22.

9.4K 591 273
                                    

Nie sprawdzony!

-Ugh.. Niestety, a chciałem być wujkiem. - westchnął blondyn podając Louisowi test.

-O boże, jakie szczęście. - ucieszył się. - Ale dlaczego na mam objawy ciąży?

-Może za bardzo się bałeś, że jesteś aż w końcu wpłynęło to na twój organizm. - wzruszył ramionami. - Albo po się zatrułeś.

-Możliwe, najważniejsze że test nic nie pokazuje. - odetchnął z ulgą. Już wyobrażał sobie tą rozmowę z alfą, brunet prawdopodobnie byłby zadowolony, jednak dla szatyna nie byłby to powód do szczęścia.

-To co, oglądamy coś. - spytał po chwili blondyn.

-Muszę wrócić do domu, obiecałem Harry'emu, że niedługo wrócę na wieczór filmowy. - zaśmiał się cicho. - Z resztą ty już chyba masz towarzystwo na dzisiejszy wieczór. - uśmiechnął się słysząc jak Zayn woła Nialla.

-Oh Zee. - blondynowi aż się oczy zaświeciły gdy usłyszał głos alfy po czym zbiegł na dół dostawiając szatyna w tyle. Ten pokręcił głową rozbawiony i zszedł na dół. Rozczulił się na widok jaki tam zastał, Niall stał wtulony w klatkę piersiową mulata, a ten głaskał go po głowie szepcząc jak bardzo go kocha.

-Cześć Lou. - alfa uśmiechnął się wciąż trzymając swoją omege w ramionach.

-Hej. - oddał uśmiech.

-Zostaniesz na kolacji? Są chwile będę ją robił. - starał się przejść do kuchni co jednak było trudne z wręcz przyklejonym do niego blondynem.

-Nie, dziękuję. Harry coś pewnie zrobił. - założył buty i kurtkę. - Cześć. - uśmiechnął się.

-Do zobaczenia. - mulat pocałował go lekko w policzek a Niall mruknął ciche pożegnanie.  Louis zaśmiał się cicho po czym wyszedł z domu. Na dworze robiło się coraz ciemnej. Obawiał się trochę wracać sam, bo często niedaleko parku koło którego przechodził stały grupki alf, które nie były przyjazne.

I tak było niestety też i tym razem. Szatyn starał się przejść jak najszybciej żeby tylko go nie zaczepili. Jeszcze nigdy go tutaj nie zatrzymali, bo szedł z Harrym jednak teraz był sam. Wstrzymał oddech gdy usłyszał, że ci coś krzyczą i przyspieszył kroku. Na całe szczęście nim ci zdążyli cokolwiek zrobić on skręcił już w odpowiednią uliczkę. Żałował, że nie zadzwonił po alfe, przynajmniej oszczędziłby sobie tego stresu. Musi powiedzieć Harry'emu żeby coś z tym zrobił. Nie każda omega ma takie szczęście jak on.

Odetchnął z ulgą gdy wreszcie dotarł do domu i uśmiechnął się czując pyszny zapach piernika. Rozebrał się i wszedł do kuchni gdzie przy blacie stał Styles w małym koku na głowie. Jego koszulka była cała ubrudzona w kakale i Louis naprawdę zastanawiał się czy przez to pomieszczenie nie przeszło tornado.

-Hej, Loueh. Nie sądziłem, że przyjdziesz tak szybko. - uśmiechnął się. - Za chwilę skończę tylko dorobię polewe do ciasta.

-Okej, ja zrobię herbatę. - wyciągnął dwa kubki i zaparzył liście. - Harry, jest sprawa, którą jako alfa stada musisz się zająć.

-Coś się stało? - zdezorientowany spojrzał na niego.

-Chodzi mi o tą grupkę alf, które stoją obok parku. Mi jeszcze nic nie zrobili, ale inne omegi mogą być przerażone gdy obok nich przechodzą. - westchnął.

-W porządku, jutro rano się tym zajmę. Poproszę strażników żeby stali tam w późniejszych godzinach. A ty mogłeś do mnie zadzwonić żebym po ciebie przyjechał. Mogło ci się coś stać.

-Ale od Nialla tutaj nie jest daleko. - wzruszył ramionami. - Pójdę już do salonu włączyć film.

-Tylko nie zaczynaj beze mnie. - zaśmiał się. Szatyn pokręcił głową rozbawiony i wyszedł z pomieszczenia. Usiadł na kanapie a chwilę później brunet przyłączył się do niego wcześniej kładąc kilka kawałków piernika na stole. Dwie godziny później skocnzyk się film akcji, który wybrał szatyn. - Lou, jest taka mała kwestia, której nie przegadaliśmy na początku.

-Jaka? - zaciekawił się omega odwracając w stronę bruneta.

-Chodzi o twój dom. Skoro mieszkasz już tutaj to tamten możemy spokojnie komuś wynająć lub nawet sprzedać. - wzruszył ramionami. To było coś co przytkało szatyna.

Okej, przyzwyczaił się do tego że będzie omegą Harry'ego, bo nie zawsze można mieć to co się chce, jednak nie spodziewał się aż takiego kroku. Sprzedaż domu oznaczała, że teraz będzie całkowicie zależny od bruneta, jednak z drugiej strony miałby też swoje pieniądze, które mu się przydadzą.

-No nie wiem Harry. Sprzedaż domu byłaby dobra, jednak to oznacza, że będę zdany na ciebie. To jest twój dom, a ja nie dałem nic od siebie. - westchnął.

-Lou, odkąd się połączyliśmy wszystko tutaj należy również do ciebie - złapał go za rękę. - Z resztą minął ponad miesiąc od naszego połączenia więc powinieneś już to wszystko wiedzieć. - zaśmiał się cicho i przejechał kciukiem po jego policzku.

Spojrzał na usta niebieskookiego po czym przysunął się i musnął je lekko jakby bał się, że nawet takim małym pocałunkiem zrobi mu krzywdę. Jednak gdy ten nie odsunął się ponowił pieszczotę pogłębiając pocałunek. Pierwszy odsunął się szatyn któremu zaczęło brakować powietrza. Spojrzał zarumieniony na bruneta po czym schował głowę w jego piersi. Alfa zaśmiał się cicho i położył dłoń na jego plecach chcąc dać mu do zrozumienia że wszystko jest w porządku.

-Dobra. - szatyn chrząknął po czym odsunął się od niego i schylił się po kawałek ciasta, przerwały mu jednak mocne mdłości. Zakrył usta dłonią i pobiegł do łazienki gdzie zwrócił wszystko do toalety.

-Dzidziuś daje popalić? - uśmiechnął się Harry.

-Nie jestem w ciąży. - wystraszył się lekko.

-Oh Lou. - pokręcił głową. - Zaknotowałem cię podczas gorączki, z resztą twój zapach jest słodszy, idzie to wyczuć gdy spędza się z tobą każdy dzień.

-Robiłem test, nic nie wykazał. Z resztą dlaczego chcesz do cholery zrobić mi dziecko? - oburzył się i przepłukał usta wodą.

-Podczas twojej gorączki to moja alfa decydowała co robi. A ja się mogłem tylko domyślić co będzie później. Czekałem tylko kiedy mi powiesz. - podszedł do niego i przytulił go do swojej piersi.

-Nie chciałem tak szybko dziecka. - westchnął.

-Dziecko będzie za dziewięć miesięcy masz jeszcze dużo czasu. - pocałował go w głowę. - Teraz przynajmniej nic mi ciebie nie zabierze. - szepnął w jego włosy.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

*bum*
Jest dziecko!

Zastanawiam się czy jesteście w stanie dobić 200⭐

Pod ostatnim rozdziałem było coś około 170 I boże nigdy nie cieszyłam się bardziej.
Każdy z was sprawia że mój dzień staje się lepszy, dziękuję ❤️

Miłego dnia! ❤️

Little Omega | Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz