione moimi jękami, tymi urwanymi i długimi, gdyż Chan idealnie napierał palcami na moją prostatę. Chciałem, aby i jemu było dobrze, a ja też potrzebowałem więcej, dlatego posłałem mu błagalne spojrzenie, które odczytał bezbłędnie. Wysunął ze mnie swoje palce, po czym odczułem dziwną pustkę, jednak zaraz po tym wypełniło mnie coś o wiele większego. Chanyeol wszedł we mnie jednym pchnięciem, a z moich ust uszedł niemy krzyk. Był duży, ogromny, czułem każdą jedną żyłę na jego penisie, odczuwałem ból, ale wiedziałem, że zaraz minie. Chłopak odczekał chwilę, a później zaczął się poruszać powoli, ale dokładnie. Ból nie opuszczał mojego ciała, jednak z każdym pchnięciem było to coraz przyjemniejsze, a z moich ust wydobywało się coraz więcej jęków i próśb o więcej. Dłonie miałem na jego plecach, drapiąc i ściskając je. Chanyeol wykonywał coraz to pewniejsze i mocniejsze ruchy, trafiając idealnie w ten słodki punkcik, na który reagowałem głośnym jękami i prośbami o więcej.
- Jesteś taki ciasny Baek. Tak dobrze mnie przyjmujesz. - chwalił, całując moje usta, a zarazem pchając we mnie z ogromną siłą. Nasze głosy, jęki i spania wypełniły całą sypialnie, jak nie całe mieszkanie, a ciała synchronizowały się w ruchach. Było nam tak kurewsko dobrze. Chanyeol był idealny, robił tak jakby dokładnie znał moje słabe punkty, w które celował idealnie. Czułem kumulującą się przyjemność w podbrzuszu.
- C-Chan, j-ja zaraz...ahh- ledwo wyjąkałem z powodu tak dużej przyjemności.
- Wiem, zrób to dla mnie Baekkie- na te słowa przygryzłem wargę, gdy ten jeszcze bardziej przyspieszył, złączając nasze dłonie razem. Po kilku kolejnych ruchach doszedłem, krzycząc imię Chanyeola, już kolejny raz w czasie tego seksu, dochodząc na swoją i jego klatkę piersiową. Starszy potrzebował jeszcze chwili, aby osiągnąć swoje spełnienie. Wydał z siebie głośne warknięcie osiągając swój orgazm w moim tyłku. Delikatnie wysunął się ze mnie, spoglądając na spływającą spermę po moich udach, a następnie kładąc się obok i przytulając mnie do swojego ciała.
- Chcesz wziąć prysznic? - zaprzeczyłem ruchem głowy, na co tylko przytaknął. Nie miałem siły, postanowiłem, że rano posprzątam ten bałagan.
- Byłeś cudowny - wymruczał do mojego ucha, wciąż tym seksownym, zachrypniętym głosem.
- Ty też, byłeś niesamowity- uśmiechnąłem się słodko do chłopaka, a on odwzajemnił gest, przytulając mnie mocniej do siebie, a ja wtuliłem twarz w jego pierś, aby odpłynąć do krainy Morfeusza. Ostatnie co poczułem, to słodki i delikatny pocałunek na swoim czole i ciche, czułe dobranoc.Mam nadzieję, że jakoś bardzo tego nie zepsułam, a wam się podoba.
Do następnego!
CZYTASZ
Dressed In Happiness ||ChanBaek||
FanficChanyeol, prezes firmy PC Corporation z niechcianą żoną na karku postanawia założyć sobie konto na specyficznym portalu dla randkowiczów, aby oderwać się od nudnej i przytłaczającej go rzeczywistości. Jednak nie wie, że niesie to za sobą pewne konse...