Rozdział I - zajęcia

1.7K 164 19
                                    


Eren stał przed salą gimnastyczną ze swoją klasą i czekał na przyjście nauczyciela. Byli już po wszystkich lekcjach, a ta była uważana jako dodatkowa.

- Zaraz będziemy mieć lekcje o broniiiiii - powiedział Marco pochylając się i klepiąc swoje uda. Och! Jakże on nie mógł się doczekać! To jego drugi kontakt z tym. Za pierwszym razem wybili okno w domu Jeana, ale jak stwierdzili, było warto. Od ostatniej lekcji emocje już mu zaczęły zawracać w głowie. Kirsteinowi zresztą też. Tylko stał teraz z kimś innym.

- Jak tam Eren? Nie cieszysz się? - zapytał Armin widząc spokojnego, jak na niego, Erena.

- Ja? - zapytał chowając telefon do kieszeni bluzy - Ja się bardzo cieszę - powiedział szczeżąc się głupio do przyjaciela. Chciał coś powiedzieć, lecz postanowił przemilczeć i z szerokim uśmiechem na ustach, odwrócił głowę w prawo.

- O Boże, jaki przystojniak! - powiedziała jedna z dziewczyn na co inne również zaczęły szeptac. Eren domyślając się o kogo chodzi, popatrzył w stronę schodów.

- Widzisz z kim mamy te lekcje? - kiwnał głową w tamtą stronę, zwracając się przy tym do Arlerta. Levi towarzyszył nauczycielce od matematyki, była trochę wyższa od niego. Pani Hannah jest szczupłą kobietą, miłą ale też wymagającą, lubianą przez uczniów.

- Wiedziałeś o tym? - zapytał Armin, patrząc na Ackermanna.

- No, wiem o tym od godziny. Wrócił dzisiaj w nocy.

- Witajcie, - Armin chciał coś powiedzieć, lecz podeszła do nich nauczyciela - widzę, że jest was zdecydowana większość. Zapraszam do środka - otworzyła drzwi i stanęła z boku czekając, aż wszyscy uczniowie wejdą do środka.
Ackermann wodził wzrokiem po dzieciakach, kilku z nich rozpoznał - znajomych Erena i Mikasy.
Kilka dziewczyn mijając Leviego przy wchodzeniu do sali, mówiły, każda z osobna "Dzień dobry" z uśmiechem. Ten odpowiadał im kiwnięciem głowy. Gdy bliżsi znajomi Jeagera czy młodej Ackermann (oni sami też) się witali przelotnym "Hej" czy "Siema", ten im odpowiadał tym samym.

- Pan - tu pokazała dłonią na niższego.

- Levi Ackermann - przedstawił się i podszedł do stołu, na którym było już wszystko przygotowane od ostatniej lekcji.

- Pan Ackermann opowie wam po krótce o broni, którą będziecie strzelać. Macie się go słuchać i niczego nie ruszać bez jego wiedzy i zgody - powiedziała Hannah, pozwalając sobie nie używać cały czas zwrotu "per pan", chłopak był od niej prawie dwadzieścia lat młodszy, poza tym, nie rozmawiała z nim dzisiaj pierwszy raz, więc doszła do wniosku, że może chłopak nie będzie miał nic przeciwko. - Będziecie mieli... po ile strzałów? - tu zwróciła się do Leviego.

- Tyle ile będzie czasu. To ostatnia lekcja, więc jeżeli Pani to nie przeszkadza, możemy zostać dłużej.
- Oczywiście - powiedziała, z typowym dla siebie, miłym uśmiechem i kontynuowała.

- Gdy jedna osoba strzela, nie wchodzicie na tor lotu kuli. Stoicie wszyscy na końcowej linii boiska, za osobą strzelającą. Niech wam nie przychodzą żadne głupie pomysły do głowy! - ostatnie zdanie powiedziała trochę głośniej, ponieważ wiedziała jacy potrafią być jej uczniowie. - A teraz oddaje głos Panu - powiedziała wycofując się i spojrzała na Ackermanna.

- Dziękuję - powiedział i oparł ciężar ciała na rękach, na stole. - Więc zaczynając od... - chłopak zaczął opowiadać o broni jaką będą strzelać i oczywiście o bezpieczeństwie jakie muszą zachować dla swojego i innych dobra. Wszyscy go słuchali, jedni bardziej, drudzy mniej, ale nie musiał nikogo przekrzykiwać, więc mówił spokojnie.

- Tak, - zaczął po swoim krótkim monologu i kilku pytaniach uczniów - ustawicie się za mną w szeregu lub z rzędzie, tak by wszyscy wszystko widzieli - wszyscy w miarę szybko ustawili się w szeregu wymieniając między sobą ciche rozmowy.

- Zapraszam pierwszą osobę - powiedział po czym podeszła do niego pierwsza dziewczyna.
Kilka pierwszych osób dość szybko załapało o co chodzi, słuchali jego poleceń i poleceń nauczycielki. Gdy strzelały pierwsze osoby, na sali panowała cisza, jednak po kilku dziewczynach, uczniowie którzy nie strzelali, zajmowali się sobą, co Leviemu nie przeszkadzało.

Nadeszła kolej Erena. Chłopak podszedł do niego jak każdy inny uczeń przed jego kolejką, każdy miał na początku trzy strzały. Możliwe że będzie jeszcze jedna kolejka, ponieważ szło to całkiem sprawnie.

- Od której tu siedzisz? - zapytał gdy Levi przygotowywał mu broń. Eren nie miał pierwszy raz broni w rękach, ale pierwszy raz będzie strzelał.

- Od piątej lekcji - powiedział przeładowując broń dla chłopaka.

Dlaczego tak? - zapytał z lekka zdziwiony.

- Po powrocie do kraju musiałem załatwić kilka spraw. Poza tym z rana mogło by wyglądać to trochę gorzej - powiedział przygotowując chłopaka do strzału.
Mówili sciszonym tonem, nie widzieli powodu aby wszyscy słyszeli ich rozmowę. Gdy przygotował już broń i chłopaka do wystrzału, złapał razem z nim za przedmiot kazał wycelować i złapać za spust, a po chwili powiedział, że ten może już strzelić.
Strzelił dwa razy. Za trzecim razem było najbliżej środka.
Chłopak, nawet zadowolony z siebie, miał już odchodzić od starszego, gdy ten go zawołał. Gdy Jeager stał już do niego tyłem.

- Eren - chłopak odwrócił się do niego przodem, Levi chwilę się zawahał, na ostatniej lekcji radził sobie sam, no ale teraz miał dwa razy większą klasę! - Przygotuj z Arminem - jest bardziej rozgarbięty od Ciebie i też przed chwilą strzelał - powiedział to i spotkał się z "obrażonym" spojrzeniem nastolatka. Jego reakcja trochę rozbawiła niższego, jednak nie dał po sobie tego poznać i kontynuował - Wymienicie tarcze. Wiesz jak? - chłopak pokiwał niepewnie, twierdząco głową. - Nic skomplikowanego, są przyklejone na taśmę. - pokazał na torbę obok stołu - tam masz wszystko - powiedział pokazując na czarną torbę leżąca na podłodze.

Młodszy odszedł od Ackermanna, a ten zawołał kolejną osobę. Eren podszedł do stołu, po czym wziął torbę i ruszył w stronę przyjaciela.

- Chodź Armin, pomożesz mi - powiedział będąc już obok chłopaka siedzącego z innymi na ławce pod ścianą na drugim końcu sali.

- Pomożesz mi wymienić to... tam... - powiedział pokazyjac na tarcze palcem, a potem pokazując mu torbę na swoim ramieniu. Blondyn wstał i poszedł za Erenem. Jeager wytłumaczył mu co, jak i z czym. Sprawnie im to poszło.

Gdy strzelała ostatnia osoba, zadzwonił dzwonek oznajmujacy koniec lekcji. Jednak nauczycielka, za namową uczniów i upewnieniem się, że Ackermanowi nie robi to problemów, pozwoliła strzelić po jeszcze jednym razie.

Gdy wszyscy mieli już swój ostatni raz na dzisiaj, do Leviego podeszły dwie dziewczyny.

- Pokażesz nam jak Ty strzelasz? - zapytała jedna z nich gdy ten zaczął się powoli zbierać.
- Oczywiście - powiedział wstając i podszedł do wolnej tarczy. Stanął w tej samej odległości co inni i strzelił. Trafił w sam środek. Wszystko to trwało kilka sekund. Po sali rozniosły się szepty uznania i zachwytu jego celnością.

~~~
Planuję pisać dzisiaj kolejny rozdział! (mam wene) więc pojawi się kolejny w bliskiej przyszłości.

Dzięki!

~~~

Raven | ereri rirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz