~ Chapter 10 ~

228 12 9
                                    

Elena's POV

Dni zaczęły płynąć bardzo szybko. Nie wiem czy Damon też tak to odczuwa, ale od kiedy wrócił do pracy, zmienił się nieco i chyba mniej się kłócimy. Co prawda widzimy się tyle co nic, jedynie przy śniadaniu, lub na jakimś przyjęciu, więc nie mamy zbyt wiele czasu na to żeby się kłócić, ale jednak zmiana jest wyczuwalna. Dni tym samym stały się spokojniejsze, mniej stresujące. Nie kłócimy się tyle co na początku i małżeństwo jest mniej uciążliwe. Wciąż potrafimy być dla siebie niemili, zwłaszcza Damon dla mnie, ale jakoś to znoszę. 

Codziennie rano wychodzi przed dziewiątą i resztę dnia mam tylko dla siebie. 

Wtedy, albo piszę, albo robię przeróżne rzeczy na jakie mam tylko ochotę. Moje życie zyskało nowy obrót. Przede wszystkim nie muszę mieszkać z wujem. Czasem tylko z nim rozmawiam przez telefon, lub widuję na przyjęciach. Damon pomimo, że jest moim mężem nie ma prawa mi rozkazywać tak jak zawsze robił to wuj. Nie muszę słuchać jego rozkazów, jakie zawsze prawił mi wuj. Owszem, czasem ma rację i wtedy oczywiście przyznaję mu ją, ale jeśli jej nie ma, po prostu mu się sprzeciwiam, a on musi to uszanować. 

Tylko w miejscach publicznych, muszę grać jego żonę i staram się żeby nikt nie dostrzegł, że nie zawsze pasuje mi jego zachowanie, ale i on raczej nie nadużywa tego przywileju. Owszem czasem musimy się pocałować, a on dość często mnie wtedy obejmuje, ale już się przyzwyczaiłam.

Jego dotyk jest przyjemny. Wywołuje we mnie dziwny dreszcz, który nie wiem skąd się bierze i który nie wiem jak ukryć. Raz nawet go pocałowałam pomimo, że nikt wtedy nie patrzył i byliśmy sami, ale wtedy napastował mnie James. Byłam przerażona i skołowana. Nie sądziłam, że Damon się za mną wstawi. Bałam się tego mężczyzny, który wśród tylu ludzi, jakby nigdy nic, zaczął komplementować mój wygląd i mówić o tym w taki sposób, że ogarnęły mnie mdłości. Nie przebierał w słowach, pytając, czy mąż mi wystarcza w łóżku.

Ohyda. Naprawdę coś okropnego. 

Pamiętam, że wtedy Damon zachował się jak prawdziwy mój mąż. Stanął w mojej obronie. Nie wiem skąd wiedział, o czym akurat mówi do mnie James, ale zjawił się znikąd i warcząc na niego, pokazał mu gdzie jego miejsce. 

Wtedy go pocałowałam, albo to on pocałował mnie? Nie pamiętam dobrze. Byłam mu wdzięczna, że się za mną ujął. Bałam się, że jeśli powiem o Jamesie komukolwiek, albo, że jak powiem Damonowi, to mnie skrytykuje. Obarczy mnie winą, że na pewno to ja sprowokowałam taką rozmowę. 

Nie wiem jak mogłam tak źle pomyśleć o Damonie, ale wtedy nie myślałam racjonalnie. W strachu, różne rzeczy przychodzą na myśl. 

Byłam mu wdzięczna, że mnie obronił i nie wiem dlaczego, pocałowałam go, a potem on mnie. Natychmiast się opamiętałam, bojąc się, że go zachęciłam do tego, że między nami może być coś więcej niż tylko fikcyjne małżeństwo, ale on chyba tego w ten sposób nie zinterpretował. Bałam się, że pomyślał, że mogłabym zacząć z nim sypiać. 

Nie chciałam tego. Przeprosiłam, a on przyjął przeprosiny. Od tamtej chwili, pocałowaliśmy się jeszcze kilka razy, ale zawsze tylko na pokaz. Damon nigdy więcej nie zrobił nic wbrew mojej woli, na osobności. Poza tym, nie ma się co oszukiwać, nigdy go nie pociągałam jako kobieta. Nigdy nie podobałam mu się w oczywisty dla mężczyzny sposób. Owszem, zapewne wziąłby to co bym mu zaoferowała, oczywiście że tak, nie byłby mężczyzną, ale wiem, że nigdy nie byłoby to pod wpływem uczuć, lub emocji na jakie kobieta liczy oddając się mężczyźnie. Poza tym to absurd.

Dla Damona seks jest pewnie zwykłą przyjemnością. Taką jak każda inna. Nie traktuje tego w sposób szczególny, ani nie łączy z uczuciami. Nie wiem czy Damon w ogóle kiedykolwiek czuł coś do kogoś. Wydaje mi się, że lata, w których Damon mógł się nauczyć jak obdarzyć uczuciem drugą osobę, minęły bezpowrotnie. Jego matka zmarła gdy miał siedemnaście lat. To wtedy zmienił się w zbuntowanego chłopca w wąskich jeansach, klnącego na wszystko bez skrępowania. To zapewne wtedy zaczął sypiać ze wszystkimi dziewczynami, a potem kobietami jakie pojawiały się w jego życiu i mu nie odmówiły.  Wyzbył się przekonania, że jeśli człowiek zbliża się fizycznie do drugiej osoby, to dzieli się z nią cząstką siebie. Damon nie chce się dzielić. Sypiając z niezliczoną ilością kobiet, pewnie zagubił gdzieś w sobie ten zmysł odpowiadający własnie za to, że fizyczność to również bliskość. Zaufanie. Damon nie ufa i nie chce być blisko, bo przecież nie można być blisko z wieloma osobami, naraz. Tym samym seks pewnie jest dla niego tym czym dla innych zwykłe codzienne relacje. On nie potrafi być z kimś blisko. I tyle. Albo, jest tak bardzo skryty, że zwyczajnie się boi, w co bardzo trudno byłoby uwierzyć. 

PRISON WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz