-Oh Harry, wreszcie wróciłeś. - szatyn przytulił się do bruneta, gdy ten tylko wszedł do domu. - Moja omega tęskniła.
-Ja też tęskniłem- przytulił go. - Ale przynajmniej jest porozumienie. - uśmiechnął się.
-To dobrze, martwiłem się.
-Aw to urocze. - zaśmiał się cicho i pocałował go w czoło. - A jak się miewa mój maluszek? - położył dłoń na jego brzuchu.
-Hazz, minął tylko tydzień. Nic się przecież nie zmieniło. - zaśmiał się.
-Nie mogę się doczekać aż w końcu z nami będzie. - popatrzył na szatyna podekscytowany.
-Nie rozpędzaj się, do tego zostało jeszcze mnóstwo czasu. - skrzywił się czując mdłości. - Idź się rozpakuj. - odsunął się. - Nie potrzebnie jadłem to śniadanie.
-Pijesz ziółka? - zmartwił się.
-Dzisiaj nie piłem, miałem iść po nie później, bo skończyły mi się.
-Dobrze, to ja po nie pójdę. - zaczął ponownie zakładać kurtkę.
-Nie, zostań. Mi się spacer przyda. - wzruszył ramionami i ruszył jeszcze do łazienki.
-To pójdę z tobą.
-Harry, naprawdę. Zostań tutaj ja się przejdę. - zaśmiał się wychodząc z łazienki.
-No daj mi spędzić z tobą czas, nie widziałem cię długo. - mruknął przyciągając do siebie omegę.
-Okej, skoro chcesz to chodź. - pokręcił głową uśmiechnięty. Ubrał się i wyszedł z domu. Od razu podszedł do niego brunet łapiąc go za rękę.
-Co robiłeś pod moją nieobecność? - przysunął się do niego.
-Spałem, jadłem, oglądałem telewizje. - wzruszył ramionami.
-Czyli bardzo interesujący tydzień. - zaśmiał się.
-Był jeszcze mały kryzys między Niallem a Zaynem.
-Co się stało? - zmarszczył brwi.
-Zee dowiedział się, że chciał usunąć dziecko i się zdenerwował. - wzruszył ramionami.
-Niall chciał usunąć dziecko? - zdziwił się. - Ostatnio jak go widziałem nie wyglądał jakby nie był zadowolony z faktu, że będzie miał dziecko.
-Teraz się cieszy, ale na początku był przerażony, w sumie jest młody.
-A ty chcesz usunąć swoje? - przyjrzał się mu.
-Ja? Nigdy. To ja przekonałem Horana do zmiany decyzji. - uśmiechnął się.
-Kochana omega. - przysunął go bardziej i pocałował w skroń. Szatyn pokręcił głową i zarumienił sie lekko.
-Ty tutaj zostań, ja pójdę po te ziółka. - odsunął sie od niego i poszedł do apteki. Kilkanaście minut później wyszedł z reklamówką pełną opakowań z ziółkami.
-Ty to wszystko wypijesz? - zdziwił się Styles.
-To jest zapas na jakiś czas. - wzruszył ramionami.
-Okej. - wziął od niego zrywkę.
-Możemy wejść jeszcze do jakiegoś sklepu, może zrobię jakąś kolacje. - wzruszył ramionami.
-To mogłeś powiedzieć, że masz zamiar robić jakieś zakupy, wtedy pojechalibyśmy autem. - westchnął.
-Ale to będzie tylko kilka rzeczy. Chodziłem na zakupy jak ciebie nie było. - zaciągnął go w stronę niewielkiego supermarketu. Gdy tylko weszli szatyn wziął koszyk i skierował się w głąb sklepu. Wrzucił kilka potrzebnych składników do koszyka po czym od razu podszedł do kasy.
-Szybko. - zaśmiał się Harry.
-Mówiłem, że to będzie tylko kilka rzeczy. - wzruszył ramionami i zapłacił.
-W takim razie co mi dzisiaj przygotujesz? - zabrał mu zakupy przez co szatyn spojrzał na niego oburzony.
-Pierś z kurczaka w sosie BBQ i ryż curry. Ale teraz oddaj mi te zakupy.
-Osoby w ciąży nie mogą dźwigać.
-Ale to wszystko jest lekkie. - wyrwał mu reklamówke. - Musimy jechać niedługo do moich rodziców bo oni nie wiedzą, że mam alfe i dziecko w drodze.
-To dlaczego im nie powiedziałeś. O takim czymś mówi się na samym początku.
-Ale nie byłem pewny naszego związku i bałem się trochę im powiedzieć. - wzruszył ramionami.
-No dobrze. - westchnął. - Pójdziemy jeszcze w tym tygodniu. - Gdy dotarli do domu brunet otworzył drzwi i przepuścił omegę.
-To ty idź się rozpakuj. - szatyn wszedł do kuchni i zaczął wykładać zakupy na blat.
-A co będziemy robić do kolacji?
-Nie wiem. - schował reklamówkę do szafki.
-A może uczcimy mój przyjazd? - alfa podszedł do Louisa od tyłu po czym złapał jego biodra przykładając do swojego krocza przez co szatyn poczuł wpół twardego penisa.
-Nie. - odsunął się jednak brunet z powrotem go przysunął i zaczął go całować po szyi. - Hazz, jeśli nie chcesz żebym zwymiotował w trakcie to się odsuń. - warknął przez co ten zostawił go w spokoju.
-To może po kolacji. - wzruszył ramionami przez co ten zaśmiał się.
-Jesteś bardzo niewyżyty. - pokręcił głową.
-Tydzień bez seksu, nie dziw się. Jeszcze ty tutaj stoisz w tych okropnie ciasnych jeansach. - zmierzył go wzrokiem.
-Idź się rozpakuj. - westchnął zrezygnowany. - I po drodze wstąp do łazienki, przyda Ci się. - Brunet nie chcąc już bardziej denerwować szatyna zabrał swoją torbę i poszedł na górę.
Szatyn w tym czasie wyciągnął z lodówki jogurt kokosowy, na który miał ochotę jak tylko wyszedł do apteki i zaczął go jeść.
Zesmucił się gdy na dnie pudełeczka nic nie zostało, zrezygnowany poszedł na kanapę i rzucił się na nią włączając telewizor. Parę chwil później do salonu przyszedł Styles, który usiadł obok niego i otoczył ręką wokół talii kładąc dłoń na brzuchu.-Musimy iść do ginekologa sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. - uśmiechnął się lekko.
-Wiem, wiem, ale to za jakiś czas. Narazie wszystko jest w porządku.
-Nie, lepiej kontrolować wszystko od początku.
-No okej, w takim razie niedługo pójdziemy. - wzruszył ramionami i wtulił się w niego. - Mam wrażenie, że to będzie omega. - uśmiechnął się lekko.
-To jest w sumie bardzo prawdopodobne, bo twój zapach jest bardzo slodziutki.
-Mam nadzieję, że charakter będzie miało po mnie. - zaśmiał się przez co Harry spojrzał na niego obrażony.
-Nie trzeba było się tak kryć z tym, że nie lubisz mojego charakteru. - udawał obrazonego.
-Przestań, lubie twój charakter, ale nie pasuje do omegi. - pocałował go w policzek.
-Akurat tutaj się zgadzam, chce żeby był grzeczny.
-Żebyś się nie zdziwił, jak będzie małym rozrabiakom, nawet jeśli będzie dziewczynką.
-Nigdy. - mruknął będąc lekko śpiącym. Omega zaśmiał się cicho po czym spojrzał na bruneta, który przysypiał.
-Idź się połóż spać. Ja już zacznę przygotowywac rzeczy na kolacje.
-Dobrze, położę się na chwilę, podróż była zbyt męcząca.-wstał z kanapy i ruszył na górę, chwilę później Remmy widząc bruneta kierującego się na górę od razu pobiegł za nim.
🏳️🌈🏳️🌈🏳️🌈
Miłego dnia! ❤️
CZYTASZ
Little Omega | Larry a/b/o
FanficGdzie Louisa zostawiła alfa tuż po połączeniu. A Harry jako alfa stada musi mu pomóc przerwać to połączenie.