Oliver
Emily uratowała moje wilcze dupsko przed pułapką kłusowników. Pewnie wpadłbym w nią gdyby nie moja mała.
Uśmiechnąłem się w duchu i ją polizałem, no nie mogłem się powstrzymać. Emily była piękna, młoda, śmiała. Cudowna wręcz. Żadna kobieta jej nie dorównywała. Był tylko jeden mały problem - była moją małą siostrzyczką, o którą muszę się troszczyć, a nie rzucać na nią.
- Przyszywaną siostrą debilu, przyszywaną - warknął mój wilk Argos.
Nie mogłem zaprzeczyć, nie była krwią z mojej krwi. Nie łączyło nas nic prócz, pomyślmy, całego jebanego życia w jednym domu.
- Ale wychowywaliśmy się razem, w jednym domu. Nie Argos, ona jest moją siostrą - odpyskowałem swojemu wilczemu ja, na co usłyszałem ostrzegawcze warczenie.
- Jesteś głupszy niż ustawa przewiduje, Emily powinna być nasza! - krzyknął, a ja miałem ochotę rzucić się na samego siebie. To okropne żyć we dwoje w jednym ciele, tym bardziej, jeśli drugi ja nie zgadza się z moim pierwszym ja.
Wilczyca zaczęła rozglądać się z wysoko postawionymi uszami.
- Ktoś tu jest... - usłyszałem Argosa, który również uaktywnił swój tryb czuwania.
Machinalnie zacząłem węszyć, znów poczułem ten obcy swąd. Gdybym był czujką alarmową, mój nos zacząłby właśnie świecić jak nos Rudolfa, alarmując o niebezpieczeństwie.
Zapach zaczął się przenikać z drugą, równie nieznaną mi wonią. Zacząłem automatycznie warczeć, wróg się zbliżał, a Emily miała zwichniętą kostkę. Musiałem ją obronić.
Za sobą usłyszałem trzask łamanej gałęzi, moje ucho automatycznie podążyło w tamtym kierunku, a razem z nim całe moje ciało. Pochylając się i jeżąc futro na grzbiecie, zrobiłem krok na przód. O jeden krok za daleko.
Usłyszałem huk zamykanych sideł, a zaraz potem z mojego gardła wydobyło się głośne jęknięcie. Padłem na ziemię patrząc na moją łapę, metalowe zęby wbiły się głęboko w skórę raniąc mięśnie i krusząc kość. Krew wypływała strużkami, powoli. Bardzo niedobrze, ale nie najgorzej.
Moje skomlenie ucichło, straciłem kontakt z Argosem, zniknął wraz z przybyłem bólem a ja na powrót stałem się człowiekiem. Nie miał już siły tego wytrzymać. Wcale mu się nie dziwię, bolało niemiłosiernie.
Nad głową słyszałem warczenie. To Emily. Stała nade mną, osłaniając mnie przed wilkami, które były teraz naprzeciw niej. Kurwa, dlaczego akurat teraz musiałem wpaść w to gówno?!
Byłem na siebie wściekły, mogłem ją jedynie obserwować. Ranny, nie mogący się ruszyć, nagi i upokorzony w swej głupocie.
Wrogowie zaczęli nas okrążać. Dwa dojrzałe wilki, jeden był szary, wyraźnie mniejszy od drugiego - brunatnego, który zdawał się być co najmniej gammą, jak nie betą. Gdyby nie on, Emily spokojnie dałaby sobie radę z mniejszym, ten drugi znacznie komplikował sytuację.
Moja siostra jeżąc się i warcząc przybrała pozycję do ataku. Jej tylna łapa nadal była podkurczona.
- Emily zostaw mnie tutaj i uciekaj... - szepnąłem do niej, ale nie zareagowała. Nie mogła tutaj zostać. Nie mieliśmy z nimi żadnych szans, nie w sytuacji kiedy ja nie mogłem się ruszać, a ona miała zwichniętą łapę. - Emily mówię poważnie! Uciekaj stąd! - tym razem krzyknąłem.
Ja mogłem tutaj zginąć. Wykrwawiałem się z każdą chwilą, byłem unieruchomiony, prawdopodobnie i tak zginę... Ale ona musiała żyć. Moja mała siostrzyczka... Nie mogłem znieść myśli, że coś może jej się stać.
CZYTASZ
Wilcza Inklinacja
Werewolf"- Będziesz tylko moja? - wyszeptał mi do ucha, biorąc mnie od tyłu. Przez dłuższą chwilę obserwowałam nasze splecione dłonie, czułam jak swoim seksownym ciałem, przygniata mnie oczekując odpowiedzi. - T... tak - wydukałam, pomiędzy kolejnymi pchn...