35.

7.1K 389 76
                                    

-Ale jak to? Lou, dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - odwrócił go w swoją stronę.

-Nie chciałem żebyś mnie zostawił, wiem że bardzo zależy ci na dziecku a ja jestem teraz prawie bezużyteczny. - westchnął opuszczając głowę.

-Nawet tak nie mów. Owszem zależy mi na dziecku, ale bardziej zależy mi na tobie. - przytulił go do siebie.

-Lekarz powiedział, że na
dziewięćdziesiąt procent nie zajdę ponownie w ciążę, czyli tak naprawdę nawet nie mamy na co liczyć. Ja naprawdę bałem się ci o tym powiedzieć, nie chciałem cię zawieść.

-Kochanie, nie chce nawet wiedzieć przez co przechodziłeś. Następnym razem gdy coś się wydarzy od razu masz mi powiedzieć. - westchnął cicho.

-Ale naprawdę nie jesteś na mnie wściekły za to, że nie dam ci wilczka? - spojrzał mu w oczy, w których dostrzegł smutek, który był normalny dla tej sytuacji, jednak zrobiło mu się strasznie przykro.

-Jak mógłbym w ogóle być? Przecież to nie twoja wina. Nie zadręczaj się tym. - złożył na jego czole uspokający pocałunek. Wiedział że musi być teraz silny, musiał zachować wszystkie swoje uczucia w środku. Szatyn wtulil się w niego mocniej przymykając oczy. Siedzieli w tej pozycji dopóki nie usłyszeli cichego kwilenia z góry. - Chodź, pójdziemy sprawdzić co z Danielem. - złapał go za rękę wstając z kanapy. Dotarli do sypialni gdzie leżał już uspokojony chłopiec rozglądając się wokoło zainteresowany.

-Co się dzieje, maluszku? - omega wziął go ostrożnie na rece będąc bardziej pewny swoich ruchów.

-Myślę że trzeba go nakarmić, przespał swoją porę karmienia. - położył dłoń w dole pleców satyna i poprowadził w stronę kuchni. Zrobił mleko dla wilczka i pomógł go nakarmić.

-Chciałbym mieć swojego wilczka, byłbyś świetnym tatusiem. - westchnął Louis.

-Kochanie, możemy mieć swojego wilczka, nikt nam nie zabroni zaadoptować dziecko. - przytulił się do jego pleców i uronił kilka łez po chwili szybko je ścierając. Nie mógł klamać, że ta sytuacja go nie dobiła. Posiadanie dziecka było jednym z jego najskrytszych marzeń, ale nie chciał obciążać poczuciem winy Louisa. To nie była jego wina i nie zamierzał go nigdy o to obwiniać.

-Tak, możemy to zrobić. - uśmiechnął się smutno. Chwilę później odłożył pustą butelkę na blat i oparł chłopca na swojej piersi uderzając lekko w jego plecki, a gdy w końcu mu się odbiło oddał go alfie. - Znowu robi się senny, to normalne? - spojrzał na swojego narzeczonego.

-Oczywiście, malutkie dzieci często śpią. Położymy go i pójdziemy wziąć długą kąpiel. - ruszył schodami na górę. Odłożył chłopca na łóżko głaskając jego twarz aby szybciej zasnął po czym od razu skierował się do łazienki gdzie zaczął nalewać wody.

Zszedł na dół i złapał omegę za dłonie ciągnąc w stronę toalety. Gdy tam dotarli ściągnęli z siebie ubrania. Weszli do wanny i wtulili się w siebie ciesząc swoją obecnością. Każda taka chwilę zbliżała ich do siebie coraz bardziej, co Styles uważał już niemal za niemożliwe. Kochał tą omegę całym sercem, czasami sam z siebie się śmiał, że tak szybko przepadł jednak nie żałował ani jednej sekundy spędzonej przy nim.

-Kocham cię Hazz i obiecuję, że zrobię wszystko aby dać Ci wilczka. Pójdę na leczenie, jakieś szanse jeszcze są. - szepnął.

-Skarbie, nie przejmuj się już tym. Na razie myśl o sobie, teraz najważniejsze jest to jak ty się czujesz. - pocałował go w znak połączenia. - Kocham cię. - położył dłonie na jego biodrach.  Obydwoje przymknęli oczy rozkoszując się ciepłą wodą dopóki nie usłyszeli głośnego płaczu Daniela. - Pójdę do niego. - westchnął alfa, wyszedł z wody po czym owinął biodra ręcznikiem i wyszedł z toalety. Wrócił kilka minut później z chłopcem w ramionach. - Chyba tęskni za Gemmą. - westchnął cicho.

-Biedny. - szatynowi od razu zrobiło się smutno, mógł się tylko domyślić co czuł chłopiec.

-Może wezmę go do nas do wody. - podał omedze bokserki. - Załóż je. - w międzyczasie rozebrał dziecko i podał Louisowi. Sam założył na siebie bieliznę i tym razem usiadł z przodu. Jego serce rozpływało się na widok swojej omegi z dzieckiem w ramionach.

-Wujek się zamyślił. - szatyn gaworzył do dziecka obrając je w stronę alfy. - Wujku, o czym myślisz? - spojrzał na Harry'ego.

-O tobie. - odpowiedział szczerze i przysunął się w jego stronę składając na ustach lekki pocałunek. Odsunęli się od siebie gdy usłyszeli jak chłopiec uderza dłonią w wodę i śmieje się głośno.

-Chyba już mu przeszło. - przysunął go do swojej piersi. Dziecko bawiło się wodą przez cały czas dopóki Harry nie stwierdził, że powinni już wyjść. Sam wyszedł pierwszy i odebrał chłopca od omegi wycierajac go.

Kilkanaście minut później gdy odłożył już ubranego chłopca na łóżko pocałował go w głowę i wyszedł z pokoju. Wrócił do sypialni gdzie zmęczony szatyn leżał już w łóżku resztkami sił powsttzymując się przed zaśnięciem.

-Nie jesteś jeszcze głodny? Podczas kolacji nie zjadłeś zbyt dużo. - westchnął alfa kładąc się na łóżku.

-Nie, teraz mam ochotę tylko na sen. - wtulił się w jego pierś. - Kocham cię. - szepnął całując go skórę obok sutka.

-Ja też cię kocham. - położył dłoń na jego boku. - Jesteś najcudowniejszym co mnie w życiu spotkało i cholera, przejdźmy już ostatni etap połączenia. Chcę cię mieć przy sobie już na zawsze.

-Ale Hazz, to już jest naprawdę poważna sprawa. Tego się nie da odwrócić. - był zaskoczony propozycją bruneta, to nie tak, że się nie cieszył bo to była najlepsza propozycja jaka usłyszał, jednak nie był pewny czy jest osobą z którą Styles chciałby spędzić całe życie.

-Wiem Lou, wiem. Ale jestem w tobie tak szaleńczo zakochany, że mógłbym zrobić wszystko aby ciebie przy sobie zatrzymać. - nachylił się nad nim i spojrzał mu w oczy. - Nie wiem co zrobiłeś, bo przy nikim innym tego nie czułem a teraz czuje jakby moje życie bez ciebie nie miało sensu. - uśmiechnął się, jednak po chwili trochę spochmurniał. - No chyba że ty nie chcesz to..

-Zróbmy to. - przerwał mu.

-Mówisz poważnie? - spojrzał na niego z iskierkami w oczach.

-Tak Harreh, kocham cię równie mocno i jeśli tylko ty jesteś tego pewny ja się na to zgadzam.

-Sprawiasz, że moje życie jest tak cudowne. Mam wrażenie, że pomimo że wyznaje ci miłość kilka razy dziennie to i tak mówię to zbyt rzadko. - westchnął po czym pocałował go mocno. Odsuneli się od siebie gdy zaczęło brakować im powietrza. Alfa położył się na plecach i wciągnął szatyna na swój tors. Uwielbiał w czasie snu czuć ciężar ciała omegi.

-Ja tez cie kocham wariacie. - pocałował go po czym zamknął oczy kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Ich życie było cholernie pokręcone.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Chyba czas to już niedługo kończyć 😚

Miłego dnia/wieczora! ❤️

Little Omega | Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz