Rozdział XIV - Levi obiecał...

1.1K 138 17
                                    

~~~~~
Nie umiem, nie potrafię i w ogóle NIE.
Tak, taki króciutki wstęp.

~~~~~


-

Mama jest przed budynkiem. Zejdę bo nią, jakby coś to dzwoń - powiedziała dziewczyna ubierając bluzę.

- Ta - powiedział chłopak, nie mając zamiaru dzwonić nawet jeśliby się paliło.

Eren słyszał głosy jakby przez mgłę. Usłyszał zamykające się drzwi i westchniecie po czym poczuł czyjąś dłoń na swojej. Otworzył powoli oczy, jednak z powrotem je zamknął przez oślepiającą go biel. Zacisnął lekko pięści i spróbował ponownie. Rozsunął powieki i tym razem je przymrużył czekając, aż przyzwyczai się do światła.
Wymamrotał coś niewyraźnie po czym podniósł się do siadu.

- Połóż się - usłyszał i poczuł rękę na ramieniu i wrócił do pozycji leżącej. Spojrzał w prawo patrząc na przyjaciela jeszcze trochę nieobecnym wzrokiem.

- Nic mi nie jest - powiedział zachrypniętym głosem i mimo wszystko usiadł. Podniósł wolną rękę i przetarł nią oczy. Poczuł, że ma coś przyczepione na zewnętrznej stronie dłoni. Wenflon. Spojrzał trochę wyżej. Kroplówka - Nie ważne - powiedział z grymasem na twarzy - Co mi się stało?

W tym momencie do sali wszedł mężczyzna w jasnoniebieskiej koszuli, ciemnych spodniach, a na ramiona miał zarzucony bialy fartuch lekarski.

- Widzę, że się obudziłeś - podszedł do łóżka Erena - Boris Feulner, jeśli cię to interesuje, jestem znajomym Twojego ojca, który w tym momencie jest na zabiegu - usiadł po drugiej stronie łóżka niż Ackerman - Odpowiesz mi teraz na kilka pytań, dobrze?

- Yhym - mruknął odwzajemniając wzrok i kiwając przy tym głową.

- Jak sypiasz?

- Nooo... Jakieś dwie, trzy godziny na dobę.

- Wiesz już dlaczego zemdlałeś i dlaczego leciała ci krew z nosa? - zapytał opierając się rękoma o swoje kolana.

- Domyślam się? - uniósł brew w zabawny sposób - O ile nie jestem chory na jakąś chorobę, o ktorej nie wiem to... Ostatnio też nie jadłem normalnych rzeczy i krew z nosa też czasami leciała - wzruszył lekko ramionami.

- Co to znaczy "nie jadłem normalnych rzeczy" i "czasami leciała"?

- Noo... - wywrócił oczami by po krótkiej chwili powrócić wzrokiem do lekarza - Byłem przez jakieś dwa tygodnie praktycznie tylko na zupkach błyskawicznych raz na dwa dni jadłem coś normalnego - westchnął bawiąc się dyskretnie, tak by mężczyzna nie zauważył, dłonią Leviego - A krew z nosa to w sumie miałem tylko trzy razy, ale nie aż takie jak dzisiaj.

- Porozmawiam jeszcze z twoją mamą, ale prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostaniesz wypisany ze szpitala - wstał z krzesełka chowając ręce do kieszeni fartucha - A co do Twojego zdrowia to zacznij jeść normalnie i sypiaj teraz przynajmniej siedem godzin - podszedł do wyjścia - Chłopie dbaj o siebie i nie jedz przez dłuższy czas tych zupek. Zdrowia - wyszedł zamykając za sobą drzwi.

***

Jakąś godzinę później Eren wyszedł ze szpitala razem z mamą i Mikasą oraz Levim, którzy przez cały ten czas dotrzymywali mu towarzystwa.

- Mamo, jest sprawa - powiedział gdy byli na parkingu i kobieta szukała wzrokiem swojego samochodu - Jutro mam poprawę z niemieckiego i jest jedna rzecz, którą muszę poćwiczyć, a Levi obiecał mi to wyjaśnić - powiedział patrząc na rodzicielkę jak małe dziecko, które właśnie prosiło o dwa złote na batonika.

Levi popatrzył na niego unosząc przy tym brew, jednak nastolatek nie zwrócił na to uwagi.

- Eren, nie możesz sobie tego już dzisiaj odpuścić? - zapytała, co w sumie miało znaczyć, że jedzie  nią i Mikasą do domu by odpocząć.

Ale Eren już się na to przygotował. Przygotował się na to, że miałby teraz pojechać do domu i siedzieć z nadopiekuńczą Mikasą. O nie, nie, nie...

- Nie mogę - wydął dolną wargę - Poprawa - zaakcentował to słowo - jest jutro, a jeżeli jej nie zaliczę to będzie biedna na koniec semestru, co mi nie jest w ogóle potrzebne.

Carla popatrzyła na syna po czym westchnęła. Chciała odmówić, ale z drugiej strony wiedziała, że Eren ma problemy z tym przedmiotem więc...

- Przed dwudziestą pierwszą masz być w domu - powiedziała patrząc na syna.

- Będę - kiwnął głową i poklepał Ackeramnna po ramieniu - Narka! - powiedział i odszedł zanim Mikasa zdarzyła coś powiedzieć.

- O czymś nie wiem? - zapytał czarnowłosy podchodząc do swojego samochodu i otwierając go.

- Nie chce mi się siedzieć w domu i wysłuchiwać kazań na temat tego jaki to ja jestem... głupi - wzruszył ramionami patrząc na przyjaciela z lekkim uśmiechem.

- Sugerujesz, że ja nie będę tego robił? - zapytał brunet wsiadajac do pojazdu.

- No weź... Zlituj się - również wsiadł do samochodu, zapiznając od razu pasy.

Ackermann nie mieszkał daleko więc droga zajęła im kilka minut. Nie rozmawiali o niczym konkretnym. Oczywiście nie obyło się bez Erenkowskiego śpiewania Ariany Granda, no ale to już inna bajka.

Po kilku minutach byli już przed drzwiami od mieszkania Levigo. Brunet wpuścił szatyna przodem, po czym sam wszedł zamykając za sobą drzwi na klucz.

Obydwaj teraz jakby zaniemówili. Wyczuwali swego rodzaju napięcie między sobą, które pojawiło się tuż po zderzeniu się drzwi z futryną.

Eren ściągnął kurtkę i odwrócił się przodem do starszego lustrując go wzrokiem od stóp do głów. Westchnął i odwracając się na pięcie wszedł do kuchni.

- Robię herbatę, chcesz coś? - zapytał wyjmując szklanki z górnej półki.

- Nie - odpowiedział brunet stając za szatynem. Zabrał Erenowi puszkę z herbatą, odłożył ją na blat po czym odwracając szatyna w swoją stronę wbił się w jego usta przyszpilając go do blatu.

Eren pisnął, jednak od razu odwzajemnił gest zarzucając ręce na szyję bruneta. Tym razem wyglądało to trochę inaczej, bo od razu zaczęli nawzajem penetrować swoje jamy ustne.

Ackermann zaczął się cofać ciągnąć za sobą Erena. Zjechał dłońmi z twarzy szatyna na jego biodra, łapiąc za skrawki jego szarej bluzy i ściągnął ją z chłopaka.
Eren poszedł w ślad za starszym i ściągając uprzednio z niego kurtkę, również zdjął brunetowi bluzę.

Na nowo przylgnęli do siebie gdy plecy Leviego napotkały drzwi od sypialni. Na oślep znalazł klamkę otwierając drzwi. Obrócił ich tak, że to teraz Eren się cofał. Gdy szatyn poczuł za sobą łóżko, opadł na nie ciągnąc za sobą bruneta. Levi zawisł nad nim zjeżdżając pocałunkami na szyję młodszego. Wsunął mu kolano między nogi na co z ust młodszego wydostać się niekontrolowany jęk, przeszywając przy tym umysł Ackermanna.

Levi czuł jak dzieciak pod nim drżał. Nie bał się. Drżał z podniecenia co w tym przypadku ich obydwóch nakrecało.

Eren ściągnął bluzkę Leviego ujawniając przy tym jego umięśniony brzuch, tors jak i ramiona starszego. Leviemu po pewnym czasie przestała wystarczać tylko szyja nastolatka i ściągnął niepotrzebny materiał z jego górnej części ciała...

Raven | ereri rirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz