Rozdział Dwudziesty Trzeci

2.6K 101 1
                                    

Łucja się obudziła i zajęła się córeczką. Rano zawsze była pogodna jak promyczek słońca , patrząc na nią Łucja zapominała o troskach.

Kiedy obie były  już ubrane , wzięła tacę w jedną rękę, drugą ujęła rączkę Paulinki i już miała zejść do kuchni na śniadanie , ale na korytarzu natknęła się nieoczekiwanie na ojca Arona.

Na je widok zatrzymał się . Łucja zamarła. Nie wiedziała, jak się zachować . Ma powiedzieć dzień dobry? Nie odezwać się? Skryć w sypialni? 

Stała tak z tacą w ręku , z Paulinką u boku.

- A więc ciągle tu jesteś? - zagadał ostro.- Wyobrażasz sobie pewnie ,że jesteś wielką damą. Ty i ten twój bękart....

Postąpił krok w jej stronę , wbijając w nią ostre spojrzenie , pełne obrzydzenia.

- Mój durny syn wybrał cię specjalnie, żeby mnie obrazić. Powiedział mi prosto w oczy , że nie zamierzał podporządkowywać się moim życzeniom i dlatego znalazł sobie żonę najgorszą, jaką mógł znaleźć . Jesteś brzydka ,tępa, amoralna. Jesteś produktem londyńskich slumsów. Ożenił się z tobą mnie na złość.

Myślała ,że zemdleje. Słyszała jak jej krew dudni w uszach. Paulinka  ukryła buzię w nogawce jej spodni i zaczęła płakać. Nie rozumiała ani słowa , ale doskonale wyczuwała bijącą ze słów Stefana nienawiść i pogardę .

Stary di Viscenti minął Łucję i zszedł na dół. 

Dłonie jej drżały, czuła, że zaraz upuści tacę, ale nie była w stanie schylić się postawić jej na podłodze. 

Raptem ktoś wyjął tacę z rąk.

- Wejdź......

Ktoś otworzył drzwi sypialni , pchnął ją łagodnie do środka, uniósł Paulinkę. Po chwili siedziała na łóżku, z córką w ramionach.

Ktoś stał przed nią, zasłaniał światło. Aron di Viscenti. Człowiek który wybrał ją na żonę tylko dlatego ,że mogła obudzić wstręt w jego ojcu. Była "Najgorsza z najgorszych" i małżeństwo z nią miało stanowić najgorszą obrazę dla starego di Viscenti. 

- Łucjo....

Tuliła do siebie z całych sił Paulinkę i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w dywan. Nie chciała myśleć , nie chciała nic czuć....

- Nie wierz  w to , co mówił mój ojciec. Przemawia przez niego wściekłość . Jest wściekły na mnie.- Aron z trudem wypowiadał  słowa.

Ona głaskała Paulinkę po głowie i nie była  w stanie nic powiedzieć . Kompletnie nic. 

Aronowi też było trudno , ale pomimo wszystko spróbował jeszcze raz:

- Łucjo, ja .....

Podniosła głowę i utkwiła w jego twarzy puste spojrzenie.

- Nic nie mów. Nie trzeba.

Podniosła się , wzięła Paulinkę na ręce.

- Powiedz mi tylko czy mamy zjeść śniadanie w kuchni czy też powinnam zostać w swoim pokoju?- Panowała nad głosem , ale miała wrażenie ,że lada chwila ten głos ją zawiedzie , pęknie niczym napięta do ostateczności nić.

Aron zacisnął usta.

- Latem nasza rodzina jada śniadania na tarasie. Chodź....

Wyciągnął dłoń , ale Łucja zignorowała jego gest i ruszyła ku drzwiom . Wyprzedził ją , otworzył drzwi  z galanterią należną księżnej. Niepotrzebnie się dla mnie wysila, pomyślał w odrętwieniu.

Różana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz