Łucja siedziała nad basenem. Paulinka pluskała się , a ona rozmyślała. Aron nie mógł wyraźnie dać jej do zrozumienia , że magiczny czas się skończył. Ciągle słyszała jego słowa " Po moim powrocie będziemy musieli porozmawiać ".
Rozbrzmiewały jej w uszach niczym podzwonne dla krótkich dni szczęścia. Nie musiała być jasnowidzącą ,by wiedzieć, o czym chciał z nią rozmawiać. O Arona upominała się rzeczywistość , w której odgrywał rolę rzutkiego biznesmena. Czekały na niego ważniejsze sprawy niż przelotny romans ze sprzątaczką.
Wiedziała od początku, że ten moment nadejdzie,ale ta świadomość ani trochę nie zmniejszała bólu.
Usłyszała stukot obcasów na ścieżce, podniosła głowę . W jej stronę szła Lili. Co sprowadzało kuzynkę Arona do willi? Na pewno nie dobre intencje, pomyślała Łucja z rezygnacją.- Mam złe wieści- wyrzuciła z siebie Lili. W jej głosie nie było cienia wrogości ,raczej przerażenie. - Stefano miał atak serca.
Łucja wstrzymała oddech, podniosła się z leżaka.
- Jest w szpitalu- ciągnęła Lili. - Aron jest przy nim. Lekarze nie dają wielkich nadziei...
Głos się jej załamał.
Łucja zaszokowana milczała. Biedny Aron ,jakie to dla niego musi być straszne .... To była pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy.
- Tak mi przykro- usłyszała własny szept. - Czy... mogę jakoś pomóc?
Lili spojrzała na nią i kiwnęła głową.
- Trudno mi to powiedzieć, nie zrozum mnie źle, ale uważam, że w tej sytuacji...- przerwała na moment. - Krótko mówiąc , powinnaś wyjechać.
W pierwszym momencie Łucja pomyślała ,że ma jechać do Madrytu, do Arona. Dopiero po chwili dotarło do niej, że Lili mówi o powrocie do Londynu.
- Stefano potrzebuje teraz Arona , a Aron jego - mówiła dalej , wyraźnie zakłopotana. - Kiedyś myślam... myślałam ,że nasze małżeństwo zbliży ich do siebie. Myliłam się. Aron odczytał ten projekt jako jeszcze jedną próbę kontrolowania jego życia przez ojca. Ty najlepiej wiesz ,jak daleko się posunął ,by tej kontroli uniknąć. W tej chwili sytuacja jest krytyczna. Stefano może umrzeć. Powinni się pojednać. - Spojrzała Łucji prosto w oczy.- Dopóki tu jesteś ,to będzie niemożliwe. Rozumiesz to chyba.
Każde słowo Lili było niczym cios prosto w serce, ale nie mogła odmówić jej racji.
- Będę mogła powiedzieć Stefano ,że wróciłaś do Londynu. Kiedy to usłyszy, może wreszcie wybaczy Aronowi.
Łucja milczała, starała się tylko nie okazywać bólu i rozpaczy.
- Wiem ,że to dla ciebie trudne. Zakochałaś się w moim kuzynie. Nie ,nie zaprzeczaj. Od początku wiedziałam, że tak to się skończy. Jakżeby miało być inaczej. Patrzyłaś na Arona jak na księcia z bajki. Wybacz ,że to mówię , ale nie powinien cię budzić ze snu swoimi pocałunkami. Kiedy się tu pojawiłaś .... Wyglądałaś tak.... Wszystko jedno. W każdym razie byłaś jeszcze bezpieczna , ale potem...- Lili westchnęła. - Aron tego nie rozumie. Nigdy nie rozumiał. Zawsze otaczały go wielbicielki. Nie jest okrutny, po prostu nie dostrzega, że rozkochuje w sobie kobiety. - Wzruszyła nieznacznie ramionami.- Dlatego między innymi wydawało mi się, że moglibyśmy się pobrać. Znam go zbyt dobrze ,żeby się w nim zakochać. Nie byłby w stanie mnie zranić. - Spojrzała na Łucję nie bez pewnej sympatii.- Nie wierzyłaś chyba, że dla niego ma to jakieś znaczenie? Że to coś więcej niż przelotna przygoda?Łucja z trudem słuchała słów Lili, a przecież kuzynka Arona wypowiadała tylko głośno to , co ona sama czuła od samego początku.
- Nie wjadę , dopóki Aron mi nie powie ,że mam wracać do Londynu. Może będę mu potrzebna tutaj....- powiedziała cicho.
Oszukiwała samą siebie. Nie była do niczego potrzebna Aronowi. Przejęty ojcem , z całą pewnością w ogóle o niej nie myślał. Mogła to zrozumieć.
Lili wyjęła coś z torebki.
- Poprosił ,żeby ci to wręczyć- powiedziała, nie patrząc na Łucji w oczy.
Był to czek wystawiony na Łucję , na kwotę którą powiedział jej kiedyś Aron. Łucja wpatrywała się w zamaszysty podpis Arona. Była jak ogłuszona, ledwie słyszała, co Lili do niej mówi.
- Prosił ,żeby ci powtórzyć....- ciągnęła ta z wahaniem , widząc co dzieje się z dziewczyną- że skontaktuję się z tobą i wyrówna swoje zobowiązania wobec ciebie. W tej chwili jego miejsce jest przy ojcu, wszystkie inne sprawy musiał odsunąć na drugi plan. Mam nadzieję , że to rozumiesz...- Zawiesiła głos.- Przykro mi , moja droga. On nie zdaje sobie sprawy, co do niego czujesz. Dla niego małżeństwo.... było tylko transakcją.
- Wybacz mi , nie chciałabym sprawiać ci dodatkowych przykrości. Spieszę się, muszę złapać najbliższy samolot do Madrytu. Jeśli szybko się spakujesz , mogę zabrać cię na lotnisko. Aron prosił , żebym zarezerwowała ci bilet, pomogła przy wyjeździe.
W głosie Lili zabrzmiała nuta współczucia.
- Nie zwlekaj- dodała jeszcze. - Nie odkładaj tego. Tak będzie najlepiej.
Łucja na ołowianych nogach ruszyła w stronę domu.
CZYTASZ
Różana Miłość
RomanceHiszpański milioner Aron di Viscenti postanawia zrobić kawał ojcu. Zamierza poślubić pierwszą kobietę jaką spotka. Ślepy traf chciał że oświadczył się Łucji. Okazało się że kobieta bardzo potrzebuje pieniędzy i po krótkim wahaniu decyduje się przyją...