Rozdział V - dzieciak...

1.3K 162 30
                                    

Eren popatrzył z szokiem w oczy Leviego. Levi z jeszcze większym w oczy Erena. Usta na ustach. Zastygli w bezruchu. Wokół nich toczyło się życie jednak teraz - dla tej dwójki - nie miało to znaczenia. Nie oderwali się od siebie. Cały czas patrzyli sobie w oczy.

Eren poruszył wargami. Nie, nie zrobił tego specjalnie, taka pozycja, w której znajdowały się jego usta wydawała się niekomfortowa. Niby przypadek, ale jednak posmakował tak miękkich ust... Wiedział co robi. Ujął twarz niższego w dłonie i zaczął poruszać ustami przechodząc do pocałunku. Nie obchodziło go to, że właśnie całuje swojego najlepszego przyjaciela. Podobało mu się to, więc dlaczego miałby przerywać?

Levi nie pozostał dłużny. Gdy tylko poczuł, że Eren wykonał jakiś ruch, również zaczął poruszać ustami. Był na siebie zły, że nawet przez chwilę nie przeszło mu przez myśl by odepchnąć od siebie Erena. Jednak szybko przestał o tym myśleć i skupił się na swoim przyjacielu. Na jego przymkniętych oczach. Na jego ustach... jego ustach na tych swoich, tak miękkich. Zabawne, dlaczego wcześniej tego nie zauważył?

Ackermann przygryzł dolną wagę nastolatka, prosząc tym samym o wejście. Zaczął jeździć dłońmi po jego ciele. Nie panował nad tym, jego ciało niewspółdrało z jego mózgiem, w którym gdzieś tam z tyłu krzyczało by przestał.
Ignorował to.

Eren wplątał palce prawej ręki we włosy niższego, lewą natomiast ułożył na jego karku, lekko go przy tym masując.








Po drugiej w nocy wyszli z klubu. Po tym zdarzeniu jakby się ożywili i zaczęli pewniej tańczyć, śmiać się, czasami się całowali...

- Dojdziesz do domu? - zapytał rozbawiony Levi. Eren szedł trochę przed nim, kołysając się na boki.

- Byle do łóżka - powiedział równie rozbawiony otwierając drzwi do bloku, w którym mieszka Levi.

Weszli do mieszkania najciszej jak potrafili. Ackermanowi nie uśmiechało się później wysłuchiwać skarg od sąsiadów.

Eren wszedł pierwszy do mieszkania kierując się od razu do najbliższego miejsca spania. Czyli kanapa w salonie. Powalił się na miękkie poduszki.

- Nie ruszam się stąd - oznajmił pęłen "determinacji" przytłumionym przez poduszki głosem.

- Jak chcesz - powiedział przechodząc obok niego do kuchni. Nie był śpiący. Chciał się napić herbaty... Niestety nie było mu dane.

- Leviiiiiiiii. Zimnooooooo - powiedział patrząc na czarnowłosego z przymrużonych powiek.

Levi rzucił mu pytające spojrzenie gdy poczuł, że ten ciągnie go za kurtkę.

- Przytuuuuul - mówił cały czas przeciągając sylaby. Popatrzył na Ackermanna. Połowę twarzy miał schowanej w poduszce.

- Nie za dużo czułości dzisiaj, Jeager? - zapytał robiąc krok w jego stronę.

- Nooooo weeeeź. Śpij ze mną. Będzie nam ciepło - sam nie wierzył w to co mówi.

- Cudom nie ma końca... - westchnął Levi chowając ręce do kieszeni - Będzie nam - zaakcentował to słowo - zimno. Nie ma tu żadnej kołdry ani ko...

- Przestań pierdolić - powiedział Eren ciągnąc Ackermanna w dół tak, że ten poleciał plackiem na niego i teraz się tylko opierał łokciami po obu stronach ciała nastolatka - Nie będzie nam zimno. Ja mam trzydzieści sześć i sześć stopni i Ty też je masz więc nie zmarzniemy. Dzisiejszej nocy i tak już nic nas nie zaskoczy, nie? - uniósł jedną brew patrząc na wiszącego nad nim przyjaciela.

- Ta - powiedział kładąc się obok chłopaka. Eren odwrócił się do niego przodem i spojrzał mu w oczy. Wydawały mu się w tym momencie takie piękne i szczere... Dlaczego wcześniej tego nie zauważył? 
- Hm? - mruknął gdy młodszy się wpatrywał w niego dłuższą chwilę.  Zresztą, wpatrywali się w siebie nawzajem.

- Nic - młodszy wzruszył ramionami i zamknął oczy. Na jego ustach pojawił się uśmiech, którego nie mógł powstrzymać.

Ackermann również zamknął oczy. Po chwili wyczuł ruch Erena, chłopak przysunął się bliżej do Leviego. Wtulił się w jego klatkę piersiową i zasnął. Levi niepewnie położył rękę na boku chłopaka, po czym sam odleciał.








Otworzył zaspane oczy.

Był przykryty kocem, a Leviego nie ma przy nim. - to było pierwszym co zakodował Eren. Słyszał odgłosy naczyń i cichą muzykę z kuchni. Bardzo cichą. Wstał z kanapy ruszając w tamtym kierunku. Miał na sobie wszystko to, w czym się wczoraj położył. Kurtkę również.

Stanął w progu kuchni i patrzył na stojącego do niego tyłem Ackermanna zaczął się przeciągać.

Chciał go przytulić... Ale czy mógł? Wolno mu? A co jeżeli Levi teraz czuje do niego obrzydzenie? Jeżeli go nienawidzi za to co się stało w klubie?

Nie, na pewno nie.

Przecież to Levi, a on taki nie jest. Nie wyśmiewa się z ludzi. Wręcz nienawidził tego.
Eren zrobił krok w przód, zaraz za nim - następny. Miał wrażenie, że go nie słychać. Stanął za nim. Bił się z myślami, lecz ta bitwa trwała tylko kilka sekund. Nieśmiało obiął starszego w talii, przy czym się nie odezwał. Levi też się nie odzywał przez chwilę, przez co Eren miał się już odsunąć przepraszając przy tym. Czuł się cholernie zażenowany. Jednak to minęło gdy usłyszał ten spokojny głos.

- Dzień dobry - powiedział Ackermann patrząc przez ramię na twarz chłopaka. Eren momentalnie zmienił wyraz twarzy i odpowiedział z ogromnym uśmiechem.

- Dzień dobry - wzmocnił uścisk. Był on teraz bardziej pewny.

- Jak się spało? - zapytał Levi sam nie wierząc, że to robi. Ale to Eren więc... - Jak się spało w kurtce... bez kołdry.

- Dobrze - powiedział, po czym położył głowę na ramieniu niższego - Przespałem całą noc więc nie było zimno. Co na śniadanie? - zapytał patrząc na skupioną twarz Leviego. Jego idealne rysy twarzy. Piękne oczy. Idealny nosek. Zabawne. Dlaczego wcześniej tego nie zauważył?

- Nic ambitnego. Naleśniki - czuł na sobie wzrok szmaragdowych tęczówek. Popatrzył w lewo i napotkał wzrok Erena. Trwało to sekundę. Nie dłużej. Wargi przywarły do warg. Levi momentalnie odwrócił się przodem do chłopaka, łapiąc za jego włosy by być jak najbliżej. Potrzebował ciepła tego dzieciaka, którego przecież tak mu brakowało. Wiecznie zimne dłonie. Rzadko kiedy miał na sobie tylko krótki rękaw, a lato? Lato było jego wybawieniem.

Jeager zarzucił Leviemu ręce za szyję. Całowali się namiętnie, niczym spragniona para kochanków. Przylgnęli to siebie ciałami rozłańczając swoje usta tylko po to by zaczerpnąć powietrza. Tak chcą zaczynać dzień już codziennie... chociaż... oderwali się od siebie i spojrzeli na patelnię gdy poczuli zapach dymu. Eren zaśmiał się cicho patrząc to na minę przyjaciela, to na naleśnika, który w tym momencie - był czarny. Levi popatrzył na Erena z lekko uniesioną brwią, na co ten tylko zaczął się głośniej śmiać. Niechętnie wyplątał dłoń z tych miękkich włosów i wyłączył kuchenkę.

- Przypaliłeś nam śniadanie - wypalił nagle Ackermann patrząc z uśmiechem w roześmiane oczy nastolatka.

- Ja?! - Eren przestał się śmiać, lecz na jego twarzy pozostał szeroki uśmiech.

- I mi patelnię - dodał niższy kiwając przy tym głową.


Raven | ereri rirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz