Chanyeol zaprowadził mnie do samochodu, który znajdował się przy wyjściu z parku. Posadził mnie na miejscu pasażera, obok kierowcy, samemu zapinając mój pas. Po chwili i on zajął swoje miejsce za kierownicą.
W czasie jazdy trwała okropna cisza, której nie potrafiłem przerwać. Chan wydawał się nad czymś głęboko myśleć, przy czym zaciskał mocno dłonie na kierownicy. Miałem wrażenie, że jest zdenerwowany, dlatego wolałem się nie odzywać i nie pogarszać sytuacji.
Kiedy próbowałem się trochę uspokoić, bo cały czas miałem przed oczami wydarzenie sprzed kilku minut, on zadał mi pytanie.
- Baek, wiem że to dla ciebie trudne, ale wiesz kim była ta osoba? - nie był zdenerwowany, był zmartwiony.
W odpowiedzi pokiwałem przecząco głową. Za nic nie znałem tego faceta, ani z wyglądu, ani z głosu. Czułem się źle, że nie mogę pomóc. Jednak Chanyeol tylko kiwnął głową na znak, że rozumie, posyłając w moją stronę czuły uśmiech.
Rozglądałem się na okolice za szybą, jednak to nie były moje okolice. Byłem pewien, że odwiezie mnie do domu, ale widoczni się myliłem.
- Channie, gdzie jedziemy? To nie jest droga do mojego domu - spojrzałem na niego, nie rozumiejąc dlaczego wybrał te trasę. W odpowiedzi usłyszałem jego cichy śmiech.
- Masz bardzo dobrą orientację w terenie, ale nie musisz się martwić, zajedziemy na chwilę do mojego biura - przytaknąłem na tę informację. Ale, czekaj, wróć. Jego biuro? Przecież tam może być ktoś znajomy.
- Chan, myślisz że to w porządku?
- Tak, spokojnie o tej porze już nie ma nikogo w budynku, a my wejdziemy tam tylko na chwilę - trochę się uspokoiłem po jego słowach, ale bądźmy szczerzy, najbardziej uspokoiła mnie jego dłoń, która teraz delikatnie masowała moje udo.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod ogromnym budynkiem, a może bardziej ogromnie wysokim. Po czym ruszyliśmy w stronę wejścia. Chanyeol chwilę grzebał w kieszeniach, by wyjąć klucze. Wchodząc do środka dokładnie wszystko skanowałem wzrokiem, przez co o mało nie wylądowałem na zapewne masakrycznie drogich płytkach. Gdyby nie refleks starszego pewnie bym leżał.
- Uważaj następnym razem, a teraz chodź - złapał mnie za dłoń prowadząc w jego znanym kierunku.
- Mam nadzieję, że szybko się nie męczysz, bo czeka nas wejście po schodach - no tak przecież wszytko jest powyłączane. Moje nogi, już mnie bolą na samą myśl.
O dziwo poszło nam to gładko, ale to pewnie dlatego, że przez cześć drogi Chan mnie niósł. Tak, to z pewnością dlatego.
Weszliśmy do jego biura, które znajdowało się w samym centrum piętra. Było naprawdę duże. Cudowny widok z niego na panoramę Seulu. Biurko, fotel, pełno różnym papierów, szafek i tak jakby kącik wypoczynkowy? No bo kanapa, stoliczek, fotele, no coś w ten deseń. Starszy szukał czegoś po szufladach, wyjmując przeróżne teczki i segregatory. Gdy tak się przyglądałem jemu, do mojej głowy wpadł naprawdę niegrzeczny pomysł.
Niedawno prawie zostałem porwany, a teraz myślę o tym, aby wziął mnie mocno na tym dużym biurku. Jestem nienormalny, ale obiecałem sobie, że kiedyś to zrobimy.- Już wszystko mam. Możemy wracać- spojrzał na mnie, a następnie głupio się uśmiechnął - Wiem o czym myślisz, ale kiedy indziej spełnimy twoje fantazje - zaśmiał się, wyprowadzając mnie z pomieszczenia.
Jak, skąd on? Co on mi w myślach czyta, czy ja po prostu jestem tak oczywisty?
Chłopak odwiózł mnie pod samo mieszkanie, żegnając się długim pocałunkiem i dając mi wskazówki jak na siebie uważać, mimo to obiecał, że teraz to on będzie mnie odbierał z pracy, gdy będę kończył późno.
Chanyeol
Wracając do domu, nie mogłem przestać myśleć o zaistniałym wydarzeniu. Czego ten mężczyzna chciał od Baeka? Miałem wrażenie, że skądś go znam, ten głos taki znajomy, że gdzieś go widziałem, ale to napewno nie był przyjaciel.
Do następnego!
CZYTASZ
Dressed In Happiness ||ChanBaek||
FanfictionChanyeol, prezes firmy PC Corporation z niechcianą żoną na karku postanawia założyć sobie konto na specyficznym portalu dla randkowiczów, aby oderwać się od nudnej i przytłaczającej go rzeczywistości. Jednak nie wie, że niesie to za sobą pewne konse...