Rozdział Dwudziesty Ósmy

2.5K 93 0
                                    

Aron rzeczywiście był w dobrym nastroju. Nie czuł się tak dobrze od dawna, od chwili kiedy ojciec postawił mu swoje warunki: małżeństwo albo utrata firmy.

Dopiero teraz uświadomił sobie , w jakim napięciu żył przez ostanie miesiące. 

Raptem wszystko się odmieniło. Świat się znowu do niego uśmiechał i Aron odpowiadał uśmiechem

Cieszył się. Wreszcie spadł mu kamie z serca. 

Kiedy wrócili do wilii, Giuseppe  zameldował mu  ze zwykłym dla siebie, kamiennym wyrazem twarzy ,że Stefano wyjechał do Madrytu, nie podając terminu powrotu. Aron poczuł ulgę. Nie chciał kolejnej konfrontacji z ojcem. Jeśli ten  zdecydował się wynieść do innego mieszkania jego wola.

- Giuseppe mówi, ze ojciec wyjechał do Madrytu- powtórzył Łucji, co przed chwilą usłyszał.- Zajrzyj do Paulinki- zaproponował z uśmiechem.- Ja tymczasem sprawdzę pocztę, załatwię kilka telefonów i będę do twojej dyspozycji.

Ruszył w stronę biblioteki, a Łucja , ciągle oszołomiona , jak we śnie , poszła na górę do Paulinki. Obudziła się natychmiast , kiedy weszła , a tak była uszczęśliwiona widokiem mamy i tak ją obserwowała swoją osóbką , że nie miała czasu rozmyślać o magicznej wyprawie w Alicante. Wzięła małą na ręce, przytuliła mocno, podziękowała Mili za opiekę i zeszła z nią na dół.

 W sieni spotkała Martynę.

Gospodyni oczy rozbłysły na widok odmienionej Łucji , ale powstrzymała się od komentarza.

-Podam kawę na tarasie- powiedziała. - Dama i Pan Mares już tam czekają.

- Wspaniale! Świetnie wyglądasz!- zawołała ciotka Arona, kiedy Łucja pojawiła się przy stole.- Chcę ci powiedzieć ,że już dostraczono całą twoją nową garderobę.

Łucja musiała mieć bardzo zaskoczoną minę , bo ciocia dodała:

- Jakżeby inaczej. Przecież nie możesz chodzić w jednej sukience. Przejrzałam te rzeczy i jestem pewna ,że ci się spodobają. Mili już je wypakowała. Siadaj, napij się kawy i opowiadaj , jakie wrażenie zrobiła na tobie Alicante , a potem opowiem , cco wyczyniała dzisiaj twoja córka. To takie żywiołwa i zabawna dziewczynka.

Eliza była wyjątkowo w dobrym humorze. Kiedy na tarasie pojawił się Aron , przywitała go bardzo łaskawie , co nie przeszkadzało jej rzucać ciekawe spojrzenie na bratanka i Łucję.

- Może poływamy?- zaproponował Aron , dopiwszy kawę.- Paulinka na pewno tęskni za basenem.

Wcale nie miał czystych intecji , jak mogłoby się wydawać . To prawda , ze całej trójce przydałaby się ochłoda , ale Aronowi chodziło głównie oto , żeby zobaczyć Łucję w nowym kostiumie kąpielowym. Już wczoraj zauważył,że ma dobrą figurę, szpecił ją tylko stary, rozciągnięty kostium kąpielowy. Oczekiwał , że w nowym wybrany przez Natalię będzie wyglądała... bardzo intersująco.

Nie zawiódł się w swoich oczekiwaniach. W niebieskim dwuczęściowym  kostiumie prezentowała się znakomicie. Ładnie podkreślał szczupłość ud, wąską talię , delikatny zarys piersi.

Po dwóch dniach na słońcu jej skóra nabrała złocistego odcienia i kiedy szła powoli w stronę basenu, prowadząc Paulinkę za rączkę, Aron nie mógł oderwać od niej oczu.

Jak to możliwe, ze dotąd nie dostrzegł, jaka jest śliczna? Klął się w duchu , ze okazał się takim ślepcem. Widział tylko jej mysie włosy , prygarbione plecy, jej całkowitą obojętność na własny wygląd i te okropne łachy, które nosiła. A teraz...

 Na jaką kolwiek sumę opiewałby rahchunek wystawiony przez Natalię , Aron był gotów zapłacić i dziesieć razy więcej za samą przyjemność przyglądania się odmienionej Łcuji.

Nagle zdał sobie sprawę, że powinnien szybko skoczyć do basenu, jeśli chciał , by lekki rumieniec na policzkach Łcuji przybrał kolor piwonii, a tak na pewno by sie stało , gdyby opuściła utwkiony gdzieś na wysokości jego torosu wzrok trochę niżej.

Chłodna woda  wywarła zbawienny wpływ, przynajmiej chwilowo. Przepłynął kilka długości basenu i stanął na płytkiej wodzie, gdzie baraszowała Paulinka. Chwycił piłkę plażową i odrzucił ją od siebie. Paulinka wydała radosny pisk i zaczeła płynąć w jego stronę tak szybko , jak pozwalały jej krótkie nóżki i nadmuchiwane poduszeczki na ramionach. Piłka wymykała się Paulince , próbowała ją złapać i cała trójka zanosiła się śmiechem.

Aron odkrył , że zabawa z dzieckiem nnie jest wcale skomplikowaną sztuką. Wystarczy tylko pozbyć się sztywności i okazać trochę cierpliwości , powtarzając ciągle te same gesty: rzut piłką, przyjęcie,rzut,przyjęcie,... I tak bez końca.

- Prędzej cię zmęczy , niż sama się znudzi- ostrzegała go Łucja.

Ciągle miała wrażenie ,że śni. Czy to naprawdę ten sam Aron di Viscenti , który nie potrafił nawet zapamiętać imienia jej córki, abwi się z nią teraz w najlepsze?

Czy to ten sam Aron di Viscenti , który patrzył na nią lekceważeniem, nie mógł oderwać od niej wzroku, kiedy zbliżała si do basenu?

Nie moge uwierzyć ,powtarzała w myślach. To nie dzieje się naprawdę. 

Jeśli to był sen, chciała śnić dalej i nigdy , przenigdy się nie obudzić.


Różana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz