Stałam przed nimi i patrzyłam na ich reakcje. Większość po prostu się gapiła na mnie jak na zwykłego człowieka, która jest po prostu jakiś dziwny... Lecz jedna osoba gapiła się na mnie jak na ducha. Patrzyłam mu prosto w oczy. W jego cholernie zdziwione oczy. Nikt się nie odzywał. Było już ciemno ale doskonale widziałam twarze ich wszystkich. Byli zmieszani. Nie rozumieli czym się tak podniecałam. "Dostaliście zaszczyt poznać Melanie Jefferson". No tak, przecież nie wiedzą kim jestem. Więc skąd moje imię mogło by budzić w nich respekt? Jak na razie jedynie 2 osoby w tym towarzystwie mnie znały. Ekhem. "Znały". Raczej jedna osoba mnie zna, ta druga zapoznała się ze mną. Czy zamierzam powiedzieć reszcie kim jestem? Coś czuje, że już nie mam wyboru i wpakowałam się w niezłe bagno. Trzeba było spierdalać kiedy była okazja. Fuck logic Melanie Jefferson.
-M-melanie?
.
.
.-We własnej osobie.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie. Reszta brygady spojrzała się od razu na Damona.
-Znasz ją?-NO KURWA CHYBA NIE! Nie, nie znowu! Zaś się zacznie "znasz ją?" "A ty skąd ją znasz?" No niech ino ktoś jeszcze raz coś powie a serio stąd spadam!
-Tak. Zna mnie. W końcu ktoś go musiał nauczyć tego co umie, prawda skarbeńku?-odpowiedziałam zanim ktokolwiek zaczął by znów tą bezsensowną wymianę zdań. Spojrzałam na końcu wypowiedzi na Salvatora i uśmiechnęłam się słodko.
-Skarbeńku?-tak Bonnie. SKARBEŃKU. Trzeba ci to przeliterować, czy co?
-Widzę, że nie chwaliłeś się mną przed twoimi NOWYMI przyjaciółmi.-powiedziałam trochę zirytowana. No dobra, nie lubię jak ktoś rozpowiada na boki moje sekrety, ale do cholery no! Mógł szepnąć jakieś słówko o jakiejś Melanie Jefferson. Wtedy by było "to TA Melanie Jefferson?!" A nie kurwa "znasz ją?". Litości.
-J-ja e e -laga ma. Super.-... do cholery MELANIE!-ogarnął się i podszedł do mnie zamykając w szczelnym uścisku. Uśmiechnęłam się pod nosem. Tylko na sekundkę. To był jeden z moich zupełnie szczerych uśmiechów, które bardzo rzadko wychodzą na światło dzienne. Dlatego nie chciałam żeby kto kolwiek go zobaczył. Jest przeznaczony tylko dla osób specjalnych. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam uścisk, zaciągając się zapachem perfum Damona. Które do cholery są cudowne!
Nagle ogarnęłam bardzo istotną rzecz.-TY CHUJU ZAJEBANY!-krzyknęłam i odepchnęłam chłopaka od siebie. On spojrzał na mnie zaskoczony, tak samo jak reszta ferajny.-JAK MOGŁEŚ TAK NAGLE ZNIKNĄĆ I NIE DAWAĆ ZNAKU ŻYCIA PRZEZ..-i tu zrobiłam przerwę, po cichu licząc na palcach ile lat minęło od ostatniego spotkania.-..KURWA BÓG WIE ILE LAT!-krzyknęłam, gdy liczenie mi nie wychodziło. No sory, omnibusem jakimś nie jestem.-ZERO WIADOMOŚCI, ZERO E-MAILÓW, ZERO TELEFONOWANIA, ZERO LISTÓW, KURWA NAWET POCZTÓWKI ŻADNEJ OD CIEBIE NIE DOSTAŁAM! ZERO JEBANEGO ZNAKU ŻYCIA! . . . Wiesz jak się martwiłam?-powiedziałam już spokojniej pocierając sobie jedną dłonią skronie.- Tak się kurwa nie robi Damon. Czy ty zdajesz sobie sprawę, jak ważny dla mnie jesteś? Ile dla mnie znaczysz? Byłeś moim jedynym przyjacielem. Nie miałam wtedy nikogo oprócz ciebie. A ty nagle znikłeś!
.
.
.Cisza. Widownia tylko gapiła się z rozdziawionymi oczami. A Damon? Stał tam jak słup i nic nie mówił. Patrzył się na podłogę. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo chciałam mu teraz wejść do głowy i zobaczyć o czym myśli.
-Czuje się niezręcznie.- . . . No dobra, lepsze to niż cisza. Kolejny punkt dla ciebie Caroline.
-Wiesz, nie musicie tu stać i patrzeć na naszą kłótnie, w której za chwilę Pan Salvatore chyba dostanie po ryju.-powiedziałam, ostanie 9 słów wypowiadając z takim jadem w głosie, że o chuj.
-O, chętnie na to popatrzę.-orzekł Alaric. Z tego co ogarnęłam, to właśnie Damon był tym jego przyjacielem, który go wystawił, czy coś tam. Nie dziwię się, że chce zobaczyć jak on obrywa po mordzie. Założę się, że cała ta zgraja chce zobaczyć jak sławny Damon Salvatore dostaje po ryju od dziewczyny.
-Proszę cię bardzo.-powiedziałam i już zaczęłam podchodzić do Damona z zamiarem uderzenia go gdy nagle...
-DAMON!-ja pierdole, kolejna laska? Co to ma kurwa być? Żenada. Westchnęłam zirytowana i obejrzałam się za siebie, żeby zobaczyć jak jakaś typiara PRAWIE by mi przywaliła. W ostatnim momencie złapałam ją za rękę i obkręciłam tak, że stałam za nią, trzymając jej ręce skrępowane za jej plecami. Hmm, interesujące.
-Świerzaczek hmm?-powiedziałam tuż przy uchu dziewczyny. Słyszałam bicie jej serca. Chyba się troszeczkę bała. Kim ona jest? Na pewno nie rodzina. Może Damon znalazł se obiekt westchnień? Tylko ona chciała go obronić przede mną. Reszta to miała wyjebane, a nawet chciała zobaczyć jak on obrywa. A ona? Chciała go ochronić. Konkretniej, powstrzymać mnie. Niestety, to jest n i e m o ż l i w e. Niemożliwe. No sory, life is brutal bith. Obróciłam ją, puszczając ją i patrzyłam jak upada na dupe (XD). Fuck that shit. Dalej nie widzę jej ryja no! Chce wiedzieć czy chociaż ładna jest. Podniosła na mnie swój wzrok i . . . Zamarłam. Kolejny pieprzony raz. Zamarłam kurwa.
.
.
.*Dzisiaj taki krótki ale ważne że jest w ogóle XD. Nudny w cholerę ale dobra. Kolejne będą ciekawsze. Przysięgam! Hahaha. Dobra od razu mówię:
BĘDĄ TU WYDARZENIA Z RÓŻNYCH SEZONÓW "PAMIĘTNIKÓW WAMPIRÓW", ALE NIE BĘDĄ ONE CHRONOLOGICZNIE! TAKA MIESZANKA, OGARNIACIE?
Dobra, to na tyle, do następnego, adios👋!*
CZYTASZ
𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson
Fanfiction❝𝐇𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐥𝐟, 𝐦𝐲 𝐰𝐢𝐥𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐟𝐫𝐞𝐞. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭, 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐭𝐡𝐞 𝐤𝐞𝐲. 𝐈'𝐦 𝐡𝐢𝐬 𝐟𝐮𝐥𝐥 𝐦𝐨𝐨𝐧, 𝐡𝐢𝐬 𝐰𝐢𝐜𝐤𝐞𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐬. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐡𝐢𝐬 𝐬𝐞𝐝𝐮𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧...