*rok 999, Nowy Świat, Melanie*
Musi gdzieś na tym świecie być ktoś kto może mi pomóc! 9 tysięcy lat szukam takiej osoby, jak narazie wszystko sprowadza mnie do tego miejsca. Tylko co w nim jest takiego niezwykłego? Nikogo tu nie ma!
Idę przed siebie już drugi dzień, noc spędziłam na drzewie, uwielbiam wchodzić na drzewa! Od zawsze jakoś ciągło mnie do wysokości. Ach, gdyby tak ludzie potrafili latać. Stanęłam, patrząc na błękitne niebo, które było lekko zasłonięte przez liście drzew, stałam gdzieś w środku gęstego lasu, lecz znalazłam się w miejscu, gdzie promienie słońca przepadają przez niewielką dziurę, na którą właśnie spoglądam. Oderwałam wzrok od nieba i rozejrzałam się wokoło siebie. Wcześniej nie zwróciłam na to tak wielkiej uwagi, ale w tej atmosferze, ten las wygląda na prawdę magicznie. Jednak nie pozwoliłam sobie na dłuższą przerwę i już po chwili szłam dalej, zostawiając za sobą to cudowne miejsce. Teraz drzewa rosły rzadziej i było więcej miejsca i światła. Postanowiłam, że coś zjem, może i jestem nieśmiertelna, ale jednak potrzebuje jedzenia, żeby trzymać formę. Upolowałam jakiegoś królika, co nie było dla mnie większym problemem, w przeszłości, kiedy jeszcze nie było takich małych królików, musiałam radzić sobie z większymi wyzwaniami. Jednak ewolucja działa i nie ma już żadnych tygrysów szablozębnych, które na każdym kroku czekają żeby zaatakować, a o mamutach to już nie wspomnę.
Rozpaliłam małe ognisko i przyrządziłam królika. Zaczęłam go spożywać. Zanim się obejrzałam, już byłam pochłonięta w myślach.
Pamiętam moje początki. 8 tysięcy lat p.n.e, to były czasy ciężkie. Nigdzie nie było bezpiecznie. Ludzi rzadko można było spotkać. Wszyscy ukrywali się w jaskiniach, albo innych kryjówkach. Takie były czasy. Nie pamiętam nic do mojego 19 roku życia. Dla mnie, moje życie zaczęło się od wydostania spod grubej tafli lodu w zamarzniętym jeziorze. Pamiętam, jaka byłam zdezorientowana. Nie pamiętam skąd się tam wzięłam, dlaczego, może to była moja kara? Tylko co takiego zrobiłam, że tam mnie wrzucono? Przecież nie miałam prawa przeżyć. Kim jestem? A może raczej Czym? Nie wiem. Wiem, że jestem nieśmiertelna, silniejsza niż zwykły człowiek, szybsza, zwinniejsza, mam przyspieszoną regeneracje, wyostrzone zmysły, potrafię zmienić się w wilkołaka kiedy chce, kiedy wykorzystuje któreś z moich zdolności, moje oczy zmieniają kolor na czerwony, potrafię również czarować, chociaż nad tym nie skupiałam się tak bardzo, owszem może i są przydatne czary, ale nie mam kogoś kto by mnie nauczył. Zawsze byłam sama. Owszem, miałam przyjaciół, ale im nie ufałam, wiedzieli tylko tyle ile musieli. Przysiegłam sobie, że nikomu nie pozwolę poznać prawdy o mnie. Nikomu. Przez całe dotychczasowe życie starałam się odkryć czym jestem. Ustanowiłam, że jestem przeklęta, nikt kogo spotkałam, nie był taki jak ja. Były wilkołaki, ale one nie żyły wiecznie. Nikt nie był taki jak ja.Nie zauważyłam nawet kiedy zrobiło się ciemno, a ognisko już dawno zgasło. Westchnęłam tylko i posprzątałam po sobie. Wspiełam się na drzewo i przywiązałam sznurem, żeby nie spaść. Zasnęłam.
Obudziłam się równo ze wschodem słońca, zawsze tak się budziłam. Kiedy natura budziła się do życia, to ja też, kiedy zasypiała, ja z nią. Nie wiem dlaczego, ale od zawsze czułam jakieś powiązanie z nią. Może to dlatego, że jestem wiedźmą? Może.
Zeszłam z drzewa, napoiłam się i ruszyłam dalej.*Time skip, 2 godziny później*
Idę tak już dosyć długo i nagle mój instynkt mówi mi, żebym się zatrzymała. Zrobiłam to. Wykorzystałam zmysł słuchu. Słyszę kogoś! Nawet nie jednego ktosia, a kilku! Czyżbym w końcu natrafiła na miejsce, którego szukałam? Teraz moim celem było znalezienie miejsca, gdzie mogłabym odpocząć, pożyć przez chwilę w spokoju. Jakaś siła mnie tu przyprowadziła, więc to musi być to. Ruszyłam za głosem ludzi. Słyszałam roześmiane głosy jakichś mężczyzn i kobiety. Gdy byłam już blisko, postanowiłam ruszyć dalej po drzewach. Nie chciałam się ujawniać, a taktykę skakania po drzewach, tak aby nikt mnie nie usłyszał, ani nie zauważył, miałam już opanowaną do perfekcji. Wtedy ujrzałam Jego. Jako pierwszą osobę, którą zobaczyłam był wysoki, no nie okłamujmy się , przystojny blondyn. Za nim biegła zgrabna, śliczna blondynka, chyba chłopak jej coś zabrał, bo upominała go, aby jej coś oddał. Są rodzeństwem? Za nimi bardziej opanowanym krokiem podążał, wysoki, również przystojny brunet.
CZYTASZ
𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson
Фанфик❝𝐇𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐥𝐟, 𝐦𝐲 𝐰𝐢𝐥𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐟𝐫𝐞𝐞. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭, 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐭𝐡𝐞 𝐤𝐞𝐲. 𝐈'𝐦 𝐡𝐢𝐬 𝐟𝐮𝐥𝐥 𝐦𝐨𝐨𝐧, 𝐡𝐢𝐬 𝐰𝐢𝐜𝐤𝐞𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐬. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐡𝐢𝐬 𝐬𝐞𝐝𝐮𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧...