Szkoła jak każda inna?
Szkoła taka jak każda inna – takie słowa rutynowo kierowano do zestresowanego nastolatka. Jednak dla osoby, która przeżyła już swoje z natarczywymi starszakami wyrażenie "każda inna" spędzało sen z powiek.
Pierwsze przekroczenie progu nowego liceum nie było dla niego proste. Szkoła była przeogromna. Wybudowano ją zaledwie sześć lat temu, więc miała bardzo nowoczesny wygląd – białą elewację z żółtymi, pionowymi pasami, dziesiątki dużych okien i zadbany dziedziniec. Jak to możliwe, żeby państwowa szkoła była tak ładna?
Jimin przywdział maskę radosnego dziecka i odważnie wszedł do środka. W oczy rzuciły mu się rzędy niebieskich szafek i przestronne korytarze. Był już tutaj ze dwa razy na rozmowie z dyrektorem, ale rozmieszczenia sali kompletnie nie pamiętał. Trzy piętra, dwa budynki, zbyt wiele zakrętów. Gubienie się tutaj prawdopodobnie będzie jego codziennością.
Nie zrażając się jednak ogromem budynku, skocznym krokiem ruszył przed siebie. Zamiast ryzykować spóźnieniem na pierwszą lekcję, wbił się w sam środek czteroosobowej grupki chłopaków.
– Cześć! Jestem tu nowy, mógłbyś mi pokazać gdzie jest sala numer piętnaście? – zapytał wysokim głosikiem pierwszego z brzegu chłopaka. Jego włosy były ciemnobrązowe, idealnie komponowały się z bladą skórą.
Reszta chłopaków parsknęła śmiechem. Nawet nie próbowali się kryć z tym, że dzieciak ich rozbawił. Tylko ten najniższy zachował powagę i pokerową twarz, która w każdej normalnej osobie wzbudziłaby respekt.
Jednak Jimin był niepokorny.
– To jak?
– Co będę z tego miał? – odezwał się. Jego głos był zabarwiony lekką chrypką. Pasował idealnie do chłodnego wizerunku, jaki usiłował zachować. Park ściągnął brwi ze zdziwienia. Chyba podbił do złej osoby... – Żartuję przecież, chodź dzieciaku.
Ruszył przed siebie, a Jimin otrząsnął się z szoku i zaraz go dogonił.
– Fajne włosy – powiedział chłopak od niechcenia. Spojrzał w jego kierunku tylko przez ułamek sekundy, ale roztrzepanej, różowej grzywki nie dało się nie zauważyć.
– Dzięki... twoje też – uśmiechnął się. – Tak w ogóle to jestem Park Jimin.
– Min Yoongi – mruknął, kierując się na schody.
– Przeniosłem się tutaj z Busan. W poprzednim roku zmieniałem szkoły cztery razy i już naprawdę jestem tym zmęczony. Myślisz, że są tu w miarę normalni ludzie?
– Mhm... Zależy jak rozumieć słowo "normalni".
– Uprzejmi? Tacy... no ja wiem? Nie popierający przemocy? – Yoongi spojrzał na jego profil, lecz odwrócił wzrok tak szybko, żeby tego nie spostrzegł.
CZYTASZ
little love story 》 yoonmin ✔
Fanfiction"Ciebie po prostu nie da się zignorować" 🍬 。:*•.───── 🍥 🍥 ─────.•*:。🍬 Życie Yoongiego to pasmo zakrapianych imprez, przeplatanych z grą na pianinie. Zapewne nic nie zmieniłoby się w jego pesymistycznym nastawieniu do świata, gdyby nie zgodził si...