Podniósł się gwałtownie.
- Chodź- powiedział rozkazującym tonem.
Wstała niepewnie ,strzepując okruszki chleba ze spodni. Kiedy podniosła wzrok , dojrzała grymas na twarzy Arona.
Owszem , nędzne te moje spodnie , pomyślała, stare, niemodne, ale musze je nosić , bo nie mam pieniędzy , żeby kupić sobie inne. Bieda nie jest zbrodnią , ani powodem do wstydu. Nie będę chodziła ze spuszczoną głową dlatego , że jestem biedna . Tak jak nie będę chodziła z spuszczoną głową tylko dlatego , że nie wiem , kim byli moi rodzice.
- Pójdziemy dziś do Alicante w Walencji- oświadczył Aron nieswoim głosem.
Łucja szeroko otworzyła oczy . Czegoś takiego się nie spodziewała. Widać Aron wziął sobie do serca słowa wuja i ciotki, którzy wczoraj przy kolacji nalegali ,żeby żonie pokazał Walencj
- To niepotrzebne- powiedziała cicho.
- Pozwól, że ja o tym będę decydował.
W jego głosie słyszała gniew . Nic dziwnego . Musiał być zły. Ciotka niemal go zmusiła ,żeby zajął się żoną. Najgorszą z najgorszych....
- Nie mogę zostawić Paulinki- dodała , nie podnosząc wzroku.
- Będzie miała dobrą opiekę- powiedział Aron zniecierpliwionym tonem. Jak większość mężczyzn , którzy nie mają dzieci, nie rozumiał matczynych obaw. - Martyna i moja ciotka zajmują się nią. Obydwie bardzo ją polubiły. - Zerknął na zegarek. - Chciałbym wyjechać za pół godziny. Bądź gotowa, proszę.
Skinął jej głową i zniknął we wnętrzu domu.
Łucja westchnęła. Co ma robić? Zaprzeć się i powiedzieć, że nie pójdzie? Nie chciała jechać. Przerażała ją perspektywa spędzenia całego dnia sam na sam z człowiekiem , który nie mógł na nią patrzeć. Dlaczego , u diaska, wystąpił z tą propozycją? Mógł przecież wymówić się , powiedzieć ciotce , że ma mnóstwo pracy i nigdzie nie pojedzie. Poza tym Łucja naprawdę nie chciała zostawić Paulinki . Nigdy jeszcze nie rozstała się z nią nawet na chwilę. Nigdy.
Tymczasem Paulinka wcale nie narzekała, że została pozbawiona towarzystwa mamy. Martyna i ciotka Arona zajęły się nią serdecznie i obserwowały zachwycone , jak próbuje jeździć na rowerku.
- Jedź- namawiała ją Martyna.- Mała nawet nie zauważy , ze cię nie ma. Idź już póki cię nie widzi. Szybko znikaj. Jak zacznie płakać, zadzwonię do Arona na komórkę, wtedy wrócicie. Obiecał, że w razie czego zaraz cię odwiezie. Zajmiemy się dziewczynką jak własną. Ile ja dzieci miałam pod opieką.. Idź już.- Wypchnęła niemal Łucję z kuchni i wróciła do Paulinki.
Łucja ruszyła powoli do swojego pokoju . Paulinka rzeczywiście powinna się przyzwyczaić się do samodzielności. Kiedy wrócą do Anglii, kiedy kupi już wymarzony domek, mała będzie musiała pójść do żłobka.
Przebrała się w zwiewną sukienkę w której wyglądała nieco lepiej niż stare spodnie. Do torby zapakowała na wszelaki wypadek sweter i gotowa do drogi zeszłą na dół. Miała ochotę sprawdzić jak się sprawuję Paulinka , ale powstrzymała się.
Czekała w sieni na Arona modląc się ,żeby nie stanąć ponownie twarzą w twarz z jego ojcem. Był zapewne w bibliotece, bo dochodziły z tamtą dźwięki jakiejś opery , prawdopodobnie Jordi Savall jeśli dobrze rozpoznała. Nie posiadała co prawda wieży hi-fi , ale miała radiomagnetofon. Kiedy Paulinka już zasnęła , zwykle czytała , słuchała wiadomości ze świata i swoich ulubionych stacji nadających muzykę klasyczną.
Usłyszała kroki na schodach , odwróciła głowę i zaparło jej dech w piersiach na widok Aron. Zawsze zapierało jej dech w piersiach na widok tego ideału męskiej urody , tego najprzystojniejszego faceta w całym wszechświecie.
- Gotowa? Świetnie.- Rzeczowy bezosobowy ton głosu; zawsze tak się do niej zwracał , bezosobowo.
Ruszyła za nim do wyjścia. Na zewnątrz , oślepiona słońcem , zmrużyła oczy i podążyła za Aronem w stronę garażu.
- Zaczekaj - zakomenderował i Łucja zatrzymała się posłusznie , czekając , aż Aron wyprowadzi samochód. Podjechał po chwili w czarnym sportowym kabriolecie , otworzył drzwi od strony pasażera.
- Wsiadaj....
Zapadła się niemal w nisko umieszczonym fotel. W tej samej chwili Aron nachylił się , sięgając po jej pas. Zamarła ,sparaliżowana jego bliskością i wcisnęła się jak mogła najgłębiej w fotel ,a le Aron szybko zapiął pas , wyprostował się ,założył ciemne okulary , wrzucił bieg i samochód ruszył z rykiem silnika.
Pędzili doliną w stronę autostrady. Łucja czułą się tak ,jakby wsiadła do szkolnej kolejki w wesołym miasteczku . Szybkość oszałamiała ją , pejzaże przemykały przed oczami , zanim zdążyła utrwalić w siatkówce.
Od casu do czasu zerkała na Arona: prowadził pewnie , jakby był zrośnięty z maszyną.
CZYTASZ
Różana Miłość
RomanceHiszpański milioner Aron di Viscenti postanawia zrobić kawał ojcu. Zamierza poślubić pierwszą kobietę jaką spotka. Ślepy traf chciał że oświadczył się Łucji. Okazało się że kobieta bardzo potrzebuje pieniędzy i po krótkim wahaniu decyduje się przyją...