19.

10.4K 535 297
                                    

Nie ma opisu zboczuszki 💕

Kilka dni później Louis leżał na piersi alfy wciąż cicho sapiąc. Przed chwilą skończyli ostatnią runde, która zakończyła gorączkę omegi.

-Nie mam siły na nic. - mruknął.

-Nie musisz nic na razie robić, ale to miło widzieć jak dobrze się spisałem. - uśmiechnął się dumnie.

-Ja nie mam siły żyć, a ty mi mówisz, że dobrze się spisałeś. - wywrócił oczami.

-Nie denerwuj się, za chwilę ci przejdzie. Ja niestety musze niedługo wstac na rade watahy.

-Ale najpierw zrób mi coś do jedzenia i przygotuj kąpiel. - sturlał się z niego.

-Okej. - zaśmiał się i wstał podchodząc do komody i wyciągając z niej czyste bokserki, które szybko na siebie założył.

Najpierw ruszył do łazienki, gdzie nalal gorącej wody do wanny i trochę olejku różanego, który przypominał mu zapach omegi. Poinformował Louisa o gotowej kąpieli po czym zszedł na dół. Zastanawiał się chwilę co zrobić, jednak ostatecznie wybrał jajecznice na bekonie z grzankami. Gdy szatyn zszedł na dół alfa akurat ustawiał wszystko na stole talerze.
Mniejszy usiadł na krześle krzywiąc się lekko czym wywołał śmiech bruneta.

-To nie jest śmieszne. - burknął.

-Jest, jesteś pierwszą osobą, którą to tak bardzo boli.

-A z iloma osobami to robiłeś? - prychnął.

-Oprócz ciebie z dwoma. Ale jak dla mnie to urocze. Widzieć, że dzięki mnie jesteś tak zniszczony.

-Fuj, przestań. - skrzywił się i zaczął jeść. - O której idziesz?

-Jak zjem. - usiadł przy stole i wziąl z talerza grzankę.  Kilka minut później odstawił do zlewu pusty talerz. - Dobra, ja będę się już zbierał. Wrócę za około godzinę. Możesz kogoś zaprosić, byleby to nie była wolna alfa.

-Dobra, i tak prawdopodobnie będę leżał w łóżku cały dzień. Ale w gościnnym pokoju, bo w sypialni trzeba zmienić pościel, a mi się nie chce tego robić. - wzruszył ramionami.

-A podobno omegi takie pracowite są, zrobią wszystko w domu. - zaśmiał się. - A mi się trafiła akurat ta leniwa.

-Nic ci się nie stanie, a ja jestem dzisiaj zbyt obolały.

-No dobrze, dobrze. - odpowiedział ze śmiechem po czym pocałował go w czoło wychodząc pospiesznie z domu. Louis wstał ociężale z krzesła i po zrobieniu sobie herbaty ruszył na górę. Odłożył szklankę na stolik po czym rzucił się na łóżko. Nie sądził, że będzie tak zmęczony po gorączce. Jak jeszcze był z Jake'iem i z nim ją spędzał nie była aż tak intensywna. Przymknął oczy przykrywając się kołdrą.

Miał nadzieję, że Harry nie zapomniał używać za każdym razem prezerwatyw, albo że któraś z nich nie pękła. Nie chciał narazie bawić się z dzieckiem. Byłoby głupio wpaść podczas pierwszej gorączki szczególnie, że używali zabezpieczeń. Westchnął cicho zakrywając twarz poduszką, gdy teraz tak o tym myślał to nawet zaczynał się obawiać tego. Wie co było z Niallem, też nie podejrzewał, że jest w ciąży. Tylko tutaj sytuacja była zupelnie inna, szatyn wciąż miał nadzieję na zwiazek z alfa którą będzie kochał.

Po kilkunastu minutach bezczynnego leżenia zaczął się bardzo nudzić. Wstał z łóżka wypił zrobioną wcześniej herbatę i zszedł na dół. Ruszył do salonu i ucieszył się widząc konsole. Zastanawiał się jakim cudem nie zauważył tego wcześniej. Bywał tutaj codziennie a nigdy nie zwrócił na to uwagi, a teraz cieszył się, bo to była jego ostatnia deska ratunku. Miał niby jeszcze swój telefon, jednak z jego pamięcią w telefonie nie byłby w stanie zrobić kilku zdjęć. Wziął z komody, na której stał telewizor pada, włączył jakąś grę wyścigową i usiadł na kanapie.

Był tak zafascynowany grą, że nim się spostrzegł do domu wrócił brunet.

- O widzę, że się rozgościłeś. - usiadł obok niego.

-Nudziło mi się. Nie miałem już co robić. - wzruszył ramionami nie zwracając za bardzo na niego uwagi.
-Czego dotyczyło dzisiejsze spotkanie?

-Nowej rady, potrzebujemy do niej nowych osób i ustalaliśmy kto mógłby zająć ich miejsca, czyli ogólnie nic ważnego. - wzruszył ramionami.

-Nudy. - mruknął i podskoczył lekko ucieszony gdy wygrał wyścig. - Dlaczego nie powiedziałeś mi na początku, że to masz?

-Leżało na widoku, było cały czas do twojej dyspozycji. - wzruszył ramionami. - Dobra, ja idę zmienić pościel w sypialni, a ty możesz zrobić coś do jedzenia.

-Jedliśmy godzinę temu.

-Alfy potrzebują dużo jedzenia, z resztą ty po gorączce też. Zwykłe kanapki wystarczą. - zaśmiał się widząc jego niezadowolenie i ruszył na górę. Gdy tylko wszedł do sypialni do jego nozdrzy dotarł zapach gorączki omegi i kłamstwem byłoby gdyby powiedział, że nie podniecało go to.

Nie sądził, że spotka kogoś kto będzie tak wrażliwy na każdy jego ruch. Sprawienie przyjemności sztynowi dla niego było pestką. Ten po jednym palcu był balaganem, ale on to zdecydowanie pokochał.

Uspokoił swoją alfe po czym od razu otworzył okno aby trochę wywietrzało. Wyciągnął z szafy pościel i zmienił ją szybko. Ta brudna wyrzucił do kosza na pranie i zszedł na dół. Wszedł do kuchni i wystraszył się widząc ilość kanapek jakie zrobił omega.

-Loueh, ty to robisz dla dwóch osób nie dla całej armii. - zaśmiał się.

-W takim razie będzie na kolacje. - położył ostatnią kanapkę na talerzu.

-Jak chcesz. - zaśmiał się i zaczął jeść.

Gdy obydwoje się najedli, Louis usiadł na blacie.

-Idziemy do kina? - spytał szatyn.

-Nadal czuć od ciebie twoja gorączkę. - mruknął.

-Ale widzisz moją szyję? Jest prawie sina. - wskazał palcem na malinki.

-No dobra, ale jeśli zagadasz z jakimś alfą to jego zagryze a ciebie zamknę w pokoju. - powiedział poważnie przez co szatyn wytrzeszczyl oczy. - Żartuję, nie zamknę cię. - zaśmiał się. - Wychodzimy za 5 minut. - wyszedł z kuchni i skierował się do sypialni aby się przebrać.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈


Taki mały zapychacz. Ja lecę myśleć nad dobrą dramą, bo każdy je kocha 😂💜

Miłego dnia/wieczora ❤️

Little Omega | Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz