XXII. Bijesz jak baba

1.8K 82 2
                                    

Rozdział nieco spóźniony i nieco krótszy niż pozostałe, wybaczcie mi kochani czytelnicy. 


Ubrana w czarne legginsy i dresową, również czarną, przylegającą bluzę stałam na środku areny, obserwując mojego przeciwnika, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak mój stary, dobry przyjaciel. Jednak i tym razem dostrzegłam ten diabelski błysk w jego oku, to nie był ten Logan, którego znałam, to obca mi osoba, pragnąca absolutnej władzy nad watahą.

Oddychałam głęboko, kiedy wilkołaki stojące dokoła nas odliczały czas do zachodu słońca.

- 10! 9! 8! 7!... - tłum był podekscytowany, a ja zastanawiałam się jak zabić tego gnoja, bez zabijania go.

Boże co ja robię ze swoim życiem?

- 6! 5!...

- Ayra masz jakiś plan? Jakąś radę, albo podpowiedź? - łapałam się mojej wilczycy, która w przeciwieństwie do mnie rwała się do walki.

- Rozszarpiemy go na strzępy! - odparła, a ja przewróciłam oczami na widok jej pełnego ducha walki.

- 3! 2!...

- Blanka uspokój się, głęboki wdech. Dasz radę - usłyszałam w głowie opanowany głos Noah. Stał za mną, czułam jego obecność.

- Łatwo Ci mówić - uśmiechnęłam się i przybrałam pozycję bojową.

- 1!...

- Skup się, nisko na nogach, nie przemieniaj się w wilczyce, póki nie zepchnie Cię do obrony. Masz szansę to wygrać mała.

- 0!

Słowa blondyna dodały mi otuchy i moc do działania. Magiczne "masz szansę" zadziałały jak czerwona płachta na byka. Wiedziałam, że będzie ciężko, Logan był większy, silniejszy i był mężczyzną, był faworytem i moi znajomi z watahy wcale tego nie ukrywali, skandując jego imię kiedy słońce schowało się za horyzontem, a wokół nas zapłonęły pochodnie.

Poczekałam aż mój przeciwnik zrobi pierwszy ruch. On także pozostał przy ludzkim wcieleniu, ale widziałam jak jego oczy zmieniają co chwilę swoją barwę na złotą - jego wilk rwał się do walki tak samo jak Ayra, z tą różnicą, że jemu ciężko było go opanować.

Uśmiechnęłam się pod nosem wykonując zgrabny unik, kiedy Logan wymierzył we mnie prawy sierpowy. Kto by się spodziewał, że nasz miłośnik boksu, będzie polegał głównie na swoich bokserskich pięściach? Na szczęście dla mnie to najprostszy styl walki, któremu mogę się przeciwstawić. Mordercze godziny treningu i przygotowań, gdy zgłosiłam się na uczestniczkę egzaminu na Alfę, nie poszły na marne. Niewyobrażalna szybkość, spryt, doskonały węch i bystre oko, doskonale nadrabiały moje braki w sile, mogłam bez większego problemu dostrzec ruch Logana i zrobić szybki unik kontrując jego atak.

Dlatego gdy wymierzył kolejną kombinację mocnych ciosów, udało mi się uniknąć wszystkich, a na sam koniec uderzyć pięścią pod żebra. Zaskoczony Logan cofnął się o kilka kroków, a tłum jakby nieco przycichł.

- Tak trzymaj mała.

Szyderczy uśmiech Logana, który pojawił się na jego twarzy zjeżył mi włosy na karku. Ayra chciała przejąć nade mną kontrolę i sama wziąć sprawy w swoje łapy. Odetchnęłam głęboko, po czym ruszyłam gwałtownie na chłopaka. Unik, unik, kolejny cios pod żebra. Połamię mu je i zobaczy czym jest siła kobiety.

- Bijesz jak baba - warknął mój przeciwnik, na co cofnęłam się o krok i uniosłam brew opuszczając gardę.

- Poważnie? Na nic lepszego Cię nie stać? - zaśmiałam się, tym samym drażniąc kruche ego Logana.

Chłopak warknął i rzucił się na mnie, powalając nas na ziemię. Usiadł na mnie okrakiem i straciwszy opanowanie zgromił mnie gradem pięści wymierzonych prosto w moją twarz. Nie zdążyłam zasłonić się na czas, przez co poczułam na ustach metaliczny posmak własnej krwi. Zaczęłam wiercić się i ruszać gwałtownie biodrami, chcąc zrzucić przeciwnika, ale niestety był za ciężki.

- Złap go rękoma i ściągnij do siebie. Może uda Ci się go obrócić - usłyszałam w swojej głowie męski głos.

Odepchnęłam lecące we mnie ręce i poszłam za radą. Po chwili to ja siedziałam na Loganie i wymierzałam ciosy. Lepkie od potu włosy przyklejały się do mojego czoła, a w powietrzu unosił się zapach naszych zgrzanych ciał. Po kilku minutach zaczęłam opadać z sił, moje ciosy nie były już tak precyzyjne i silne jak wcześniej, a Logan zaczął sobie z tego zdawać sprawę, bo jego parszywy śmiech dudnił mi w uszach. Chciał wyprowadzić mnie z równowagi, ale tylko rozbudził mojego ducha walki.

Ostatni cios wycelowałam prosto w jego nos, gdy tylko zobaczyłam okienko między jego rękami. Usłyszałam łamanie kości, a zaraz potem kaskada krwi zalała mu twarz. Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko zmieniłam pozycję, chcąc założyć mu dźwignię na rękę. Nie było to trudne, już po chwili trzymałam ją w rękach i mocno wypychałam biodra w górę.

- Chyba sobie jaja robisz - warknął, a ja zaczęłam unosić się wraz z jego ręką w górę.

Zasraniec miał więcej siły niż przypuszczałam. Natychmiast skupiłam się na przemianie końcówek palców w wilcze pazury, które zatopiłam głęboko w skórze bruneta, niemal od razu powietrze przeszył syk bólu wyrwany z gardła chłopaka.

Mimo wszystko udało mu się uwolnić i już po chwili klęczeliśmy naprzeciwko siebie ciężko dysząc i nienawistnie patrząc sobie w złote oczy, które zwiastowały kolejny etap naszej walki. Dźwięk łamanych kości i warkot z naszych krtań odbił się echem w uszach obserwujących nas jednostronnych wilkołaków, którzy prawdopodobnie myśleli, że już dawno będę leżała pokonana w skrzydle szpitalnym.

Stojący przede mną ogromny, biały wilk szczerzył swoje zęby, a z pyska kapała mu ślina. 

- Ayra dodaj mi sił - poprosiłam swoją wilczycę, a ona jakby na rozkaz ruszyła moim ciałem, rzucając się na przeciwnika.

Nasze zęby zatapiały się w naszych skórach, a futra pokrywały się coraz bardziej szkarłatnymi plamami krwi, której zapach uderzał w moje nozdrza ze zdwojoną siłą. Moje szare skarpetki na łapach, przefarbowały kolor, a pysk piekł mnie niewyobrażalnie po ostrym drapnięciu Logana. 

Nasza walka przeciągała się niebezpiecznie o kolejne kwadranse, a Logan zdawał się mieć wciąż sporo energii, podczas kiedy ja wyczerpałam ją niemal całą. Na nic się zdały mój spryt i zwinność, kiedy do gry wchodził pojedynek z wilkołakiem, pragnącym jedynie zabić swojego przeciwnika. Nie miałam dogodnego dla siebie terenu do walki, a żar bijący od pochodni i ciepła naszych ciał nie pomagał mi w utrzymaniu się na łapach. Tłum zgromadzony wokół nas hamował dostęp do orzeźwiającego powiewu wiatru, który mógłby nieco schłodzić moje wilcze ciało ukryte pod grubą warstwą, zlepionego od krwi, futra.

Po kolejnych minutach nie miałam już siły na walkę, a Logan wykorzystując to obalił mnie na ziemię i niebezpiecznie zbliżył swój pysk do mojego. W jego pełnych furii oczach dostrzegłam drapieżnika pragnącego zabić swoją ofiarę.

- Logan, nie! - krzyk Williama przeszył powietrze, ale wilkołak zdawał się go nie słyszeć, był jak w szczelnej bańce, przez którą nie docierał żaden dźwięk.

Zaczęłam się wiercić i ostrzegawczo warczeć, ale na nic się to zdało kiedy wilk wbił we mnie swoje kły. Poczułam wszechogarniający, pulsujący ból i krew cieknącą po mojej szyi. Z gardła wydobył się głośny pisk, a przed oczami zaczęła pojawiać się czarna pustka.

Ostatnie co zobaczyłam to dwa wilki rzucające się na mojego przeciwnika i odciągające go od mojego bezwładnego ciała, które leżało prawdopodobnie na jebitnej kałuży szkarłatu.

- Co za cholerny dupek - pomyślałam, a zaraz potem odleciałam myślami w krainę nieprzytomności, gdzie nareszcie mogłam odetchnąć od bólu i nienawiści, które trawiły moją watahę od chwili rozpoczęcia tego zakichanego egzaminu.

Wilcza InklinacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz