19. Gdybyś nie istniała

1K 60 22
                                    

Hej! Oto długo wyczekiwana przez was kolejna część opowiadania. Wybaczcie lekkie zacofanie w historii, ale miejmy nadzieję, że uda się wkrótce je nadrobić. Miłego czytania!

xxx

    W czwartek wieczorem Filip spotkał się w pubie na ulicy Smolnej z dwójką najlepszych kolegów z branży muzycznej - Maćkiem Ruszeckim i Łukaszem Partyką. Długo się nie widzieli, głównie ze względu na obowiązki chłopaków. Udało im się jednak znaleźć chwilę dla siebie i kiedy już do spotkania doszło, przekrzykiwali się jeden przez drugiego - mieli sobie naprawdę dużo do powiedzenia. Każdy miał przynajmniej jedną ważną wiadomość do przekazania - jeśli chodziło o Filipa, ową wiadomością była, oczywiście, jego nowa dziewczyna.

 - No nie powiem, buźkę ma ładną - stwierdził Łukasz po zobaczeniu zdjęcia Mai, które pokazał mu Filip na swoim telefonie. - Ale nie za młoda dla ciebie? 

- Mhm, wygląda jakby dopiero skończyła gimnazjum - przyznał Maciek.

- Sam wyglądasz jakbyś dopiero skończył gimnazjum - Filip zmrużył oczy i schował iPhone'a do kieszeni.

- Myślałem, że po Idze masz dość małolat - zdziwił się Łukasz.

- Nie wymawiaj przy mnie jej imienia - zagroził Filip i upił duży łyk piwa z butelki. Koledzy bacznie mu się przyglądali, czując, że jeszcze ma coś do powiedzenia: - I, kurwa, chłopaki, nawet nie porównujcie. Jedna i druga to jak ogień i woda.

- Dobra, koniec tego tematu - zaproponował Maciek. - Kiedy poznasz nas z tą swoją Majką?

- Pewnie dopiero po nowym roku, wyjeżdża w sobotę i wraca aż na sylwestra - odpowiedział Filip, próbując wyrzucić z myśli byłą dziewczynę. 

- A nie macie planów na jutro? - spytał Łukasz. - Może wyskoczylibyśmy gdzieś w szóstkę, Maciek weźmie Kasię, ja Natkę, poznalibyśmy się lepiej...

- Raczej nie, mamy już plany - raper pokręcił głową. - Zaprosiłem Maję do siebie na kolację.

- O, wyżerka! - Maciek klasnął w dłonie. - Super! O której?

- Powiedziałem, że zaprosiłem Maję - powtórzył poirytowany Filip. - Chcemy spędzić ten wieczór we dwoje.

- No dobra, to my wpadniemy później, może koło dziewiątej, hm? - zaproponował Łukasz. Jemu także spodobał się pomysł. - Zdążycie się najeść, nacieszyć sobą i w ogóle. O, wiem! Może weźmiemy jakieś planszówki?

- Tak, pamiętasz tę taką śmieszną w czerwonym pudełku, w którą ostatnio graliśmy u Jaśka? - Maciek pokiwał głową z ożywieniem. Filip westchnął. Prawdę mówiąc, to wcale nie był taki głupi pomysł - chciał, by Maja poznała jego najbliższych przyjaciół. Ale czy nie było na to trochę za wcześnie? No i obiecał jej wieczór we dwoje, mieli dać sobie prezenty, miało być spokojnie. A z jego znajomymi wieczory kończą się różnie. Jednak decyzja już zapadła i miał tylko nadzieję, że Maja nie będzie o to za bardzo zła.


xxx

Dochodziła siódma. Maja trzęsła się z zimna na przystanku autobusowym, dziękując Bogu, że w ostatniej chwili zmieniła małą czarną na dżinsy i czarną koszulę w kwiaty. Chciała ubrać się ładnie i kobieco na kolację z Filipem, jednak temperatura minus jedenaście stopni pokrzyżowała jej plany. 

W końcu na przystanku pojawił się upragniony autobus linii sto dwadzieścia siedem. Drżącą z zimna ręką Maja zgasiła papierosa na pokrywie kosza na śmieci i ruszyła w kierunku drzwi. Zajęła miejsce przy oknie i włożyła słuchawki do uszu, po czym wyciągnęła telefon i zaczęła szukać idealnego utworu. 

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now