-Witaj Louis. - westchnął lekko zestresowany Harry. Szatyn zmarszczył brwi na jego oficjalny ton i wszedł do domu.
-Cześć, coś się stało? - ściągnął buty i poszedł za brunetem do salonu. - Nie mogłeś znaleźć alfy?- spytał gdy nie dostrzegł w pomieszczeniu nikogo innego.
-Niestety okazało się, że znalezienie teraz alfy jest ciężkie, bo większość niepołączonych alf pojechała na pojednanie z jedną watahą.
-To nie mogłeś do mnie z tym zadzwonić, nie musiałbym tutaj przyjeżdżać. - westchnął zawiedziony.
-Nie dzwoniłem, bo uznałem, że ja będę tą alfą.
-Ale nie musisz tego robić. - zmarszczył brwi. - Oni pewnie niedługo wrócą, a ja wytrzymam.
-Louis, przecież ja też mogę być tą alfą i nic się nie stanie jeśli nią zostanę.
-No dobrze, to może zacznijmy. - westchnął cicho.
-Ale rozluźnij się. - zaśmiał się cicho widząc jak omega wyciera spocone dłonie o spodnie. - Chcesz jakiegoś soku? - spytał na co szatyn pokiwał głową. Brunet wyszedł z salonu i po chwili wrócił stawiając przed nim szklankę z sokiem jabłkowym. - Myślę, że około pięć może sześć takich zabiegów starczy.
-Będziemy to robić tutaj? - To nie tak, że nie ufał Stylesowi, po prostu myślał, że zrobią to w bardziej odpowiednim miejscu, jak szpital lub jakas przychodnia gdzie ktoś będzie mógł to kontrolować.
-Tak, spokojnie, studiowałem medycyne i zrobię to prawidłowo. - usiadł obok niego.
-Jesteś lekarzem?
-Nie, rzuciłem studia. Studiowałem cztery lata, ale nie sprawiało mi to dużej radości. - wzruszył ramionami. - To jak, zaczynamy? - klasnął w dłonie i wstał podchodząc do komody. Wyciągnął małą apteczkę i położył ją na stole.
-Ale to już? - zestresował się.
-Możemy najpierw coś obejrzeć. - zaśmiał się cicho i włączył telewizor. Opadł na kanapę i zaczął oglądać telewizję. Gdy film się skończył wstał i wziął apteczkę. - Dłużej tego nie będziemy przedłużać Lou. - uśmiechnął się i usiadł obok niego.
-Ale ja się boję igieł. - odsunął się od niego.
-To zamkniesz oczy, obiecuję, że nie będzie bolało. - zaśmiał się cicho.
Wyciągnął strzykawkę i małą buteleczke po czym wszystko ustawił przed sobą. Wyciągnął ze swoich spodni pasek i zacisnął na swoim ramieniu. Poprosił Louisa aby ten trzymał skórzany pas i sam wziął do ręki strzykawkę wbijajac ją sobie w żyłe. Skrzywił się lekko na uczucie pobieranej krwi i gdy zobaczył, że jest wystarczajaco potrzebnej cieczy wyciągnął igłę i wszystko przelał do buteleczki.
-Mówiłeś, że nie będzie bolało a sam się krzywiłeś.
-Bo gdy robi się to samemu nie jest to przyjemne uczucie i ja ogólnie nie lubię pobierania krwi. - założył rękawiczki jednorazowe i wyciągnął kolejną strzykawkę. - Chodź tutaj. - przysunął się do niego po czym oczyścił mu miejsce połączenia płynem odkażającym.
-To będzie w szyję? - wystarczył się szatyn i odsunął od niego jak poparzony.
-Tak, jak najbliżej połączenia. - wziął strzykawkę, w którą nabrał swoją krew i przystawił igłę do szyi. - No to teraz zamknij oczka. - uśmiechnął się.
Wbił igłę przez co szatyn zasyczał i zacisnął mocniej oczy. Brunet zaczął powoli wprowadzać swoją krew a niższy rozluźnił się czując to przyjemne uczucie. Nie sądził, że przyjemność będzie tak duża żeby zaćmić ból. Harry uśmiechnął się patrząc na jego twarz, na której malował się spokój. Po chwili wyciągnął igłę i przetarł jego skórę wacikiem, aby na koniec pocałować go lekko w miejsce ukłucia.
CZYTASZ
Little Omega | Larry a/b/o
FanfictionGdzie Louisa zostawiła alfa tuż po połączeniu. A Harry jako alfa stada musi mu pomóc przerwać to połączenie.