Właśnie miałam wejść do pomieszczenia gdzie odbywał się M&G z jedynym w swoim rodzaju niesamowitym Michaelem Jacksonem, gdy nagle usłyszałam charakterystyczny odgłos. Zaczęłam obracać się wokół własnej osi, próbując namierzyć obiekt, który wydaje ten głos. Jednak wydawało się, że, coraz bardziej irytująca mnie melodyjka, dochodzi z każdej strony. Nie mogłam określić skąd dochodzi tajemniczy odgłos, co wzbudziło moją frustrację.
Po pewnej chwili dźwięk stawał się niedowytrzymania. Zamknęłam oczy z całej siły i zasłoniłam sobie uszy dłońmi, próbując uciszyć ten denerwujący dźwięk. Chuja dały moje działania. Co się właśnie dzieje? Co to za głupia melodia!? Dlaczego nie chce ucichnąć!?Otworzyłam nagle oczy. W pierwszej chwili nie patrzyłam, gdzie się znajduję. W pierwszeństwie zwróciłam uwagę na to, że ten dziwny dźwięk ucichł. Odetchnęłam głęboko z zamiarem wejścia w końcu i poznania legendarnego Jacksona, gdy skapłam się, że nie jestem już przed drzwiami z gwiazdą, na której pisało imię i nazwisko artysty. Siedziałam na podłodze w moim pokoju.
Lekko zdezorientowana rozjerzałam się po pomieszczeniu, upewniając już mój umysł, że już się obudziłam i to jest realny świat. Chociaż o wiele bardziej wolałabym wrócić do poprzedniej scenerii.
Westchnęłam i przetarłam twarz dłonią, siadając po turecku.
Dobra, teraz spróbuj ogarnąć co się odpierdala i gdzie jesteś.
Próbowałam się skupić, gdy ni z gruszki ni z pietruszki znowu zaczął rozbrzmiewać ten odgłos. Jednak tym razem mogłam konkretnie określić skąd dochodził i czym takowy dźwięk był.
Nadal w lekkim szoku, nawet nie wiadomo dlaczego, z prędkością światła rzuciłam się na łóżko rozgrzebując pościel, by w końcu rozwiązać wszelkie wątpliwości co do zaistniałej sytuacji.Gdy w końcu trzymałam już w dłoni powód tego całego zamieszania poczułam jeszcze większą irytację, gdy po pierwsze okazało się, że była to ta denerwująca melodyjka z telefonu, po drugie godzinę, którą wskazywał, a po trzecie imię osoby, która spowodowała moją pobudkę z, jak dla mnie, pięknego snu.
Burknęłam pod nosem kilka przekleństw, ale odebrałam w końcu, już nie wytrzymując tego dźwięku i zastanawiając się dlaczego go jeszcze nie zmieniłam.
- Mam nadzieję, że masz bardzo dobry powód dzwonienia do mnie, bo właśnie przerwałeś mi spotkanie z Michaelem Jacksonem. - wychrypiałam z gniewem. Będę musiała się potem napić.
Odchrząknęłam, by poprawić stan mojego głosu.- Co- a, kapuje. No cóż wybacz, że przerywam zapewne cudowne spotkanie ale mam bardzo ważne pytanie. Tylko musisz odpowiedzieć, bo to sprawa życia i śmierci. - powiedział głos po drugiej stronie słuchawki. Nie powiem, zainteresowałam się trochę.
- Oby to było faktycznie poważne, bo jest do cholery 7 rano a doskonale wiesz, że dla mnie to jeszcze jebana noc i popełniasz właśnie wielkie ryzyko dzwoniąc do mnie. - odpowiedziałam wygodniej usadawiając się na łóżku.
- Przysięgam, że to poważna sprawa, na prawdę!
Westchnęłam zirytowana, co chłopak doskonale musiał słyszeć po drugiej stronie.
- Konkret Damon, kurwa konkret! - warknęłam.
Godzina 7 rano to na prawdę kiepska godzina do budzenia mnie. Nie myślę wtedy racjonalnie. Jestem jeszcze w krainie tęczy i jednorożców. Albo burzy i śmierci. Zależy kto jakie ma sny.- No dobra, przygotuj się.
Przewróciłam oczami, czego niestety już Salvatore nie mógł zobaczyć. Rany, czego on nie rozumie w słowie konkret.
- Salvatore streszczaj się. - stanęłam już na prawdę na skraju wytrzymałości.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
CZYTASZ
𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson
Fanfic❝𝐇𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐥𝐟, 𝐦𝐲 𝐰𝐢𝐥𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐟𝐫𝐞𝐞. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭, 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐭𝐡𝐞 𝐤𝐞𝐲. 𝐈'𝐦 𝐡𝐢𝐬 𝐟𝐮𝐥𝐥 𝐦𝐨𝐨𝐧, 𝐡𝐢𝐬 𝐰𝐢𝐜𝐤𝐞𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐬. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐡𝐢𝐬 𝐬𝐞𝐝𝐮𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧...