I. Obróć ją

8.9K 209 14
                                    

Kochani czytelnicy, w książce pojawiać się będą wulgaryzmy i co jakiś czas sceny 18+. Jeśli  nie lubicie tych klimatów, możecie oczywiście pominąć dane fragmenty, wystarczy fakt, że ta scena tam została zawarta :)


Odkąd pamiętam rodzice wpajali mi wspaniałą, magiczną więź jaką obdarzana jest moja rasa. Więź, która spaja ze sobą dwie połówki na całe życie. Dla nich odnalezienie mate było nadrzędną sprawą, która przewyższała wszystko, to najwspanialsza część naszego dziedzictwa, która jest łaską Pana. Wtedy myślałam podobnie. Marzyłam o księciu na białym koniu, który zjawi się w najmniej oczekiwanym momencie, rzuci na mnie i zabierze daleko do swojej watahy.

Mam na imię Blanka, mam dwadzieścia lat i pochodzę z równej linii wilkołaków czystej krwi. Co oznacza, że siła wpojenia następuje u nas ze zdwojoną siłą. Mój ojciec jest alfą naszej watahy, a matka luną. Od dziecka uczyli mnie, że rodzina jest najważniejsza, zakazane jest krzywdzenie innych, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Niby dobra sprawa, ale w ja w to już nie wierzę.

Mam dwadzieścia lat a przypadków spotkania swej drugiej połówki odnotowałam może z sześć. W tym trzy pośród mojego pokolenia. Wszystkie objęły samice z naszego stada, przez co znaczącą część naszej watahy stanowią mężczyźni. Aktualnie nie wierzę w mrzonki o wpojeniu. Geny mówią Ci jak masz żyć i z kim, a to tylko dlatego, że jakiś facet się pojawił. Ja mówię temu stanowcze NIE. Nie mam zamiaru się zakochiwać. Moi rodzice myślą, że postradałam rozum, ale ja wiem swoje. To całe wpojenie to ściema.  Mój światopogląd diametralnie zmienił się kiedy miałam siedemnaście lat.

TRZY LATA WCZEŚNIEJ

Patrząc na swoje odbicie w lustrze, malowałam usta czerwoną szminką, która dopełniła make-up. Nigdy nie uważałam siebie za bóstwo z naturalną urodą. Uwielbiałam za to jak faceci ślinili się na mój widok kiedy mijałam ich w obcisłych legginsach i krótkim topie odsłaniającym połowę pleców. Uśmiechnęłam się do siebie odsłaniając biel moich kłów i wstając skierowałam się do wyjścia. Dziś byłam umówiona z Tomem na romantyczny spacer przy pełni księżyca. Aż dziwne, że w tak wyjątkowy wieczór woli spotkać się ze mną zamiast poszaleć z kolegami w lesie. Cóż, kim jestem by odmawiać najlepszemu przyjacielowi mojego ojca? Jest wspaniałym wilkołakiem, z dobrego rodu, który od zawsze mi się podobał. Wiem, że dzieliło nas praktycznie trzynaście lat różnicy wiekowej, ale na jego widok, aż nogi się pode mną uginały.

Gdy przekroczyłam próg domu moją skórę oświetlił wspaniały blask księżyca. Ciarki przebiegły mi po ciele. Moja wilczyca rwała się do biegu.

~ To moja noc! Biegnij! Teraz! Dalej! - moja połówka pragnęła tej nocy dla siebie.

- Nie taki jest plan. Idziemy do Toma, pamiętasz? Z nim będzie nam sto razy lepiej niż samotnie w lesie. - Kłótnia z moją wilczycą nie wchodziła w grę. Jest mi najlepszą przyjaciółką, nie wolno mi było na nią krzyczeć.

W odpowiedzi usłyszałam delikatne skomlenie, które po chwili przekształciło się w sapanie. Pragnęła go tak samo jak ja.

Gdy zbliżałam się do umówionego miejsca spotkania poczułam wspaniałą woń mężczyzny, ten zapach zawsze pobudzał mnie do działania.

- Blanka. - Jego błękitne oczy połyskiwały w blasku księżyca.

- Beto - uśmiechnęłam się zadziornie i podeszłam bliżej do mężczyzny.

Tom wyglądał cudownie w tych czarnych, obdartych jeansach i równie czarnym T-shircie. Rękawki opinały się na jego umięśnionych ramionach. Nie był wybitnie przystojny z twarzy, rzekłabym, że raczej należał do tych przeciętnych. Mimowolnie przesunęłam wzrokiem po jego ciele. Posturą przypominał greckiego Adonisa. Był po prostu niesamowicie seksowny. Nie mogłam się doczekać, aż zedrę z niego tę koszulę i wbiję paznokcie w jego nagi tors. 

Wilcza InklinacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz