37-Szybko poszło

128 15 0
                                    

Anastasia obserwowała Victora przez całą drogę do komisariatu. Po drodze zdążyła wydobrzeć i już mogła swobodnie oddychać i się poruszać. Widocznie leki zadziałały i z tego przynajmniej była zadowolona. Jednak jedynymi myślami które zaprzątały jej głowę było to co się wydarzyło podczas tej godziny kiedy Victor wyszedł z mieszkania. W końcu od tak nie mógł jej znienawidzić i chcieć jej zabić? Ktoś musiał albo bardzo dobrze mu zapłacić, w co wątpiła, albo podać mu jakieś prochy które sprawiły że zmienił zdanie. Ciężko było to stwierdzić, a ona musiała się tego dowiedzieć więc go obserwowała. 

Kiedy Zsasz dotarł pod komisariat stanął przy jakimś samochodzie po drugiej stronie ulicy od posterunku i po prostu czekał trzymając w dłoniach pistolet. Dziewczyna za to schowała się trochę dalej za pobliskim budynkiem tak że mogła go swobodnie obserwować. Minęło może sześć lub siedem minut w momencie kiedy Ana zobaczyła że Victor wyciąga drugi pistolet z pochwy i teraz w dłoniach trzyma dwie bronie. 

-Oki doki.-powiedział dość głośno tak że Ana słyszała go parę metrów dalej. Odwrócił się w stronę komisariatu i wyszedł zza samochodu przy którym stał. -Pora się zabawić. 

Kiedy powiedział te słowa wyciągnął bronie w stronę policjantów którzy stali przed wejściem na posterunek i po prostu zaczął strzelać w ich stronę. 

Stróże prawa pilnowali wejścia bo teraz w Gotham roiło się od takich kryminalistów co Victor więc było ich tam dość sporo aby pilnować aby nikt niepokojący nie odstał się do środka. Oczywiście mężczyźni w mundurach próbowali się bronić i oddawać strzały w stronę atakującego, ale walczyli z samym Zsasz'em, więc nie mieli dużych szans. 

Już po paru sekundach strzelaniny Ana zobaczyła że pierwsi policjanci upadali na ziemię a po chwili wokół ich ciał pojawiała się plama krwi. Zsasz za to z każdym strzałem podchodził bliżej komisariatu widocznie chcąc się do niego dostać. Ana ruszyła w stronę Zsasz'a który był zbyt zajęty strzelaniem do celów którymi byli niewinni ludzie. 

-Przyszedłem tylko po Gordona! -krzyknął zaprzestając strzelać na chwilę. Spojrzał w stronę zaniepokojonych policjantów i z uśmiechem kontynuował-Nie wychylajcie się. Jeśli kogoś zobaczę to sami wiecie. Będzie bang bang! 

Żaden z policjantów się nie odezwał. Mężczyźni byli wpatrzeni w Anastasię zmierzającą po cichu w stronę chłopaka. Victor jednak na początku nie zwrócił uwagi na to że wszyscy spoglądają za niego. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego że coś musi się za nim znajdować że wszyscy tak się temu przyglądają z nadzieją. Chłopak więc odwrócił się za  siebie i ujrzał przed sobą sylwetkę Any która uśmiechała się do niego delikatnie. 

-Hejcia. -oznajmiła dalej się uśmiechając w jego stronę. Victor jednak nie zdążył zareagować w żaden sposób gdyż dziewczyna wzięła rozmach i z całej siły którą miała uderzyła Victora pięścią w twarz. 

Zsasz zatoczył się do tyłu i upadł na ziemię z jękiem bólu i zdziwienia po czym mruknął coś pod nosem i stracił przytomność wypuszczając ze swoich rąk pistolety. 

-Szybko poszło. -oznajmiła Ana schylając się do leżącego na drodze Zsasz'a. Sprawdziła szybko czy na pewno nie może nic jej już zrobić po czym wiedząc że na razie jest bezpieczna podniosła wzrok w stronę policjantów którzy dalej stali z broniami w górze. -Spokojnie ja nic wam nie zrobię. Pomóżcie mi go wnieść do środka, trzeba go skuć zanim się ocknie. -oznajmiła szybko zabierając mu wszystkie pistoletu które ma przy sobie. 

Policjanci posłuchali jej i szybko wzięli nieprzytomnego Zsasz'a po czym wnieśli go na komisariat. Kiedy Ana weszła za nimi do środka od razu usłyszała jak Harvey partner Jim'a Gordona woła ją głośno. Kiedy spojrzała w jego stronę wydawał się być zły i jakby niezadowolony że widzi ją na komisariacie. Podszedł do niej tak szybko że nawet nie zdarzyła zareagować. Harvey złapał ją za ramiona i wściekły krzyknął jej prosto w twarz: 

-To twoja wina! Pozwoliłaś na to! 

-Na co niby? -spytała zbita z tropu. Całkowicie nie wiedziała co się właśnie dzieje.- Nie wiem o czym mówisz Harvey. 

-Victor go zastrzelił a ty na to pozwoliłaś! -kontynuował zły. 

-Kogo Victor zastrzelił?-spytała dalej nie wiedząc o kogo chodzi. 

-Jim'a. -odparł mężczyzna a Anę nagle zamurowało. Nie wiedziała o tym że Zsasz zastrzelił Gordona. Kiedy to zrobił? Kiedy mógł to zrobić? Podczas tej godziny nieobecności? 

-Co? Jak to? Kiedy? -zaczęła zadawać pytania szybko ale detektyw jej przerwał kolejnym pytaniem. 

-To ty o niczym nie wiesz? 

-Pewnie że nie! -odkrzyknęła wyrywając się od dotyku mężczyzny. -Myślałam że wy możecie znać odpowiedzi na moje pytania. 

-Jakie pytania? -spytał wybity z tropu. -Skąd masz tego siniaka na szyi? -dodał po chwili zauważając dopiero teraz fioletowy ślad na ciele dziewczyny. Ana do tej pory nie zdawała sobie sprawy że takiego siniaka ma, ale w sumie mogła się spodziewać że zaraz się pojawi. W końcu Zsasz ma niezły ścisk w ręce. 

-No właśnie o to miałam pytać. Zsasz zachowuje się dziś bardzo dziwnie. Chciał mnie zabić i o mało co mu się to nie udało przez to mam sińca na szyi. Prawie mnie udusił i nie zwracał uwagi na moje słowa.  Teraz za to przyszedł tutaj po Gordona atakując was. Poza tym mówi coś w kółko o jakimś zielsku i wiecznej zielonej miłości. -oznajmiła Ana widząc że detektyw ruszył przed siebie omijając ją. Ana poszła za Harvey'em w stronę pokoju przesłuchań w którym posadzili Victora. 

-Zaraz się dowiemy o co chodzi. -odparł po czym wszedł z impetem do pomieszczenia w którym już siedział przytomny Victor zakuty w kajdanki. 

CollideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz