Rozdział 11

3.6K 175 165
                                    

Gryf

Ranga znaku : 1

Występowanie : Rzadki 

Typ znaku : Transformacja

Słabe strony : duże zmiany ciśnienia

Zasięg znaku : głównie daleki dystans

Najmocniejszy ruch : całkowita przemiana

Działanie znaku : Umiejętność ta umożliwia uczniowi transformacje w trzy formy znaku gryfa. Powoduje to pojawienie się skrzydeł i okazjonalnie dziobu. Osoba ta ma umiejętność latania i ochrony za pomocą skrzydeł.

Informacje : Uczniowie z tym znakiem raz w roku zrzucają pióra dlatego w tym okresie należy być szczególnie delikatnym co do rąk i pleców posiadacza znaku. Proces ten trwa średnio 3 tygodnie i jest szczególnie bolesny dla chłopców.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wyszedłem z sali kilkanaście sekund po tym jak zadzwonił dzwonek. Poczekałem przez chwilę aż reszta zbierze swoje rzeczy i dołączy do mnie. Pierwszym który się zjawił, okazał się Gray. Chłopak bez wahania zarzucił mi rękę przez ramię, przyciągając mnie bliżej do siebie.  Zauważyłem, że robił to coraz częściej odkąd zaczęliśmy spędzać ze sobą czas. Nie to oczywiście żeby mi to przeszkadzało. Po tym jak Aria, Eden i Kai do nas dołączyli, udaliśmy się w wolnym tempie w stronę schodów, mając na celu wyjście na kort do biegania, gdzie miał się odbyć WF. Przeszkodziła nam w tym Jane, która złapała mnie mocno za rękę w momencie kiedy mieliśmy już schodzić po schodach. Spojrzałem na nią pytająco, na co ona tylko uśmiechnęła się lekko i skinęła głową za siebie. Wzdychając lekko uwolniłem się z pod ramienia Graya i mówiąc, że zaraz do nich dołączę, udałem się za brązowowłosą. 

- Co chciałaś ode mnie? - zapytałem z lekkim poirytowaniem.

Nie lubiłem jej od dnia, w którym skopiowała mój znak. Wydawała się bardzo samolubna i denerwująca. Jej brązowe włosy związane w jej klasyczne dwa wysokie koki po obu stronach głowy, rozpadały się trochę wypuszczając luźne kosmyki. Oczy w kolorze czegoś między niebieskim i zielonym patrzyły na mnie wesoło. Jednak nie była to ta sama radość, którą widziałem na przykład u Arii albo Kaia. W jej wzroku było coś dziwnego, takiego jakby cynicznego.

- Tylko pogadać - zachichotała lekko, odgarniając luźny kosmyk z twarzy - Chciałam przeprosić za ten sparing... poniosło mnie lekko, nie powinnam tego robić.

Jej przeprosiny nie były szczere. Może i była dobrą aktorką, ale zbyt słabą dla mnie. W ciągu tych słów cały czas kręciła sobie kosmyk włosów wokół palca, kręcąc lekko biodrami. Miałem wrażenie, że chce mi się podobać czy coś.

- To wszystko? - spojrzałem na nią chłodno - mamy teraz WF nie chce się spóźnić, poza tym czekają na mnie.

Miałem już odchodzić, ale powstrzymał mnie mocny uścisk w nadgarstku prawej ręki. Spojrzałem na dziewczynę zdenerwowanym wzrokiem. Ona widząc to rzuciła mi się na szyję, zamykając mnie w mocnym uścisku. Przez chwilę stałem jak wryty i nie wiedziałem do końca co mam zrobić. W końcu pozbierałem się w sobie i odepchnąłem ją delikatnie, nie chcąc jej niczego zrobić. Ona jednak nie poddawała się i teraz jej dłonie opierały się o moje ramiona.

- Pocałowałeś mnie - powiedziała z uśmieszkiem - to musi coś znaczyć.

Jej dłonie zaczęły jeździć po moich włosach i szyi. Ostatecznie odepchnąłem ją od siebie mocniej i złapałem jej nadgarstki, uniemożliwiając jej powtórzenie którejkolwiek akcji.

Infinity [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz