2.

11.7K 633 494
                                    

Godzinę później obydwie alfy siedziały w kuchni szykując obiad a szatyn spał zmęczony płaczem w gościnnym pokoju. Po chwili po domu rozległ się dźwięk otwierania drzwi i szelest odkładanych toreb w korytarzu.

Chwilę później do kuchni wszedł blondyn, który, pomimo że wyglądał na zmeczonego podróżą uśmiechnął się na widok swoich alf.

-Hej, Lee. - podszedł do szatyna i przytulił się do niego mocny.-Hej, Zee. - mruknął po czym podszedł do mulata i w niego się wtulił, jednak od razu odsunął się i spojrzał na niego podejrzliwie.- Śmierdzisz jakąś omegą. - skrzywił się.

-To Louis. - uśmiechnął się lekko na zaborczość swojej omegi.

-Nie, to nie Louis. Wiem jak on pachnie.

-Połączył się z Jake'iem, dlatego zmienił mu się trochę zapach.

-Połączyli się nareszcie? - uśmiechnął się zadowolony.

-Nie byłbym tak szczęśliwy, następnego dnia go zostawił. - warknął zdenerwowany.

-Co? - szatyn spojrzał na niego niedowierzając. - Jak on się trzyma? Musi się czuć okropnie. - od razu zaczął się martwić o omegę. - Jego omega musi go strasznie męczyć. - od razu przypomniały mu się jego pierwsze dni połączenia, gdy jego omega ciągnęła do alf nawet jeśli ci byli w pokoju obok.

-Daliśmy mu tabletki, które pomogą mu chociaż trochę. Teraz śpi, płacz go za bardzo zmeczył. Ale nie wspominaj mu o tym. Spróbujemy jak najszybciej skontaktować się ze Stylesem, musi ich rozłączyć.

-Słyszałem, że to nie jest takie proste. - Skrzywił się blondyn. - Dla doświadczonej alfy tak, ale ci którzy dopiero z tym zaczynają maja zawsze z tym problem.

-Ale co to oznacza? Że może mu się nie udać ich rozłączyć?

-Nie, zawsze się uda, ale ci młodzi muszą się bardziej postarać. Chyba po prostu nie mają wystarczającej siły. - wzruszył ramionami.

-Czemu, do cholery, ojciec Harry'ego musiał wyjechać w takiej chwili. - warknął cicho Liam.

-Spokojnie, Harry sobie poradzi. -blondyn uśmiechnął się. - Ale ja muszę coś zjeść. Umieram z głodu. - opadł na krzesło.

-A o której jadłeś?-zaśmiał się mulat.

-Godzinę temu, to wieczność.

- A może w twoim brzuszku rozwija się wielki, silny alfa? - uśmiechnął się czule szatyn i położył dłonie na jego brzuchu.

-Przestań! - pisnął i uderzył go w ręce. - Nawet tak nie mów.

- Dlaczego? Ja z Zaynem chcemy już maluszka.

-Ale ja jestem za młody na dziecko. - wywrócił oczami i uśmiechnął się szeroko gdy mulat postawił przed nim talerz makaronu ze szpinakiem. Od razu zaczął go jest mrucząc cicho z zadowolenia.

-Zwolnij, nikt ci tego nie zabierze blondyneczko.-zaśmiał się, młodszy wywrócił oczami i zaczął jeść

W międzyczasie Liam stwierdził, że pójdzie obudzić Louisa. Wrócił z zaspanym szatynem do kuchni i nałożył mu jedzenie.

-Hej Niall. - uśmiechnął się i przytulił lekko omegę.

-Hej. - odwzajemnił uścisk. Młodszy szatyn zaczął powoli jeść obiad zapatrzony w ścianie, w jego oczach zbierały się łzy, a mulat dokładnie wiedział co to znaczy.

-Lou, przestań o nim myśleć - szepnął mu do ucha pocierajac jego ramię.

-Nie myślę.- pokręcił głową. Mulat westchnął cicho i pocałował go w głowę przymykając oczy.
Znał szatyna praktycznie od dziecka. Zawsze dla niego ważne było jego bezpieczeństwo, ich rodziny stawiały, że połączą się jednego dnia, jednak oni obydwoje wiedzieli, że to nie jest to czego pragną.

Ich relacja była bardzo specyficzna, nawet dla niektórych niezrozumiała, Zayn chronił go w każdej sytuacji, czasami nawet pomagał w pierwszych gorączkach, gdy ten nie mógł sobie poradzić. Nikt oprócz jego i Louisa nie wiedział ile musiało go to kosztować, mimo wszystko zachowanie racjonalnego myślenia przy omedze z gorączką jest bardzo trudne.

-Nie zadręczaj się tym. Jesteś wspaniały, dla każdego nie będzie miał znaczenia twój znak. Cholera, alfy się biją o takie omegi. - przytulił go od tyłu.

-Jeszcze nigdy nie słyszałem historii, żeby alfa była z połączoną omegą. - westchnął.

-Jeśli pójdziemy do alfy stada twój znak zniknie, ale ty sam musisz wyrzucić z serca Jake'a.

-Ale to nie będzie takie proste. Znaliśmy się tyle lat, myślałem, że to on jest moim jedynym. Nawet nie wyobrażałem sobie nigdy tego, jak będzie wyglądać moje życie jeśli nie będę miał alfy.

-Będzie jeszcze bardziej kolorowe niż do tej pory. - pocieszył go Liam. - Naprawdę, będziesz mógł poznawać nowe alfy, przeżyjesz wszystko jeszcze raz tylko tym razem ze szczęśliwym zakończeniem. Nie każda alfa jest taka jak Jake, jeśli jego w ogóle można nazwać alfą-wywrocil oczami. - Zazwyczaj alfy po oznaczeniu omegi stają się nadzwyczaj opiekuńcze, nie chcą zostawić jej nawet na chwilę. Z nim naprawdę musiało być coś nie tak. - zaśmiał się cicho chcąc rozweselić chociaż trochę szatyna.

-Dobra, ale przestańmy już o nim gadać.-brunet zabrał pusty talerz Nialla i odstawił go do zlewu. - Był idiotą i już więcej nie zbliży się do Louisa.

-A ja tam zazdroszczę Louisowi. - odparł Niall, a jego alfy posłały mu pytające spojrzenie. - Spotkać się z alfą stada? Mało kto ma taki zaszczyt.

-Spotkałem się z nim wcześniej, nic specjalnego. - wzruszył ramionami.

-Ale przystojny jest.

-Niall. - warknął mulat. - Skończ.

-Nie bądź zazdrosny, drocze się. - wywrócił oczami. - Kto o zdrowych zmysłach zamieniłby dwa kutasy na jednego? - prychnął przez co Louis zaśmiał się dzwięcznie. - Widzicie? Nikt tak nie pocieszy omegi jak druga omega. - wypiął dumnie pierś.

-Tak, tak. - brunet pokrecił głową na zachowanie swojej omegi.

-Możemy pojechać dzisiaj do mojego domu po notes? - spytał cicho szatyn zmieniając temat.

-Oczywiście, Liam się za chwilę tym zajmie, prawda?- Zayn spojrzał na alfę.

-Oczywiście, za chwilę pojadę. - uśmiechnął się i poszedł do korytarza ubrać się po czym wyszedł z domu.

W tym czasie Zayn z omegami poszedł do salonu aby zająć sobie czymś czas. Włączyli jakiś film, który oglądali aż do powrotu szatyn.

Liam wszedł do salonu z notesem w ręce otwartym na jakiejś stronie. Louis wyprostował się lekko zdenerwowany na kanapie. Emocje brały nad nim górę przez co robił się bardzo niespokojny.

-Spokojnie Lou, wszystko będzie dobrze. - blondyn zaczął go pocieszać podejrzewając jak może się w tym momencie czuć, to że był omegą pogarszało sprawę, bo przeżywał wszystko dwa razy bardziej.

-Miejmy nadzieję, że Styles nie jest zajęty. - mruknął Liam po czym wyciągnął telefon, w który wpisał numer z notatnika. Lekko drżącymi rękami połączył się i odetchnął gdy usłyszał sygnał, cieszył się, że ten nie zmienił numeru. Włączył głośnomówiący i czekał aż ten odbierze ściskając lekko rękę mulata.

-Halo? - w słuchawce odezwał się zachrypnięty głos.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Witam w drugim rozdziale! 💜
Mam nadzieję, że narazie wszystko wam się podoba, a mój styl pisania nie przeszkadza.

!Rozdział nie jest sprawdzony!

Jeśli dacie mi trochę motywacji, później wstawię kolejny 😏❤️

Miłego dnia! 💓

Little Omega | Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz