- Możesz mi do cholery wyjaśnić co to miało znaczyć?! - wkurwiona na Noah, stałam przed nim naga, trzymając mojego spalonego królika w dłoni. Mięso było tak zwęglone, że z pewnością tego nie przełknę. Smród jaki roztaczał się wokół nas boleśnie ranił nasze nozdrza. Aż dziwne, że nie zauważyliśmy tego wcześniej, ale po prostu byliśmy zbyt pochłonięci sobą.
- Takie miałem zadanie - wzruszył ramionami - tu nie chodzi o Ciebie Blanka, miałem Ci utrudnić egzamin, pozbawienie Cię jedzenia było jednym z nich.
- Ale chyba seks już nie, co? - uniosłam pytająco brew i rzuciłam mięso w chłopaka. Noah odskoczył w bok, a ja zaczęłam rozglądać się za bielizną, która aktualnie zniknęła z mojego pola widzenia.
- Nie, seks miał Cię tylko dodatkowo zmęczyć - wyszczerzył zęby a ja spiorunowałam go spojrzeniem nie zaszczycając odpowiedzią.
Odnalazłam mój stanik leżący nieopodal przygaszonego już ogniska, a majtki wylądowały na krzakach. Czym prędzej zarzuciłam na siebie ciuchy, kątem oka obserwując jak Noah nadal stoi zrezygnowany. Złapałam jego spodnie, które napatoczyły mi się pod nogą i unosząc je cisnęłam nimi w kierunku chłopaka.
- Ubieraj się, jeszcze ktoś Cię zobaczy - wypowiedziałam chłodno i już miałam odejść kiedy Noah złapał mnie za nadgarstek.
- Blanka, nie takiej reakcji się spodziewałem - rzekł, lecz widząc mój wyraz puścił mnie.
- Myślałeś, że rzucę Ci się na szyję? Noah, Ty po prostu wykorzystałeś seks do osiągnięcia własnych celów! - wykrzyczałam mu w twarz. - Jestem teraz głodna i dwa razy bardziej zmęczona - dostrzegłam jego czarny T-shirt leżący obok mnie i podnosząc go zarzuciłam na siebie. - A tego już nie odzyskasz.
Odwróciłam się ruszając przed siebie. Po zrobieniu kilku kroków spojrzałam przez ramię, aby upewnić się, że chłopak za mną nie podąża. Jednak nie dostrzegłam go. Noah rozpłynął się, a ja znowu zostałam sama.
Przemieniłam się w wilczycę i próbując nie myśleć o tym co się wydarzyło skierowałam się na południe. Do domu. Ewidentnie nie zdążę już nic upolować. Nie po tym jak zmarnowałam tyle czasu. Choć muszę przyznać, że Noah był wspaniały, a to co się wydarzyło było kompletnym przeciwieństwem marnowania czasu. Gdybym mogła cofnąć się tę godzinę, na pewno nie zmieniłabym tego co się stało.
Uśmiechnęłam się sama do siebie wspominając cudowne chwile uniesienia, które wydarzyły się przed kilkoma minutami. Noah zdecydowanie był kimś, do kogo będę wracać po więcej.
- Blanka, skup się. Znajdź jakieś jagody. Był czas na pieprzenie się, teraz jest czas na zadanie - krzyknęła w mojej głowie Ayra, a ja przewróciłam oczami. Miała rację.
Schyliłam łeb do ziemi i zaczęłam węszyć. Jagody rosły nisko, przy gruncie. Miały intensywny zapach, który wilk jest w stanie wyczuć z kilkunastu metrów. Wyczułam je, jagody, borówki, maliny. Rosły niedaleko. Kilka metrów na zachód.
Odwróciłam się a moje nozdrza uderzył inny zapach. Mocny, błotnisty. Ktoś tu jest. Chciał stłumić swój zapach przez wytarzanie się w bogactwach lasu. Jednak wyczułam go, to nie był przyjaciel. Nieznajomy wilk kręcił się w pobliżu, a ja byłam sama, słaba i głodna. Kurwa, gorzej być nie mogło.
Usłyszałam warczenie, rozejrzałam się. Obok mnie stał czarny jak smoła wilk, od którego emanowała siła. Nie patrzył na mnie, jego wzrok sięgał dalej, za mnie. Futro na grzbiecie miał zjeżone, a uszy wysoko postawione. Noah przybrał pozycję ściśle ofensywną, po czym rzucił się przed siebie atakując wrogiego wilka.
Podbiegłam do nich i obserwowałam jak wilki gryzą się i wiją na glebie w szale. Noah górował, zatopił swoje kły w łapie przeciwnika, na co ten pisnął z bólu i oddał chłopakowi gryząc go w ucho. Szara szata wroga zabarwiła się szkarłatem, a do moich nozdrzy doleciał zapach krwi wypływającej z ich ciał.
CZYTASZ
Wilcza Inklinacja
Werewolf"- Będziesz tylko moja? - wyszeptał mi do ucha, biorąc mnie od tyłu. Przez dłuższą chwilę obserwowałam nasze splecione dłonie, czułam jak swoim seksownym ciałem, przygniata mnie oczekując odpowiedzi. - T... tak - wydukałam, pomiędzy kolejnymi pchn...