Polecam posłuchać tej piosenki do rozdziału, jeżeli macie taką możliwość <3
Eden POV
Wiązka światła wychodząca z dachu budynku laboratorium zdawała powiększać się z każdą minutą, a temperatura lekko rosła do tego stopnia, że wszystkim nam zaczynało się robić gorąco. W dalszym ciągu nie byłem w stanie uspokoić swojego oddechu i powstrzymać łez od spływania po policzkach. W głowie miałem wszystkie nasze wspólne chwile z Ivo, a sama myśl stracenia go prawie wprowadzała mnie w stan paniki. Musiałem naprawdę nad sobą panować żeby nie zamrozić wszystkich obok mnie w celu dostania się do chłopaka.
Nagle z budynku wyłoniła się postać, której nie widziałem dokładnie przez wszechobecne, oślepiające światło. Zdawała się ona biec w naszą stronę. Przez moment byłem szczęśliwy, miałem nadzieję, że zaraz zobaczę znajome czarne włosy i niebieskie oczy. Jednak im bliżej kręgu ta osoba się znajdywała, wiedziałem że to nie był on. Jednak gdy uświadomiłem sobie tożsamość postaci natychmiast do moich oczu napłynęły łzy szczęścia.
-Czy... czy to - zająknęła się Aria.
- Niemożliwe- powiedział ledwo słyszalnym głosem Kai.
Kilka metrów oddalało nas od Graya. Chłopaka, który według Kaia zginął, zabity przez marionetki. Ulga, która ogarnęła moje ciało nie mogła być porównana do niczego innego na świecie. Natychmiast ruszyłem do przodu i przytuliłem chłopaka tak mocno jak mogłem, skutecznie ignorując jego jęknięcie bólu. Zostałem tak przez długi moment po czym spojrzałem na twarz chłopaka.
Widział on lepsze dni. Cała jego twarz pokryta była w sadzy i kurzu, a czarna koszulka roztaczała od siebie zapach krwi. Miał liczne siniaki na ciele, jedne były ciemniejsze inne wręcz ledwo widoczne. Jednak jedno się nie zmieniło, a był to fakt, że czerwonowłosy stał teraz przez nami cały i zdrowy.
Druga dorwała się do niego Aria. Wydawało mi się, że uścisnęła go jeszcze mocniej niż ja o ile to było możliwe. Biedny Gray ledwo oddychał podczas gdy ona krzyczała na niego głośno i szybko. Oczywiście nie zrozumiałem absolutnie nic z jej wywodu, ponieważ wszystkie słowa zlewały się w jedną całość. Kiedy się odsunęła uderzyła jeszcze czerwonowłosego kilka razy w klatkę piersiową, mówiąc mu że "jeszcze raz ją tak wystraszy to naprawdę będzie martwy".
Nagle jeden pojedynczy dźwięk wyrwał nas od cieszenia się z powrotu Graya. Kai stał jak zamrożony. Z jego oczu powoli wypływały pojedyncze łzy, a wyraz jego twarzy wskazywał na to, że nie wie do końca co się aktualnie dzieje. Postawił on jeden chwiejny krok w stronę czerwonowłosego po czym jego kolana ugięły się pod nim. Gray był przy nim szybciej niż uświadomiłem sobie co się stało. Chłopak wziął twarz Kaia w swoje dłonie i przyłożył swoje czoło do jego. Rozmawiali przez chwilę szeptem, przez co nie byłem w stanie ich usłyszeć, ale nawet cieszyłem się z tego faktu. Nie chciałem naruszać tak prywatnej dla nich chwili. Kai mocno objął Graya, chowając twarz w zagłębienie jego szyi. Jedynym dowodem jego płaczu były lekko drżące ramiona chłopaka. Czerwonowłosy jakby nie mogąc już dłużej czekać przyciągnął blondyna do delikatnego pocałunku, który zdawał się być jedynie dotknięciem ich ust. Kai westchnął lekko i przytulił Graya bliżej do siebie.
Nagle ogłuszający huk przerwał naszą wesołą sielankę. Białe światło, które wcześniej płynnie się powiększało zaczęło pulsować. Momentalnie serce podskoczyło mi aż do gardła. Patrzyłem jak struga światła chaotycznie zwęża się i poszerza. Siła tego była tak ogromna, że wzmogła wiatr który sprawiał teraz, że ledwo staliśmy na nogach. Wokół laboratorium utworzyło się coś w rodzaju tornada, w którym unosiły się duże ilości ziemi i popiołu. Wszyscy nagle zrobili krok w tył, chcąc uniknąć tego zjawiska. Większość z nich patrzyła się na scenę z przerażeniem, inni zaś z zaciekawieniem. Gray mocno przytulał Kaia, chroniąc go tym samym przed silnym wiatrem.
CZYTASZ
Infinity [BL]
FantasyW naszym społeczeństwie każda osoba urodzona jest ze specjalnym znakiem, oznaczającym posiadaną przez niego moc. Raz na kilkadziesiąt lat rodzi się nieskończoność, czyli osoba posiadająca najpotężniejszą moc na świecie. Jestem Ivo i jestem nieskończ...