~ Chapter 14 ~

230 11 10
                                    

Elena's POV

Budzę się. Nie, chyba umieram otwierając oczy, to bardziej trafne określenie. Dosłownie zastanawiam się czy to już piekło mnie pochłonęło, czy jeszcze jestem w drodze.

Nie wiem, ale na pewno wiem, że muszę siku i pić. Nie wiem, w jakiej kolejności czego chcę bardziej, a w dodatku Damon leży obok i patrzy prosto na mnie.

Ma dziwny uśmiech na twarzy i nie wiem o co mu chodzi.

Kpi ze mnie, bo się upiłam. Na pewno. On jest okropny. Ja z niego nie kpiłam, gdy się upijał.

- Dzień dobry - mówi do mnie, a ja natychmiast patrzę na niego, zaskoczona.

- Dzień dobry? - pytam z kpiną.

Ten dziwny uśmiech znika z jego twarzy. Marszczy brwi i odwraca się na plecy. Krąży wzrokiem po suficie.

Podnoszę się na łokciach i czuję jak kręci mi się w głowie. Opadam z powrotem na poduszkę.

- Ughhh, chyba umrę - mówię sama do siebie - jak to się stało? - pytam, i spoglądam na niego.

Nie odwraca się do mnie.

- Upiłaś się w Grillu - mówi surowo.

- Tyle pamiętam, co było dalej? - pytam, bo chyba urwał mi się film, a dziwny uśmiech Damona mnie zaniepokoił. Mam na sobie sukienkę z wczoraj, rozmazany makijaż i zapewne wyglądam jak pijaczka.

- Nic nie pamiętasz? - pyta bez emocji.

- Gdybym pamiętała to bym nie pytała - wzdycham z irytacją - przepraszam, jeśli zachowałam się niestosownie - przyznaję i zakrywam oczy ręką.

Światło dzienne pali mnie w źrenice.

- Niestosownie? - pyta znów z kpiną.

- No wiesz, że się upiłam to jedno, pytanie czy nie byłam dla kogoś niegrzeczna, albo nie daj bóg nie zwymiotowałam komuś na buty - mówię ciężkim głosem.

- Kompletnie nic nie pamiętasz? - pyta dziwnym tonem, ale nie mam siły zerknąć jaki ma wyraz twarzy.

- Nic, pustka - odpowiadam mu i mam ochotę poprosić, żeby podał mi coś do picia, ale nie chce mi się słuchać jego upokorzeń od samego rana więc  wolę cierpieć i milczę. 

On też leży bez słowa, a po chwili wstaje i wychodzi. Jest już ubrany, czyli wstał jakiś czas temu. Kiedy wraca, podchodzi do mnie i staje obok mnie.

- Proszę - mówi stanowczo.

Odkrywam oczy i widzę, że przyniósł mi szklankę wody i aspirynę. Ledwo to rejestruję, taka jestem zaskoczona. DAMON PRZYNIÓSŁ MI ASPIRYNĘ.

- Dziękuję - odpowiadam i siadam na łóżku.

Odbieram z jego ręki szklankę i tabletkę, a on siada na brzegu łóżka, bokiem do mnie. Nie patrzy na mnie na szczęście.

Nie wiem czego chce, ale czegoś na pewno. Nie usiadłby bez powodu po mojej stronie łózka. Dłonie złożył razem między kolanami i wygląda jakby się czymś martwił. 

- No więc? Jak się zachowywałam? - pytam, bo zapewne chce mi powiedzieć, że więcej sobie tego nie życzy.

- Jak... moja żona - wzdycha i wstaje.

Dziwne. Myślałam że wykład potrawa trochę dłużej. 

Podchodzi do drzwi, ale mnie dręczy jeszcze kilka pytań.

- Jak wróciłam? - pytam, ale on nie odwraca się do mnie. 

Zatrzymuje się z ręką na klamce.

PRISON WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz