Łucja drgneła. Zdrzemnęła się, obserwując lecące do światła ćmy. Odganiała je od lampy, próbowała ratować przed fatalnym końcem. Była podobna do nich w swojej tęsknocie za niemożliwym. Aron di Viscenti był światłem, olśniewającym i śmiertelnie niebezpiecznym, ona ćmą , która zginie, jeśłi zbyt się zbliży.
Pukanie rozległo się ponownie . Łucja podniosła się i podeszła do drzwi.
W progu stał Aron i Łucja na jego widok wstrzymałą oddech.
- Mogę wejść?- Wszedł nie czekając na odpowiedź, spojrzał na śpiącą małą- Nie przeszkadzam ?
Owszem ,przeszkadzasz ,miała ochotę krzyknąć na głos. Wchodzisz tutaj , wyglądasz niczym spełnienie marzeń każdej kobiety i pytasz , czy nie przeszkadzasz?
- Nie ,skądże- mruknęła.
Skiną głową. W miękkim świtle lampy jego twarz wydawała się jak rzeźbiona, doskonała w swoim pięknie.
- Za chwię kolacja .Będziesz gotowa?
Patrzyła na niego , nic nie rozumiejąc.
- Jedna z pokojówek zajmie się ma... Paulinką - poprawił się szybko.- Zawoła cię gdyby się obudziła.
- Zwykle śpi do północy ,potem się budzi- odpowiedziała .
Niekoniecznie.Przez ostanie dwie noce Paulinka spała jak zabita: zapewne to powietrze tak na nią wpływało , powietrze zdrowe , zmęcznie po całym dniu zabaw w ogrodzie. Dzięki temu i ona mogła się wyspać: chyba poraz pierwszy od urodzenia Paulinka czuła się naprawdę wypoczęta.
- Zostawiam cię w takim razie. Przygotuj się i schodź zaraz na dół.- Aron spojrzał z niesmakiem na jej stary T-shirt i wyszedł.
Kiedy wszedł do salonu , gdzie czekali ciotka i wuj, Giuseppe oznajmił z kamiennym wyrazem twarzy ,że strszy pan poczuł się zmęczony i nie będzie jadł kolacji. Aron powstrzymał się od kometarza ; skoro ojciec nie chciał usiąść do stołu z " synową" , to trudno.
Ciotka była znacznie bardziej wyrozumiała.
- Strarszy człowiek? - zawołała- Mam nadzieję ,że twoja wybranka jest osobą odporną.
Odporną? Aron znowu poczuł wyrzuty sumienia. Dziewczyna okazywałą wyjątkową odporność od pierwszej chwili , kiedy to mierzył ją uważnym wzrokiem ,oceniając ,czy będzie dobrą kandydatką.
Usłyszał kroki i oto stanęła w progu.
Wyglądała jak szara myszka. Miała na sobię tę samą straszną suknię ,w której brała ślub. Włosy zaczesała gładko do tył i ściągnęła w pozbawiony stylu i wdzięku węzeł. Jedyne , co można było o niej dobrego powiedzieć , to, to że wyglądała czysto.
-Dobry wieczór - powiedziała ledwo słyszalnie i cała krew odpłyneła jej z twarzy.
CZYTASZ
Różana Miłość
RomanceHiszpański milioner Aron di Viscenti postanawia zrobić kawał ojcu. Zamierza poślubić pierwszą kobietę jaką spotka. Ślepy traf chciał że oświadczył się Łucji. Okazało się że kobieta bardzo potrzebuje pieniędzy i po krótkim wahaniu decyduje się przyją...