17.

10K 540 204
                                    

Kilka dni później alfa razem z omegą szykowali się na przyjście rodziny tego pierwszego. Louis od rana sie stresował, mimo wszystko chciał wywrzeć dobre wrażenie. Na całe szczęście dzień wcześniej wymyślił ze Stylesem historie ich spotkania i zaręczyn przez co był chociaż trochę spokojniejszy.

Szatyn stał w kuchni szykując roladki z indyka nadziewane mozzarellą i awokado podczas gdy brunet siedział nadal u siebie w biurze uzupełniając papiery, które podobno nie mogły poczekać.

Ucieszył się w duchu, gdy skończył szykować ostatnią roladkę po czym poszedł do sypialni aby trochę odpocząć. Wszystko było już uszykowane, wystarczyło tylko podgrzać roladki, a do przyjścia państwa Styles pozostały jeszcze dwie godziny.

Szatyn położył się na łóżku i przymknął oczy. Połowę nocy nie mógł spać przez stres spowodowany dzisiejszą wizytą. Po kilku minutach myślenia przysnął zapominając o tym co go dzisiaj czeka.

Harry'ego od uzupełniania papierów wyrwał dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzał na zegarek i zdziwił się widząc że już 15. Zerwał się ze swojego krzesła i pobiegł do drzwi.

-Cześć mamo. - uśmiechnął się i pocałował ją w policzek. - Dzień dobry tato. - przytulił go. - Za chwilę pójdę po Louisa, nie wiem co się z nim stało. - odprowadził ich do jadalni gdzie stał nakryty stół. Jego rodzice pokiwali głowami i usiedli przy stole. Brunet od razu skierował się na górę aby poszukać młodszego. Wszedł do łazienki, ale gdy nikogo tam nie zobaczył poszedł do sypialni. Uśmiechnął się widząc śpiącego szatyna, podszedł do niego i kucnął przy łóżku smyrając go po twarzy.

-Lou, moi rodzice już przyszli. - szepnął przez co omega od razu usiadł na łóżku patrząc na zegarek.

-Cholera, dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej? - wstał szybko z łóżka i podszedł do szafy wyciągając sobie koszule, którą szybko założył. - Zrobiłem niesamowite pierwsze wrażenie. - mruknął i w shuiunął pierścionek na palec.

-Spokojnie, należał ci się odpoczynek a ja też za bardzo się pracą zająłem. - złapał go za rękę i zszedł na dół.

Szatyn wypuścił nerwowy oddech przed wejściem do jadalni. Chwilę później weszli do pomieszczenia przez co młodszy ścisnął mocniej dłoń swojego alfy.

-To jest Louis, jest moją omegą. - uśmiechnął się do swoich rodziców.

-Dzień dobry, nazywam się Louis Tomlinson. - uśmiechnął się lekko i podał im rękę. Kobieta chętnie ją uścisnęła, jednak Des zeskanował go wzrokiem przez co po ciele szatyna przeszły dreszcze i podał mu rękę ściskając mocno tę młodszego.

-Usiądźmy. - Styles przerwał niezręczną ciszę.

-Ja pójdę szybko uszykować jedzenie. - zestresowany poszedł szybko do kuchni. Nie sądził, że to spotkanie będzie tak nieprzyjemne. Od razu wyczuł, że nie przypadł starszemu Stylesowi do gustu przez co zasmucił się lekko, bo mimo wszystko chciał żeby go zaakceptowali.

Podgrzał na patelni roladki po czym położył na czterech talerzach po jednym, udekorował i wziął dwa talerze w ręce.

Wszedł do jadalni i zarumienił sie lekko, gdy usłyszał jak Harry opowiada wymyśloną historie ich spotkania, która mówiła o tym, że poznali się, gdy szatyn był na spacerze w parku z psem swoich rodziców i zwierzak obsikał nogawkę bruneta. Anne zaśmiała się cicho i spojrzała na czerwonego szatyna który postawił przed nią i jej mężem parujące talerze. Poszedł szybko do kuchni i po chwili wrócił z dwoma talerzami, które położył na swoim miejscu i swojego alfy.

-Louis, świetnie gotujesz. - pochwaliła go kobieta po wzięciu pierwszego gryza.

-Dziękuję, starałem się. - uśmiechnął się lekko.

-Szkoda, że na codzień tak nie gotujesz. - zażartował Styles.

-Gotuję, ale to ty zazwyczaj nie dopuszczasz mnie do kuchni. - wywrócił oczami śmiejąc się.

-Jak długo jesteście połączeni?- spytał Des, na którego twarzy nie było cienia uśmiechu.

-Tydzień. - odparł szatyn.

-Szybko. - mruknął.

-Tak, ale kocham Louisa i myślę, że to się nie zmieni. - zapewnił.

-Planujecie dzieci? - spytała kobieta. Przez co ci spojrzeli na siebie zdezorientowani.

-Narazie nie. - odparł Harry.

-W porządku. - uśmiechnęła się.

Reszta spotkania minęła im w przyjemnej atmosferze. Des zmienił nastawienie względem Louisa przez co w połowie przestał zadawac mu niekomfortowe pytania i rozmawiali ze sobą normalnie. Gdy wreszcie ich pożegnali szatyn westchnął cicho, cieszył się, że już poszli, bo pomimo że było fajnie to i tak bardzo się stresował.

-To jak kochanie, kiedy dzieci? - zaśmiał się Styles.

-Cicho bądź. - wywrócił oczami rozbawiony. - Myślisz, że mnie polubili?

-Z pewnością, nie mogli sobie wymarzyć lepszego zięcia. - przytulił go od tyłu i zdziwił się że szatyn go nie odetchnął.

-Piotrzebuje teraz twojego zapachu. - wymruczał. - To było zbyt stresujące. - wtulił się w niego.

-To idź weź prysznic. Ja pójdę to posprzątać. - uśmiechnął się.

-A Harry?

-Tak?

-Mogę się spotkać jutro z Justinem? - spytał cicho.

-Nie. - warknął. - Nie będziesz się z nim spotykać. - powiedział niezadowolony.

-Ale mogę go tutaj zaprosić.

-Żebyś się z nim obmacywał na moich oczach? Nie, po prostu uznajmy że pytania nie było. - wszedł do salonu. Omega westchnął i poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic, założyć bokserki i koszulkę bruneta po czym poszedł do sypialni gdzie alfa już leżał. - Chodź do mnie, nie kłóćmy się. - rozłożył ramiona a szatyn wtulił się w niego drżąc lekko z zimna. - Przepraszam. - szepnął Harry.

-Rozumiem to, po prostu muszę zapomnieć o Justinie. - uśmiechnął się lekko.

-Nie chce żebyś myślał o innym. - pocałował go w głowę. - Dobranoc. - położył dłoń na biodrze omegi.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Może mała motywacja na następny? Wiem, że jesteście w tym wspaniali i potraficie zrobić niesamowite rzeczy 💕

Miłego dnia! ❤️



Little Omega | Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz