~ Chapter 8 ~

217 10 7
                                    

Elena's POV

Kiedy rano otwieram oczy, czuję ulgę. Wczorajszy wieczór był koszmarny, ale pozwolił mi na trzeźwe ocenienie sytuacji. 

Damon to pożądliwy mężczyzna. Wydaje mu się, że bez względu na to jak traktuje świat, on będzie mu ulegał.

Nic bardziej mylnego. 

Nie jesteme JEGO światem, i nie zamierzam mu ulegać. 

Wydaje mu się, że skoro mamy udawać małżeństwo, to będę jego "żoną" poza zasięgiem oczu wszystkich? 

Chyba się pomylił, myśląc w ten sposób.

Nic z tego. Chyba faktycznie trzeba było poruszyć ten temat w kontrakcie. Niestety już za późno, ale nie jest za późno żeby mu uświadomić, że nie jestem typem kobiet, które potrafią delektować się chwilowym uniesieniem, a potem nie robić z tego wielkiej sprawy. Może to staromodne i nie na czasie, ale taka właśnie jestem. Nie potrafię tak jak większość. Pójść z kimś do łóżka, bo chwila ponosi. Nie. Sama czasem jestem na siebie o to zła, bo czasem chyba chciałabym pozwolić sobie na szaleństwo. Jednak gdy znajduję się w takiej sytuacji, wszystko wydaje mi się być obce. Niedopasowane i denerwuję się tym. Wszystko wydaje mi się być sztuczne, bo przecież takie jest. Po prostu nie potrafię odczuwać samego pożądania. Dla mnie pożądanie kogoś musi być zabarwione jakimiś uczuciami, emocjami. Nic na to nie poradzę. Poza tym, nie chcę. To nie jest zła cecha. Godna raczej podziwu, a nie wzgardy, jaką widziałam w oczach Damona wczoraj wieczorem. Niech sobie myśli co chce. Niech sobie uważa, że jest taki "super" i "ponad to". Niech sobie sypia z kim chce i szczyci się tym, jak trofeum, ale ja nie chcę być jedną z jego zdobyczy i nie będę. Może mnie nawet za to poniżać. Nie obchodzi mnie to. 

Wstaję z łóżka i idę do kuchni, przygotować śniadanie.

To ostatni dzień, który spędzamy sami w apartamencie. Jutro Damon wróci do pracy, a ja będę mogła w spokoju robić to co zazwyczaj robiłam, nie będąc jego żoną. Poza może jedną rzeczą. Nie mogę szukać pracy, o którą się starałam zanim dowiedziałam się o ślubie. 

Chciałam pracować przy recenzji książek. Chciałam być tym studenciakiem, o którym mówił wczoraj Damon. Chciałabym, żeby ktoś był zdany na moją łaskę i niełaskę, ale potem wuj zmusił mnie do ślubu i zaprzestałam szukać pracy. Znajdę ją kiedy będzie już po wszystkim. 

W kuchni parzę kawę i zaczynam przygotowywać śniadanie. Potem ubieram się i jak co rano, muszę stanąć do "walki". 

Damon wstaje z podkrążonymi oczami. Alkohol, który wczoraj w siebie wlał, daje się we znaki. 

Przygotowałam mu na spodku aspirynę, ale kiedy siada do stołu widzę, że odsuwa spodek na skraj stołu. Zerka na mnie i znów przysuwa go do siebie. Bierze tabletkę do ust i połyka. 

Dziwnie się zachowuje. Nie boli go głowa?

Przez całe śniadanie się do mnie nie odzywa. Nic nie komentuje, ani nie jest niemiły. Nalewa mi nawet kawy do filiżanki, jak co rano. Pewnie nie pamięta, że wczoraj mnie pocałował w korytarzu i że na mnie nakrzyczał. W ogóle nie wiem co nim kierowało, ale mniejsza o to. Był pijany. 

Kiedy kończy, odsuwa krzesło i chce wstać, ale zatrzymuje się i przysuwa z powrotem. Chowa twarz w dłoniach. Czuję lęk. Chyba jednak coś pamięta. 

- Wczoraj...

- Nie rozmawiajmy o tym - przerywam mu natychmiast.

Jednak pamięta. Mój wzrok staje się rozbiegany. Nie chcę i nie muszę o tym rozmawiać, a już na pewno nie chcę żeby mnie przepraszał. To jakieś takie nienaturalne. Nie wiem jak miałabym się zachować. 

PRISON WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz