-Teraz poproszę cię uprzejmie o wykonanie paru rzeczy. Jeżeli tego nie zrobisz, następny nóż zatrzyma się na twojej główce. -oznajmiła Ana przykładając jej broń delikatnie do głowy. -Rozumiemy się?
Policjantka zgodziła się delikatnym skinieniem głowy.
-Jak się nazywasz?
-Winona.
-Ok, Winona zaraz zjawi się tu około trzech policjantów sprawdzić co się stało po tym strzale. Odpowiesz im spokojnym głosem że to tylko broń wystrzeliła ci przez przypadek, a krzyknęłaś bo się przestraszyłaś wystrzału. I tak wiem że minęło trochę czasu od strzału a potem od twojego krzyku ale masz mi tylko wykupić trochę czasu. Twój głos ma mówić że wszystko jest w porządku. Rozumiemy się?
Dziewczyna kiwnęła głową na odpowiedź że się zgadza. Widocznie ciężko było jej mówić, w końcu konała z bólu, a krew lała się ciągle z jej ramienia.
Obie dziewczyny usłyszały stukot dwóch par nóg. Tylko dwóch policjantów zbliżało się na miejsce. Ana uśmiechnęła się do przerażonej dziewczyny i puściła jej oczko.
Ciągnięcie za klamkę.
-Kto tam jest? -ktoś z zewnątrz nie poddawał się i dalej szarpał za klamkę.
-To tylko ja. -odpowiedziała policjantka z ogromnym trudem używając spokojnego głosu.
-Winona? Co się dzieje? -był to głos tego policjanta Jacka.
-Mój pistolet wystrzelił... przez... przypadek... -dziewczyna nie potrafiła wypowiedzieć zdania bez gwałtownego nabierania powietrza. Wykrwawiała się.
-Winona? Winona?! -policjanci usłyszeli że dziewczyna nie może złapać oddechu. -Wchodzimy tam! -krzyknął jeden z nich po czym drzwi zostały wyważone. Jack i drugi równie młody policjant dobiegli oboje do Winony natychmiastowo. Nie zwracając uwagi na nic innego.
-O mój boże Winona, co się stało?! -zaczął jeden zrywając z siebie kawałek koszuli i przykładając ją do ciała dziewczyny.
Drugi z nich wyjął z kieszeni komunikator który służył do porozumiewania się z innymi policjantami. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć do słuchawki, przedmiot wypadł z jego ręki gdyż kula od pistoletu trafiła prosto w niego. Komunikator rozpadł się na milion kawałków. Winona straciła przytomność, a oboje policjantów obejrzeli się w stronę z której wystrzelona została kula.
-Olivia? -zapytał zdziwiony Jack.
-Ta, ta, jak tam chcesz. -odpowiedziała Ana po czym strzeliła mu prosto w głowę. Ten upadł na ziemię obok Winony, a jego krew rozbryzgała się po ścianie. Ostatni z policjantów przyjrzał się dokładnie dziewczynie, po czym oznajmił.
-Nie musisz mnie zabijać. -Jego głos był spokojny, a dłonie ruszyły w górę chcąc pokazać że jest bezbronny.
-Ale chcę. -odpowiedziała po czym również nacisnęła spust, a kula trafiła w głowę chłopaka. Wszyscy troje leżeli teraz obok siebie, jednak Winona dalej żyła. Ana stwierdziła że zostawi ją na razie, i już nie będzie jej zabijać jak chciała na początku.
Cobblepot zabrała nieżywemu już Jackowi ten sam komunikator co miał drugi policjant i oznajmiła niskim głosem że wszystko jest w porządku w archiwum i strzały były przypadkowe.
W czasie kiedy Winona dalej leżała nieprzytomna z nożem głęboko w ramieniu, Ana zdjęła z niej cały mundur policyjny, i założyła go na siebie. Zabrała jej również wszystkie bronie jakie dziewczyna miała na sobie. Włosy związała w ciasnego koka, i na głowę nałożyła czapkę należącą również do jednego z mężczyzn żeby nikt nie zauważył jej włosów które miały charakterystyczny kolor.
Wychodząc z archiwum upewniła się że Winona się już nie podniesie więc dobiła ją wbijając jej drugi nóż w brzuch. Następnie wyszła z pomieszczenia i spokojnie wróciła na górę. Idąc korytarzem w mundurze uśmiechała się do innych policjantów. Kiedy dotarła do biurka Winony najpierw obejrzała się dookoła czy nikt się na nią nie patrzy szczególnie dziwnie. Ana wypiła końcówkę zimnej już kawy, i włączyła komputer należący do dziewczyny. Tam włamała się do systemu policji Gotham, i usunęła Joyce z listy poszukiwanych.
Kiedy Ana zakończyła swoją pracę, uśmiechnęła się zadowolona. W łazience przebrała się w swoje normalne ciuchy, a mundur Winony wrzuciła do kosza na śmieci. Przeczesała włosy palcami, ułożyła je w charakterystyczny dla niej sposób. Następnie wyszła z łazienki i ruszyła ku wyjściu.
Zadowolona nie zauważyła że wchodzi w drogę innej osobie.
-Przepraszam bardzo... -zaczął młody chłopak pierwszy mimo tego że zderzenie było winą Any. -Ann? -zapytał po chwili chłopak widząc twarz dziewczyny.
-Bruce Wayne, cóż za niespodzianka. -odparła Ana widząc twarz młodego chłopaka.
-Co ty tutaj robisz? -zapytał uśmiechając się delikatnie do dziewczyny.
-Wiesz co przechodziłam ulicą i zobaczyłam znajomą tutaj. -odparła wymyślając historyjkę na szybko.
-Ciekawe.-odpowiedział przyglądając się dziewczynie.- Co to za znajoma? Pracuje tutaj?
Zanim odpowiedziała Bruce'owi usłyszała krzyki i bieg policjantów w stronę archiwum. Wzdrygnęła się. Gdyby nie Bruce byłaby już bardzo daleko stąd.
-Wiesz co śpieszę się teraz do domu, i nie chcę przeszkadzać policjantom, więc jeśli chcesz to możemy się spotkać dziś wieczorem. -dodała szybko podchodząc bliżej wyjścia.
-Dziś wieczorem niestety nie mogę. -odparł miliarder.
-Więc zgadamy się kiedy indziej, na pewno się jeszcze nie raz zobaczymy na ulicach miasta. -uśmiechnęła się miło w jego stronę i wyszła spokojnym krokiem z posterunku. Kiedy jednak wyszła za zewnątrz poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła Bruce'a który zatrzymuje ją przed ucieczką.
-Możemy iść gdzieś teraz. -oznajmił spokojnie puszczając już dziewczynę. -Jeśli chcesz.
-Wiesz co śpieszy mi się bardzo. -oznajmiła szybko czując jak akta które ma w spodniach uwierają ją w brzuch. -Ale wierz mi jeszcze nie raz się zobaczymy. -dodała uśmiechając się
-Wierzę ci na słowo. -zakończył Bruce i wszedł z powrotem na posterunek.
Kiedy Ana wiedziała że Wayne zszedł jej z oczu zaczęła biec ile miała siły w nogach aby zdążyć dotrzeć jak najszybciej do klubu Oswalda. Miała nadzieję że policja jej nie złapie w drodze do klubu. Miała nadzieję że policja w ogóle jej nie zauważyła na miejscu zbrodni.
Kiedy dotarła do klubu nie spodziewała się że Oswalda, Victora i tego gościa co siedział z tyłu jeszcze nie będzie w domu. Myślała że pewnie już dawno się tam znajdują, jednak ich nie było.
Ana usiadła na krześle przy barze w klubie i wyciągnęła zza spodni akta o Joyce, czyli o niej samej. Papiery były pogniecione, jednak dało się z nich czytać informacje.
Patrząc na siebie na zdjęciu, widziała zupełnie inną wersję siebie. Sama siebie podziwiała że mogła się aż tak zmienić.
W aktach napisane było to co spodziewała się przeczytać. Nic ciekawego się nie dowiedziała o sobie z tych papierów. Platynowe kręcone włosy, jasna karnacja, oczy koloru niebieskiego, bogata przeszłość kryminalna, brak empatii względem ofiar, psychopatyczne zaburzenie osobowości, miejsce pochodzenia nieznane.
Po przeczytaniu wszystkiego, kartki podpaliła i poczekała aż wszystkie się przemienią w popiół, który potem wrzuciła do kosza na śmieci.
Nikt nie może wiedzieć, pomyślała.
CZYTASZ
Collide
أدب الهواةZAKOŃCZONE Anastasia musiała wrócić do Gotham, do brata. Jednak postanawia zataić przed nim prawdę dlaczego wróciła. Czy prawda wyjdzie na jaw? I co najważniejsze, czy ktoś przez to kłamstwo ucierpi?