-Co to znaczy że nie podpiszesz?
Aron di Viscenti spiorunował spojrzeniem kobietę leżącą w jego własnym łóżku.
Magdalena Lounsbury, zielonooka szatynka o ponętnych kształtach, unisła się z pościeli.
- Intercyza... To ohydne - mrukneła i Aron zacisnął usta. - Zgodziłaś się na wszystkie warunki. Twój prawnik nie miał żadnych zastrzeżeń. Dlaczego teraz komolikujesz sprawę?
-Arciu, misiu, po co nam Intercyza? Źle ci ze mną? - Zniżła głos i uśmiechnęła się uwodzicielsko. - Zrobię wszystko, żeby co noc było Ci dobrze. - odrzuciła prześcieradło kryjące interesujące kształty.
-Nawet teraz...
Aron niecierpliwie machnął ręką. Wdzięki Magdaleny nie robiły na nim wrażenia, zdążył się już nimi nacieszyć : co za dużo to niezdrowo.
-Nie ma czasu na zabawy. Podpisz dokumenty jak się umawialiśmy. - W złości mówił z silnym hiszpańskim akcentem.
Z zielonokich oczu pięknej pani zniknął uwodzicielski błysk, w jej spojrzeniu pojawiło się coś twardego nieustąpliwego.
-Nie - oznajmiła, podciągając gwałtownie kołdrę pod brodę. - Jeśli chcesz się ze mną ożenić, ożeni sie bez podpisania tej intercyzy.
Zacisneła usta, a Aron zaklnął pod nosem :soczyście po hiszpańsku, słowami, których nie używa się w towarzystwie.
Po co mu to zamieszanie?
Wpił spojrzenie w niedoszłą pannę młodą.
-Magdalena camino - zaczął siląc się na cierpliwość. - Tłumaczyłem ci już, to rodzaj tymczasowej umowy. Wiedziałaś doskonale przecież, na co się piszesz. Nie oszukiwałem cię. Od początku mówiłem jasno jak będzie wyglądał ten układ. Ślub, a po 3 miesiącach bezbolesny bardzo szybki rozwód. Nie za darmo. W zamian za przysługę otrzymałabyś całkiem pokaźną sumę pieniężną. Krótka małżeńska wizyta w Hiszpanii, przekazanie pieniędzy na twoje konto i to wszystko. Usted entiende?
-Owszem. Usted entiende! - w głosie Magdaleny zabrzmiał twarda nuta. - Teraz ty się postaraj się zrozumieć mnie. Podpiszę intercyzę, ale za trzykrotną wyższą sumę.
Aron zesztywniał. A więc o to chodziło. Po prostu chciała podbić cenę usługi. Powinien był to przewidzieć. Magdalena Lounsbury nie była zbyt roztargnięta, ale gdy w grę szły pieniądze wykazywała się niezwykłym sprytne.
O nie, nikt nie będzie nim manipulował, ani ta panieneczka, ani jego pérfido tatuś. Nikt.
Twarz Aarona stężała w kamienną maskę.
-Trudno - stwierdził krótko.
Ci co robili z nim interesy znali ten ton głosu :oznaczał definitywny koniec targów oraz negocjacji. Teraz można się było tylko wycofać albo ugiąć wobec warunków Arona di Vincenti. Magdalena tego nie wiedziała. Zielonokie oczy rozbłysły złym blaskiem.
- Nie masz wyboru - zauważyła ostro. - Musisz się szybko ożenić. Proszę bardzo ale za po trójną stawkę.
Aron wzruszył ramionami.
- Twoja decyzja. Wezmę ci taksówkę.
Sięgnął po telefon komórkowy leżący na małym stoliku pod ścianą. Magdalena podniosła się z łóżka.
-Zaczekaj chwilę...
Aron już wystukał numer, jakby jej nie słyszał.
-Skończyliśmy-rzucił krótko. - Ubieraj się.
Ręka Magdaleny zacisneła się na jego ramieniu.
-Nie możesz się wycofać. Potrzebujesz mnie.
Odsunął ją niczym coś czego już nie potrzebuje.
-Mylisz się - twardy, nieustąpliwy ton- Mike? Wezwij taksówkę. Na teraz.
Spojrzał na kobietę stojącą nago na środku sypialni, po czym wsunął telefon do kieszeni.
-Weź prysznic, ochłoniesz. Tylko pospiesz się. Taksówka będzie za 5 minut. - ruszył do drzwi.
-A co z twoją upragnioną żoną? - sykneła Magdalena, ale Aron nawet się nie odwrócił.
-Ożenię się z pierwszą dziewczyną, którą zobaczę - rzucił jeszcze i wyszedł.camino-droga
Usted entiende- rozumiesz
pérfido-perfidny
CZYTASZ
Różana Miłość
RomanceHiszpański milioner Aron di Viscenti postanawia zrobić kawał ojcu. Zamierza poślubić pierwszą kobietę jaką spotka. Ślepy traf chciał że oświadczył się Łucji. Okazało się że kobieta bardzo potrzebuje pieniędzy i po krótkim wahaniu decyduje się przyją...