....... Damonem Salvatorem.
Patrzyłam prosto w jego wściekłe oczy. Nie mogłam uwierzyć, że stoje właśnie przed nim. Byłam tak zaskoczona, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Nic. Kompletnie nic. Patrząc tak na niego zastanawiałam się. Nie poznaje mnie? Czemu nie widzę u niego takiej reakcji jak u mnie? Nie pamięta? Czyżby zapomniał o mnie tak szybko? Dlaczego nic nie mówi? Zawiesił się? . . . Może nie poznał mnie, bo zmieniłam look? Racja, w 1987 wyglądałam inaczej. Byłam blondynką z długimi włosami, trochę bardziej pulchna. Ta, utuczył mnie wtedy trochę. Czasy się zmieniły i teraz mam krótkie praktycznie czarne włosy, jestem o wiele chudsza niż kiedyś. Ale do cholery kilka kilogramów i inny kolor chyba nie daje aż takiej różnicy, prawda!? . . . No chyba, że dla niego to gdybym miała pieprzyka to to już bym była inną osobą. Ja nie wiem. Ale wracając do sytuacji. Dalej wgapiałam się w niego a on patrzył na mnie z zmarszczonymi brwiami, jego wzrok mówił jedno: "co jest z tobą do chuja nie tak kobieto?" No, albo coś w tym stylu.
-...hmm, nie spotkaliśmy się już może kiedyś? Wydajesz mi się znajoma.-w tym momencie pierwszy szok minął. Zamrugałam kilka razy, żeby się ogarnąć i spojrzałam wściekła w jego oczy. Co jak co, ale dalej byłam przyszpilona do ściany przez tego idiotę. I jeszcze nie wie kim jestem!
-WYDAJESZ MI SIE ZNAJOMA. WYDAJESZ MI SIĘ ZNAJOMA? WYDAJESZ MI SIE ZNAJOMA!?-oto moment kiedy wpadam w histerię.-DO CHUJA PUSZCZAJ MNIE TY SKOŃCZONY IDIOTO! CHCESZ SIE BIĆ!? PROSZE BARDZO! PUŚĆ MNIE A PÓJDZIEMY NA SOLO! TAK CI SKOPIE DUPE, ŻE CIE RODZONY BRAT NIE POZNA! JAK CI INO PRZYJEBIE! "NIE SPOTKALIŚMY SIĘ JUŻ KIEDYŚ?"!NO KURWA MAĆ DAMON DO CHOLERY, TO J-!
-Ej spokojnie kobieto! Nie zabijaj nam go!-nagle ktoś przerwał mi mój monolog. Tą osobą okazał się Matt. Pizda Matt ja pierdole.
-NIE WTRĄCAJ SIE MATT! NIE WIDZISZ, ŻE JESTE-
-Zaraz, wy się znacie?- kolejna pizda kurwa. Więcej was matka nie miała!? Ni z gruszki ni z pietruszki pojawił się Alaric. No jeszcze tylko brakuje Mikaelson'ów i możemy rozkręcać przedstawienie!
-Wy ją znacie?-KURWA DAMON. TY TEŻ MNIE ZNASZ!
-Ja poznałem ją przed chwilą w barze. To znaczy miała się przestawić, ale jej przerwałeś.-powiedział Alaric, który najwyraźniej był wkurzony na Damona. Chwila. Oni się znają?
-Nie moja wina, że laska mnie potrąciła, a potem spierdoliła, zamiast mi pomóc!-tak, brawo panie Salvatore, najlepiej zrzucić winę na mnie. Genialne.
-Co zrobiłaś!?-wykrzyknęli w tym samym momencie Donovan i Saltzman. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko stałam tak, dalej w tej samej pozycji z Damonem, tylko mieliśmy głowy odwrócone w ich stronę. Byłam tak zażenowana tą sytuacją, że ja pierdole. Nie tak wyobrażałam sobie spotkanie z Damonem po latach. Bardziej myślałam nad tym, że będzie miał jakieś kłopoty a ja pojawię się nagle i uratuje mu dupę. A tym czasem mu ją potrąciłam. Ale do cholery skąd miałam wiedzieć, że to on! Dobra, racja mogłam wysiąść z tego pieprzonego auta i po prostu sprawdzić i pomóc typowi. No ale jestem mordercą! Nie superbohaterem do kurwy. Jedno życie mniej dla mnie nic nie znaczy. Po prostu potrąciłam kolesia i chuj.
Stałam tak dalej i patrzyłam jak chłopaki wymieniają między sobą jakieś zdania. Nie słuchałam ich. Czekałam, aż skończą. Ja już się w pełni ogarnęłam. Znowu przybrałam obojętny wyraz twarzy. Bez emocji. Zero uczuć. Jak już mam się przedstawiać to z klasą. Mam już nawet plan, jak to będzie wyglądało. Trzeba tylko poczekać, aż te dzieci przestaną. . . Coś się nie zbliża koniec ich kłótni (?) Nie wiem jak to nazwać. O czym oni w ogóle gadają? Bla bla bla to po chuj tam szedłeś!? Coś tam coś tam coś tam a ty skąd ją niby znasz!? Bla bla bl- O CHOLERA. to pytanie było skierowane do Matt'a. Popatrzyłam na niego. Zetknęliśmy się spojrzeniami. Moje mówiło "kurwa ino spróbuj im powiedzieć", a jego "no kurwa nie będę okłamywać przyjaciół!". Przez moment już chciałam zacząć się modlić, ale gdy Matt miał już coś powiedzieć, coś, a raczej ktoś mu przerwał.
-Matt? Alaric?...Damon?-powiedziała jakaś dziewczyna. Wszyscy machinalnie spojrzeliśmy w jej kierunku. Ty! To ta blondyna! Jak jej było? Colarin? Clarolin? A nie, już wiem! Caroline!
-Ty?-jako pierwsza się odezwałam. W tym momencie Caroline popatrzyła na mnie.
-Ty!?-była zdziwiona. Wczoraj jeszcze mnie "stalkowała" z tą wiedźmą, a teraz mnie widzi w takiej sytuacji, nie wiedząc, że ja wiem kim ona jest.
-Ona?-zapytał zdziwiony Alaric.
-Kto?-Matt zdezorientowany patrzył raz na mnie, raz na Caro.
-Co jest do cholery?-tym razem odezwał się Damon. Popatrzyłam na niego a on na mnie.-znacie się?-ja pierdole, ile razy jeszcze dzisiaj usłyszę to pytanie!?
-Wy też się znacie?-(=_=). Nie wypowiadam się na to.
-Chwila znasz ją?-już nawet nie ogarnęłam kto to mówi. Byłam jeszcze bardziej zażenowana tą sytuacją. Trzeba było zostać w domu. Pytali się tak nawzajem przez dobre kilka minut. Boże, daj mi cierpliwość do tych debili. Przydałoby się w końcu przedstawić, nie? Dobra no-
-Co się tu dzieje?-KURWA MAĆ! Kto zaś!? Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku skąd pochodził głos dziewczyny. Znowu. Tajemniczą osobą okazała się być czarownica z krainy Oz! No teraz to już jakaś patologia. To jakieś kółko spotkań, czy co się właśnie odpierdala?
-Ty?-zapytała, gdy dojrzała mnie w tym tłumie idiotów. Już kompletnie zażenowana jedynie wzruszyłam ramionami i jej pomachałam na "cześć, też nie wiem co się tu dzieje. Ratuj.". Znowu zaczęła się wymiana zupełnie bezsensownych zdań. Moja mina mówiła dosłownie "help me." Ale nikt w tym momencie nie zwracał na mnie uwagi. Założę się, że gdybym teraz poszła, to by się nie skapli, że mnie nie ma. A może to nie taki głupi pomysł? Zwieje i nie będę musiała się z niczego tłumaczyć. . . Nie. Dość uciekania. Nie będę zachowywać się jak tchórz. Nie będę już chodzić na skróty i obierać prostych dróg. Niech moje życie w końcu nabierze sensu! . . . Boże, co ja myślę? Czuje się jak jakiś głupi bohater w głupim opowiadaniu.
-...ale, że kto to w końcu jest?-w końcu pytanie na które czekałam! Kocham cię Caroline! Zadawała chyba najgłupsze pytania z całej tej zgrai, a jednak ostatecznie padło to mądre. Nastała cisza. Wszyscy patrzyli się na mnie. Matt wiedział już kim jestem. Widziałam jak otwiera usta, żeby coś powiedzieć. Jednak szybko mu przerwałam.
-Matt, pozwól, że sama się przedstawię.-powiedziałam uśmiechając się pod nosem. Teraz włączył mi się tryb luzacki i pewny siebie. Jednym zwinnym ruchem obezwładniłam Damona. Leżał teraz przede mną na kolanach z rękami z tyłu, które trzymałam ja i twarzą skierowaną do widowni. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy zerkając na reakcję reszty, widziałam w nich zdziwienie i lekki strach.
-Co je-zaczęła Bonnie, ale przerwałam jej puszczając Salvatora i w wampirzym tempie podchodząc do niej kładąc jej palec na usta i mówiąc"ciii", tym samym ją uciszając. Była głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Jedynie Matt nie był jakoś specjalnie zaskoczony. Widział mnie już w akcji.
-No więc, zacznijmy może od tego, że ja was wszystkich już znam. Zwłaszcza jedną osobę...-powiedziałam stając zaraz przed nimi. Kiedy oni ustawili się w taki ładny rządek? Mniejsza.-...ale jak widać, wy nie macie o mnie zielonego pojęcia.- stałam przed nimi, obie ręce trzymałam z tyłu. Na twarzy widniał jedynie lekki kpiący uśmieszek. Jednak oczy pozostawały puste. Zaśmiałam się gdy zobaczyłam ich miny. Damon był chyba najbardziej zaciekawiony. Możliwe, że moim zachowaniem trochę mu coś przypomniałam.
-Moi drodzy!-krzyknęłam i podniosłam ręce ku górze, stając w lekkim rozkroku, z czego jedna noga była lekko ugięta.-Dostaliście zaszczyt poznać...- Obróciłam się robiąc piruet, trochę nieudolny, ale jednak piruet. Stanęłam jedną nogą za drugą i ukłoniłam się teatralnie.-Melanie Jefferson!
*Nie bede tu dużo mówić, ani się powtarzać. Macie tu kolejny rozdział. Bla bla bla. XD
No, do następnego, narka 👋!*
CZYTASZ
𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson
Fanfic❝𝐇𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐥𝐟, 𝐦𝐲 𝐰𝐢𝐥𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐟𝐫𝐞𝐞. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭, 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐭𝐡𝐞 𝐤𝐞𝐲. 𝐈'𝐦 𝐡𝐢𝐬 𝐟𝐮𝐥𝐥 𝐦𝐨𝐨𝐧, 𝐡𝐢𝐬 𝐰𝐢𝐜𝐤𝐞𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐬. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐡𝐢𝐬 𝐬𝐞𝐝𝐮𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧...