29-Własną siostrę?

161 16 2
                                    

Natychmiastowo przerwali chwilę namiętności i zerwali się na równe nogi. W końcu w tej okolicy nie działo się nic od dobrych paru miesięcy. Poza tym ktoś przestrzelił im okno, to nie mógł być zbieg okoliczności. Nikt też nie wiedział gdzie Anastasia i Victor mieszkają, więc to nie możliwe żeby ktoś ich znalazł tak szybko. Ana złapała za pistolety, tak samo jak Zsasz i szybko wyjrzała lekko za okno, tak aby nikt z daleka nie mógł zobaczyć jej. Wychyliła delikatnie głowę zza okna po czym natychmiastowo upadła na ziemię o mało co nie dostając w głowę nabojem od broni. Ktoś chciał ją zastrzelić.

-Ana nic ci nie jest? -zapytał Zsasz szybko podbiegając do niej.

-Sukinkoty chciały mi przestrzelić głowę. -odparła wkurzona po czym szybko wstała z ziemi, naładowała i odbezpieczyła broń. Zanim jednak zdążyła wychylić się z powrotem i przyciskać spust pistoletu usłyszała znany już jej głos wrzeszczący przez głośnik:

-Do łotra który zamordował niewinnych ludzi w Przystani! Nie ukryjesz się! Wytępimy cię jak szkodnika! Dwie armie zjednoczone we wspólnym celu!

-Oswald? -zdała sobie sprawę do kogo należał głos. -O czym on gada do jasnej cholery? -dodała po chwili zwracając się do Victora stojącego po drugiej stronie okna.

-Wczoraj wysadzono przystań Gordona w którym trzymał swoich uchodźców z innych dzielnic. Słyszałem rano przez podsłuch. Ale co miałby do tego Pingwin? -odparł Victor również odbezpieczając teraz swoją broń.

-Ta, nie zbyt mnie to teraz interesuje. On chciał mi przestrzelić głowę! -krzyknęła wściekła Ana po czym wysunęła lufę pistoletu zza framugi okna i wycelowała w głośnik przez który Oswald wrzeszczał o tej całej przystani. Kiedy głośnik został przestrzelony z hukiem i upadł na ziemię wszyscy zaczęli się chować za samochodami i czymkolwiek popadnie by nie dostać kolejnej kulki.

-Pingwin i Jim Gordon tam są. Policjanci współpracują z Oswaldem i jego zgrają. -oznajmiła zdezorientowana Anastasia. -Co się tam wydarzyło że byli skłonni zacząć razem współpracować?

-Nie wiem, i na razie nie chcę wiedzieć. Zadarli z nami więc my zadrzemy z nimi. -odparł Victor z uśmiechem a Ana odwzajemniła uśmiech dając mu znać że to idealny pomysł.

Ana wycelowała broń w policjantów i gangsterów i za każdym razem kiedy ktoś się wychylił lub zaczął celować w nią ona strzelała. Tak samo robił Zsasz. Może i byli tylko we dwójkę, ale byli lepsi od całej zgrai tamtych.

-Odłóżcie broń! Budynek jest otoczony! -usłyszała Ana po chwili. Teraz odzywał się Jim Gordon.

-I mamy więcej amunicji! -krzyknął Oswald zaraz po Gordonie.

-Wyjdź z rękami w górze!

Anastasia zaśmiała się krótko do Victora który po chwili odezwał się głośno do atakujących:

-Miło nam tu. Ale dzięki!

Nastała chwila kompletnej ciszy którą Ana przeznaczyła na kolejny pocałunek dla Victora. Szybko pochyliła się w jego stronę i musnęła swoimi ustami jego usta. Moment ten został przerwany przez Jima Gordona który zrozumiał już do kogo należy głos.

-Zsasz!?

-O cześć chłopaki! -Victor wyszedł do okna i raz jeszcze naładował broń teraz już na widoku wszystkich policjantów i gangsterów Oswalda. -Co tam? -dodał po czym wycelował broń i nacisnął spust chcąc trafić w Gordona.

Ana dalej chowała się za ścianą tuż obok okna. Na razie postanowiła nie dawać o sobie znaku życia. Oczywiście wszyscy tam na dole, poza budynkiem, wiedzą że jest dwójka atakujących i prawdopodobnie wiedzą że drugą osobą jest ona, ale na razie postanowiła potrzymać ich trochę w niepewności.

-Anastasia? -usłyszała jednak po chwili głos Oswalda. -Wiem że tam jesteś! Lepiej wychodź tutaj i się srogo tłumacz!

-Nie ma tutaj nikogo oprócz mnie! -zaśmiał się im w twarz Victor znów celując bronią w któregoś z policjantów.

-Anastasia wyłaź to może cię ułaskawię! -usłyszała ponownie głos Oswalda.

-Mnie ułaskawić?! Ciekawe za co! -dziewczyna wysunęła swoją twarz zza ściany i ukazała swoje oblicze. -To wy zaatakowaliście nas!

-My was? -Oswald zaśmiał się głośno -Ognia! -dodał po chwili i na szczęście Ana w ostatniej chwili zdążyła schować się z powrotem za ścianą budynku bo gdyby tego nie zrobiła na pewno zastrzeliliby ją bez wahania.

Ta sytuacja pokazała jak bardzo Oswald dba o jej osobę. Gdyby nie chciał się jej pozbyć pewnie nie pozwolił by na strzały gdy ta stoi w centralnym punkcie strzałów.

-Czy ty to widziałeś? On chciał mnie zabić! Mnie! Własną siostrę! -oznajmiła w stronę Victora który tak jak ona chowa się właśnie za ścianą budynku.

Ana była tak wkurzona że najpierw przeszkodzili jej w pięknym romantycznym momencie a teraz jeszcze jej własny brat chce ją zabić, że po prostu mogłaby kogoś zamordować własnymi rękami.

-Przerwać ogień! -usłyszała po chwili zza okna i nagle huki strzałów przestały walić jej w okna i ściany budynku.

-Teraz możesz go zabić. -oznajmił spokojnie Victor po czym wychylił się zza okna i wycelował broń z kolejnych policjantów.

-Czekaj. Coś jest nie tak. Czemu przerwali? -odciągnęła go od okna szybko jednak nie dość szybko by zauważyć Gordona rzucającego się na Victora. Oboje upadli i Jim przygniótł Zsasz'a swoim ciałem.

-Osz ty... -powiedziała wściekła Ana i wycelowała broń w Jim'a lecz zanim nacisnęła spust usłyszała kolejny strzał z broni, a już po dosłownie sekundzie poczuła przeszywający ból na udzie a po chwili krew spływającą z rany.

Postrzelili ją. Postrzelili ją.

Odwróciła się chcąc zobaczyć kto zdołał nacisnąć spust i zobaczyła tam własnego brata trzymającego broń.

-Ty... -wysyczała wściekła po czym upadła na ziemię nie mogą ustać na przestrzelonej nodze. Krew zaczęła lać się strumieniami a ona nie wiedząc co robić przycisnęła swoje dłonie do rany chcąc powstrzymać krwawienie. Udo to jedna z części ciała która krwawi najbardziej, więc nie dość że ból był przerażający to jeszcze ilość krwi też była przerażająca.

-Ana! -usłyszała krzyk Zsasz'a, lecz to w żaden sposób nie pomogło. Chcąc powstrzymać mocne krwawienie uciskała nogę lecz to również nic nie pomagało. Przez palce przelewała jej się ciemno czerwona, ciepła krew.

Anastasia usłyszała kroki zmierzające w jej stronę. Spojrzała w górę i nad sobą zobaczyła Oswalda. Nie uśmiechał się, ale też nie wydawał się być zły. Ciężko było odczytać z jego twarzy emocje.

-Własną siostrę?! -zdążyła wykrzyczeć po czym powoli wszystko zaczęło się wokół niej kręcić jakby była w środku spirali. Po chwili już nie widziała nad sobą Oswalda a dostrzegała jedynie czarno-czerwoną ciemność.

CollideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz