15

127 10 0
                                        

- Nic ci nie jest? – zapytał David, patrząc czule na moją zapłakaną twarz.

Nagle Adam wparował pomiędzy nas i całą siłą odepchnął chłopaka. W pierwszym momencie nie zrozumiałam co właściwie się dzieje, ale w końcu do mojego mózgu doszedł widok mojego kolegi na ziemi. Zobaczyłam, że mój chłopak podchodzi do niego i od razu wiedziałam, że zaraz dojdzie do bójki. Jednak nie potrafiłam się odezwać, nie docierało do mnie to, że Adam może być tak agresywny. Zobaczyłam unoszącą się dłoń chłopaka i stałam tępo parząc na to, co tu się dzieje. Zamurowało mnie, nie znałam go od tej strony i szczerze zaczęłam się bać.

- Adam, skończ.

Chłopak nic nie zrobił Davidowi, ponieważ zatrzymał go Matt. Pierwszy raz poczułam do niego jakąkolwiek sympatię.

- Jak chcesz się pobić z kimś równym sobie, to masz mnie, a nie jakiegoś gówniarza – zażartował.

David był od nich młodszy o trzy lata i faktycznie wyglądał przy nich jak dziecko. Nie miał żadnych szans z Adamem.

Kiedy w końcu zrozumiałam, do czego tu właściwie doszło, od razu podbiegłam do Davida. Chłopak nie był przerażony, wręcz wyglądał jakby miał ochotę zabić mojego chłopaka. Wstał i otrzepał się.

- Przepraszam – powiedziałam cicho, bo na nic innego nie było mnie stać.

I wtedy spojrzał na mnie. Wyglądał dziwnie i chyba był na mnie zły. Chciałam mu powiedzieć, że nie mam na to żadnego wpływu i nie mam pojęcia, dlaczego Adam tak zareagował.

- To się źle skończy Caroline – to jedyne co rzucił i odszedł do Angelika, która stała przy drzwiach pizzerii i patrzyła, jakby nie wierzyła w to co widzi.

Adam próbował się wyrwać Mattowi na słowa chłopaka, ale przyjaciel mu na to nie pozwolił.

Nie miałam pojęcia o czym mówił David, ale naprawdę nie chciałam, żeby mnie teraz zostawiał z Adamem. To nienormalne, w końcu to był mój chłopak, ale nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać.

Gdy Matt zobaczył, że David jest już daleko od nas, puścił wściekłego Adama.

- Ogarnij się, nie chcę kolejny raz ratować ci dupy – powiedział przyjaciel mojego chłopaka i zostawił nas na środku ulicy.

Wszystkim puściły nerwy, a ja nie wiedziałam do końca co się wydarzyło. Adam podszedł do mnie, podniósł rękę, na co ja zareagowałam, jakby chciał mnie uderzyć. Chłopak spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem i opuścił dłoń.

- Czy ty się mnie boisz? – spytał.

Nie odpowiedziałam, co było dla niego jasną odpowiedzią. Od razu mnie przytulił, a wtedy wybuchnęłam płaczem. Pierwszy raz czułam się przy nim, jak przy obcej osobie.

- Caroline, nie chciałem cię wystraszyć – mruknął mi, a po mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Nie chciałam przy nim być, ale nie byłam w stanie się ruszyć. Kątem oka widziałam, że David i Angelika obserwowali nas z pizzerii. Z tej odległości nie byłam w stanie określić miny chłopaka. Chciałam mu to wszystko wytłumaczyć, chciałam go jeszcze raz przeprosić, ale jedyne na co było mnie stać, to na to, aby Adam przejął kontrolę nad moimi działaniami. I czułam się okropnie, że nie potrafiłam mu się postawić, że byłam tak słaba.

***

Po tej sytuacji bez słowa pojechaliśmy do domu Adam. Nie chciałam tam być, ale nie byłam w stanie poprosić go, by zawiózł mnie do siebie. Nie miałam zamiaru się do niego odzywać, to nie ten człowiek, którego poznałam.

Niechętnie weszłam do jego mieszkania i ściągnęłam buty. Byłam wrakiem człowieka, chciałam się położyć i pójść spać. Jednak Adam chciał porozmawiać i nie dawał za wygraną. Usiadł koło mnie na kanapie i oczekiwał, że się odezwę pierwsza. Zrobiłam to.

- Dlaczego... - nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów. – Dlaczego taki jesteś?

Westchnął i spojrzał na sufit. Wszystkie złe emocje już z niego zeszły, a ja w końcu poczułam, że to mój chłopak, a nie ktoś nieznajomy mi. I choć wiem, że nie powinnam była mu odpuścić, złapałam go za rękę. Byłam pewna, że jego agresywność nie wzięła się znikąd. To musiało mieć jakiś głębszy powód niż tylko głupia zazdrość o wymienianie spojrzeń między mną, a Davidem. To jest już nie pierwsza sytuacja, kiedy Adam zachowuje się dziwnie, dlatego wiedziałam, że coś go dręczy. Wciąż czułam złość na niego, ale wiedziałam, że i on nie czuje się najlepiej, a przecież go kochałam i musiałam mu pomóc.

- Adam, co się dzieje? – zapytałam i objęłam go.

- Po prostu widziałem twój wzrok na niego – odpowiedział totalnie bez emocji. Jakby to było mu obojętne.

- Nie Adam, pytam się co się dzieje z tobą? Dobrze wiem co tam się wydarzyło, kolegujemy się, spojrzeliśmy na siebie, to nie jest zbrodnia – rzekłam i czułam jak ciało chłopaka się napina. – Nie zrobiliśmy nic złego, a ty stałeś się agresywny. Myślałam, że chcesz mnie uderzyć – rzekłam i przytuliłam go jeszcze mocniej.

- Nie chciałem ciebie uderzyć! – niemal krzyknął. – Nigdy bym tego nie zrobił.

Wierzyłam mu. Naprawdę.

- Posłuchaj Adam, nie może tak być, że jesteś na mnie wściekły za każdą rozmowę, czy spojrzenie na innego chłopaka – odparłam i się odsunęłam od niego. – To by było chore.

Zaśmiał się. Nie miałam pojęcia co niby to miało oznaczać.

- Od tego się zaczyna – powiedział kpiąco.

- Co niby?

- Zdrada.

Nie dowierzałam temu co usłyszałam. Czy on naprawdę myślał, że mogłabym go zostawić dla Davida? To naprawdę fajny chłopak, ale totalnie nie w moim typie. Od zawsze uważałam, że przeciwieństwa się przyciągają. Tak właśnie miałam z Adamem. Jesteśmy z totalnie innych światów. Ja, nie taka odważna, spokojna i można powiedzieć, że po prostu grzeczna. Gdyby nie Eve, nie wiedziałabym nawet jak smakuje alkohol. Za to Adam, to chłopak, który wręcz przyciąga wszystkie dziewczyny. Jest taki pewny siebie i śmiały, że onieśmiela samym spojrzeniem. Niegrzeczny, wysportowany, robi dobre wrażenie, nikt mu nie dorównuje. David przy nim jest niczym mały spłoszony kot.

- Kocham cię – odparłam bez namysłu i pocałowałam chłopaka.

Adam natychmiast oddał pocałunek. Nagle cała złość za ten wieczór mi przeszła. Wybaczyłam mu jego agresywne zachowanie, ale miałam nadzieję, że jeszcze to wyjaśnimy. Nie mógł tak reagować za każdym razem, kiedy miałam jakąś styczność z innym chłopakiem.

- Nie chcę żebyś się mnie bała – tym razem był już czuły i delikatnie jeździł palcami po moim policzku, patrząc się prosto w moje oczy. – Robię to dla twojego dobra.

Zawsze Będziesz MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz