4

208 14 2
                                        

Na zewnątrz było dosyć chłodno. Zaczęło się ściemniać, dlatego chłopaki z przeciwnej klasy rozpalali już ognisko. Eve siedziała w pokoju u Nick'a, więc umówiłyśmy się, że spotkamy się przy ognisku. Isabel prawdopodobnie była u którejś z koleżanek, a ja siedziałam sama u nas na łóżku, przeglądając portale społecznościowe na telefonie. Adam od kilku godzin nie odpisywał, co wytłumaczyłam tym, że znów poszedł spać po pracy.

Spojrzałam przez okno i zobaczyłam, że już prawie wszyscy są przy rozpalonym ognisku. Zaglądnęłam do szafy i wyciągnęłam koc, którym zamierzałam okryć siebie i Eve. Kiedy odwróciłam się, nagle z kimś się zderzyłam. Przestraszyłam się jak nigdy, bo nie słyszałam, żeby ktoś tu wchodził. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, gdy poczułam tak znajome mi perfumy.

- Adam! – krzyknęłam szczęśliwa i wbiłam się w jego usta, jakbym przez ten dzień była spragniona ich najbardziej na świecie.

- No już mała, zaraz mnie pożresz – zaśmiał się i mnie przytulił.

- Co ty tu robisz? – spytałam, kiedy już trochę się ocknęłam.

Naprawdę zdziwił mnie jego widok.

- Też się cieszę, że cię widzę – odpowiedział sarkastycznie i rzucił się na łóżko Isabel.

Poszłam do łazienki i wyciągnęłam ze swojej kosmetyczki szczotkę. Rozczesałam swoje czarne włosy i spięłam w nieidealnego koka.

- Przyjechałem zobaczyć jak się bawisz – wytłumaczył, wciąż leżąc i bawiąc się telefonem.

- Pozwolą ci tu siedzieć?

- Jestem synem dyrektora, kochanie – na końcu mruknął, co spowodowało dziwne uczucie w moim brzuchu.

- No dobrze, to chodźmy tam.

Poszliśmy na zewnątrz. Wokół ogniska siedzieli już chyba wszyscy. Prawie każdy był zaskoczony widokiem Adama. Popatrzyłam na Isabel, a ta nawet na niego nie spojrzała, była jedyną, która nie zwróciła uwagi. Usiadłam na kłodzie drzewa obok Eve, a mój chłopak usiadł obok mnie. Ona rzuciła mi zdziwione spojrzenie, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Adam, nie spodziewaliśmy się tu ciebie – rzuciła nauczycielka, a brunet wysłał jej duży uśmiech.

Miałam wrażenie, że kobieta chce się odezwać, ale wolała pozostawić to bez komentarza.

Okryłam mnie i przyjaciółkę kocem, a Adam objął mnie ręką. Cieszyłam się, że przyjechał. Piekliśmy kiełbaski, a w międzyczasie wszyscy rozmawiali. W końcu dobiegł do nas David ze swoją gitarą. Właśnie jego mi tu brakowało.

- Przepraszam wszystkich, ale musiałem nastroić... - Spojrzał na mnie i obejmującego mnie Adama i nagle się zawiesił. Uśmiechnęłam się. – Gitarę.

Usiadł obok Billa i przez chwilę wydawało mi się, że się czymś stresuje. A może denerwuje? Sama nie wiem.

Zagrał pierwszy akord i rzucił mi szybkie spojrzenie. Adam był zajęty właśnie rozmową z chłopakiem, który obok niego siedział. Usłyszałam znajomą mi piosenkę. To ta, której słowa śpiewałam wtedy na sali, a David to słyszał. Stukałam palcami w rytm muzyki i aż mnie rwało, żeby choć trochę zaśpiewać, ale się wstydziłam. Blondyn grający na gitarze miał taką minę, jakby właśnie chciał mi wykrzyczeć „no zaśpiewaj to!". Nalegał, widziałam to. Nie wiem, jak to zrobił, ale w końcu się skusiłam. Zamknęłam oczy i na głos zaczęłam wyśpiewywać słowa refrenu, który właśnie grał. Chłopak po cichu mi pomagał, co dodało trochę otuchy. Wszyscy siedzieli i nas słuchali, Adam przestał rozmawiać. Nie patrzyłam na nikogo, poddałam się muzyce. Pokonałam wstyd, byłam z siebie zadowolona. Kiedy David przestał grać, w końcu otworzyłam oczy. Na początku zobaczyłam spojrzenia wszystkich na moją osobę, a po chwili słyszałam oklaski. Wtedy blondyn zostawił gitarę na ziemi i do mnie podszedł.

- Wstąp do zespołu Caroline – wyznał z wielkim uśmiechem.

Nie mogłam się nie zgodzić.

- No i mamy nową utalentowaną wokalistkę – krzyknęła szczęśliwa nauczycielka, a ja byłam cholernie zadowolona.

W końcu nie siedziałam w cieniu, ktoś mnie zobaczył. Wszyscy gratulowali mi talentu, a Eve zapytała się, czemu ukrywałam tak cudowny głos. Byłam pewna, że moje śpiewanie nie jest jakieś szczególne, ale miny koleżanek i kolegów mówiły coś innego. Tylko Isabel i Adam nie pokazywali entuzjazmu.

David był tak szczęśliwy, że się zgodziłam, iż chyba chciał mnie przytulić. Jednak w tym momencie, gdy się zbliżył, Adam wstał i pociągnął mnie za nadgarstek.

- Zaraz wrócimy – powiadomił nauczycielkę, a ta tylko cicho coś mruknęła. Czy ona się go boi?

- Co ty robisz? – zapytałam lekko osłupiona, gdy staliśmy już obok jeziorka, które znajdowało się niedaleko ośrodka.

- Raczej co ty robisz? – Był wkurzony. To na pewno. Napiął się tak, jakby miał zaraz kogoś uderzyć.

- O co ci chodzi?

- Co cię łączy z tym frajerem? – Domyśliłam się, że chodzi mu o Davida.

- Po prostu wstąpiłam do zespołu szkolnego, w którym jest gitarzystą, to tyle – rzekłam, a Adam momentalnie wbił się w moje usta.

Chyba pierwszy raz nie oddałam mu tego pocałunku z chęcią. Przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie, aż syknęłam z bólu.

- Adam, przestań! Co się z tobą dzieje? – warknęłam, odsuwając się od chłopaka.

- Nie chcę, żebyś śpiewała w tym zespole – po prostu powiedział.

Byłam zawiedziona, że nie wspomniał nic o moim głosie, ale usprawiedliwiłam to jego dziwne zachowanie.

- Po prostu jesteś zazdrosny – uśmiechnęłam się i tym razem to ja go pocałowałam. – Nie musisz się o nic martwić, David nawet nie jest w moim typie.

Spojrzałam na niego w górę, bo był dość sporo wyższy. Było już ciemno, ale przez blask księżyca widziałam jego twarz. Nie wyrażała teraz ani smutku, ani szczęścia. Bardziej jakby jakąś dzikość. Mimo wszystko spodobało mi się to.

- Pamiętaj, że jesteś moja.

Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Kochałam go, naprawdę. Nie sądziłam, że ktoś będzie we mnie wzbudzał tyle emocji na raz. Podobało mi się to, że Adam tak bardzo chce pokazać, że jestem tylko i wyłącznie jego. Cholernie mu zależało na mnie, dlatego byłam tak bardzo zadowolona. Jak mogło mnie spotkać takie szczęście, jakim jest on?

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że umiesz tak ładnie śpiewać? – spytał już trochę spokojniejszy.

- Nie wiem, chyba się wstydziłam. Nie sądziłam, że ktoś to doceni.

- Wstydziłaś się, a zaśpiewałaś przy wszystkich?

- Chyba dostałam nagły przypływ odwagi – zaśmiałam się, lecz Adam tego nie skomentował. – Wracajmy już, bo zaraz zaczną się martwić, że nas tak długo nie ma.

Zawsze Będziesz MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz