Eren wszedł do domu, sam. Mikasa nie wracała z nim ponieważ Sasha ją o coś poprosiła, o coś w co Eren nie chciał się zagłębiać. Zwyczajnie nie obchodziło go to.
Stanął w przedpokoju wyciągając słuchawki z uszu, schował je do kieszeni gdy zza ściany od strony kuchni wychyliła się jego matka. Kobieta miała włosy związane w warkocza, a na głowie okulary, zerówki, które przytrzymywała lewą ręką, w drugiej miała jakieś papiery. Jak Eren pomyślał, pewnie jakaś wycieczka. Carla pracowała w przedszkolu odkąd Eren pamiętał. Kobieta nie musiała pracować, ma przecież świetnie zarabiającego męża. Znanego i szanownego lekarza. Ale... lubiła swoją pracę, bardzo. Mimo tego, że odkąd jej przyjaciółka - Kuchel, którą zresztą poznała w swojej pracy, się zwolniła ponieważ znalazła lepiej płatną pracę. Ale Pani Jeager nie tylko dlatego, że lubi swoją pracę, dalej w niej pracuje - nie chciała być uzależniona od męża.
- Dzień dobry - powiedział czule uśmiechając się do rodzicielki - Jakaś wycieczka? - zapytał ściągając buty i kurtkę. Po tym jak Ackermann się zwolniła, w sumie, kilkanaście miesięcy temu. Wszystkie obowiązki związane z wycieczkami spadły na Jeager. Ale nie protestowała, miała w zamian wszystkie inne papierkowe sprawy zdala od siebie.
- Dzień dobry. Tak, wycieczka do ZOO i do kina na jakąś bajkę - powiedziała wracając do kuchni. Eren poszedł w ślad za nią. Nic dzisiaj nie jadł, bo przecież musiał wstać za późno.
- W niedzielę Kuchel zaprasza nas na obiad - powiedziała siadając przy stole i upijając kilka łyków kawy - Obiad masz na patelni. Wybacz, nie wiedziałam o której i jak dzisiaj wrócicie - powiedziała przeciągając się na krześle.
- W porządku. I tak zjem w tym momencie wszystko - powiedział nakładając sobie makaronu, po czym polał go spaghetti. Wsadził talerz do mikrofalówki. Kobieta na to nie zareagowała, wolała gdy obiady odgrzewało się w każdy inny możliwy sposób. Na szczęście Erena, była dzisiaj już zbyt padnięta by zwrócić mu o to uwagę.
- Tak bez okazji? - zapytał po chwili chłopak - W sensie ten obiad w niedzielę.
- Nie, Ty i Mikasa poznacie Kennego. Wujka Leviego, z tego co mi wiadomo to Levi wrócił od niego niedawno - powiedziała lustrując swojego syna wzrokiem.
Eren lekko się zdziwił, mieli go poznać? Tak szybko? W sumie to go znali, niestety nic z tego nie pamiętają. No trudno aby było inaczej - mieli mniej niż dwa lata. Dlaczego tak? Starszy Ackermann miał wypadek, po którym zapadł w śpiączkę i dopiero kilka miesięcy temu się obudził. Wypadek był za granicą, tam gdzie Kenny mieszkał. W szpitalu też leżał za granicą. Z każdym rokiem lekarze dawali coraz mniejsze szanse na to, że się obudzi. Jednak zdarzył się cud i mężczyzna pewnego dnia po prostu się ocknął.
- Och - tylko tyle zdołał z siebie wykrztusić. Nie wiedział co czuć. Matka wraz z ojcem opowiadali kiedyś - jemu i Mikasie - gdy oglądali zdjecia o mężczyźnie którego podobno bardzo lubili. Ale nie pamiętał wspomnień z nim. Nie znał tego człowieka.
- Jak było na zajęciach z Levim? - kobieta uśmiechnęła się zmieniając tor rozmowy widząc, zakłopotanie Erena. Na co chłopak jej w duchu dziękował. Ale na samą myśl o zajęciach, uśmiechnął się. Lubił broń, może nie tak jak Levi, ale czuł że to niedługo się zmieni.
- Fajnie było - powiedział po czym odezwała się mikrofalówka dając znak, że można odebrać już swoje jedzenie - A Ty to skąd o tym wiesz!? - chłopaka jakby olśniło. On ani jego siostra nie mówili o tym rodzicom. Sami dowiedzieli się dopiero dzisiaj w szkole.
Kobieta się tylko uśmiechnęła, po czym dodała spokojnym głosem - Rozmawialiśmy wczoraj z ojcem, z Kennym, przez telefon.
Eren usiadł z pełnym talerzem przy stole, a Carla zajęła się dokumentami. To był koniec ich rozmowy. Nie było niezręcznie, po prostu zajęli się swoimi sprawami.
Chłopak po skończonym posiłku poszedł do salonyu. Był przecież piątek. Zaczął przeglądać kanały gdy dostał wiadomość.
ARMIN : Możesz dzisiaj wyjść? Wszyscy będą, tylko Sashka i Mikasa dojdą trochę później.
EREN : Oczywiście, że mogę.
CZYTASZ
Raven | ereri riren
Hayran Kurgu~ fragment ~ Chłopak popatrzył w telefon z lekkim szokiem po czym spojrzał na przyjaciela siedzącego przed nim. Następnie znów na telefon. Uśmiechnął się szeroko, co nie umknęło uwadze Armina. - Z kim piszesz? - zapytał, trochę nieśmiało. - Z... - p...