II.Muszę przyznać, że trochę Was okłamaliśmy

5.9K 166 10
                                    

TERAŹNIEJSZOŚĆ

Po tragedii jaka wydarzyła się trzy lata temu każdy członek watahy skakał wokół mnie, próbując umilić mi czas. Szłam na polanę, Diana szła ze mną. Wychodziłam do sklepu, Lara biegła mi pomóc. Nie tylko kobiety latały wokół mnie, co to, to nie, każdy mężczyzna starał się na swój sposób poprawić moje zdanie o nich. Mimo wszystko z początku trzymali dystans. Robiłam wokół siebie mały melodramat, więc każdy który mnie dotknął obrywał z miejsca.

Tom uciekł, a ja żyłam w ciągłym strachu, że kiedyś wróci aby mnie zabić. Z początku byłam jak ptak zamknięty w klatce, którą sama wykreowałam, żeby nikt mnie nie skrzywdził. Z biegiem czasu rany na moim ciele, a co ważniejsze na duszy, się zabliźniły, dając możliwość pogodzenia się z tym co się wydarzyło.

Odkąd zaczęłam myśleć trzeźwo, moja najbliższa przyjaciółka Lucy wykorzystywała każdą chwilę by namówić mnie na szkolenie dla alf, które organizował mój ojciec. Miało na celu wyszkolenie żołnierzy w naszej watasze, było piekielnie trudne i nie każdy był w stanie je przetrwać do końca. Dlatego też brali w nim udział głównie mężczyźni, byli silniejsi od kobiet, a co za tym idzie docierali dalej. 

Aby podnieść swoją rangę w hierarchii naszego stada, należało podejść do takiego treningu i wytrzymać jak najdłużej. Każdy kolejny punkt kontrolny dawał Ci punkty, które przekładały się na pozycję w watasze. Postanowiłam wziąć w nim udział, głównie ze względów praktycznych, umiejętność walki jest kluczowa w naszym społeczeństwie. Aktualnie uzyskałam trzysta pięćdziesiąt osiem punktów - pozycja Gammy, z dwudziestu sześciu osobników biorących udział w szkoleniu, pozostało pięcioro, w tym ja. Dziś jest kolejny punkt kontrolny po dwóch tygodniach treningu, w którym można uzyskać maksymalnie pięćdziesiąt punktów - jeśli zdobędę czterysta, stanę się Betą.

Z zamyśleń i tępo wpatrującego się wzroku w przestrzeń wyrwał mnie Logan, nieziemsko przystojny chłopak, rok starszy ode mnie. Stał przede mną i machał mi ręką przed nosem.

- Blanka! Zaraz zaczynamy, chodź - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w kierunku domu Alfy.

- Już idę, idę - zaśmiałam się i trącając go lekko barkiem krzyknęłam - kto drugi oddaje swój deser! - i pobiegłam najszybciej jak mogłam.

- To nie fair!

Logan nie oddał mi oczywiście swojej wygranej. Nadal byłam dość wolna jeśli chodzi o bieganie, więc wynik tego małego pojedynku był po prostu oczywisty.

- Wybacz Ka, ale sama się o to prosiłaś - uśmiechnął się od ucha do ucha, poklepując mnie po ramieniu, po czym odszedł do kolegów - do zobaczenia. I tak przegrasz.

- Niedoczekanie Twoje - posłałam mu drwiące spojrzenie i niemalże podskoczyłam gdy usłyszałam Lucy za swoimi plecami.

- Ka? - Lucy miała minę wyrażającą dość mocne zdziwienie. - Od kiedy Logan dał Ci ksywkę?

- A, chyba jakoś po naszym ostatnim sparingu nad wodospadem gdy wrzucił mnie do wody i myślał, że utonęłam - wzruszyłam ramionami i kucnęłam by mocniej zacisnąć sznurówki butów.

Na samo wspomnienie tamtego dnia krew zaczęła wrzeć w moich żyłach, a ciało ogarnęło przyjemne mrowienie w okolicach ud. Pogodziłam się ze swoją przeszłością, ale zostawiła ona widoczne znaki na mojej duszy. Moje zachowanie i podejście do życia uległo drastycznej zmianie. Nie szukam księcia na białym rumaku, partnera do przejścia przez życie czy mate, jak zwał tak zwał. Po prostu nie chcę tego. Wszyscy są tacy sami, biorą co chcą, zdobywają kobiety, zostawiają je, a potem chwalą się na forum publicznym jacy to oni nie są. 

Wilcza InklinacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz