Teraz jesteśmy tylko my
Jimin i Yoongi znów zerwali się z lekcji. Teraz, kiedy koniec roku zbliżał się wielkimi krokami nikt i tak nie sprawdzał obecności z taką dokładnością jak chociażby we wrześniu. Park otworzył drzwi swojego mieszkania i ucieszony stwierdził, że nikogo nie ma.
- Będziemy mieć ciszę i spokój - uśmiechnął się, wciągając Mina do środka. - Może posiedzimy sobie na balkonie?
- Jeśli zamierzasz rozwieszać na nim pranie w samym ręczniku to z chęcią - zażartował.
- Nawet na to nie licz! Nie będziemy siedzieć na żadnym balkonie - udał się do swojego pokoju i usiadł na łóżku ze skrzyżowanymi nogami.
- Jiminnieeeeee - jęknął, idąc za nim. Złapał go za kolano i zmusił do nieznacznego rozchylenia nóg. Zacisnął dłonie na jego udach i pochylił się, by go pocałować.
- No co? - przechylił głowę, kładąc ręce na jego plecach.
- Ten dzień był okropny - usiadł koło niego i ciężko westchnął.
- Był.
- Najpierw ojciec ze swoimi głupimi komentarzami, później Hoseok... nie wierzę, że prawie przez niego zerwaliśmy... Tak mnie zaskoczył tym wyznaniem...
- Ani słowa o tym kretynie, nie chcę go widzieć na oczy - burknął Jimin.
- Jimin... ale spójrz na to z jego strony. On tyle lat... darzył mnie takim uczuciem, nie dając przy tym żadnych znaków. Znosił fakt, że zawsze go ignorowałem, bo był pewien, że nie interesuję się chłopakami. A potem pojawiłeś się ty i wystarczyło, byś zapytał o drogę do klasy, żebym nie mógł przestać o tobie myśleć. To musi okropnie boleć, jeśli osoba, w której się kochasz, darzy uczuciem kogoś innego...
- Możliwe - zawiesił wzrok na ułożonych kolorystycznie długopisach na biurku. - Tylko dlaczego nie mógł ci o tym powiedzieć bez całowania? Ja... w tamtym momencie naprawdę poczułem się zdradzony. Ja myślałem, że ty... już mnie nie chcesz, bo dzień wcześniej odmówiłem ci seksu... - przełknął ślinę, bawiąc się swoimi palcami.
- Czyś ty oszalał? Przecież na to przyjdzie jeszcze czas. Będę czekał tak długo, dopóki nie będziesz gotowy. Nie musimy się spieszyć - objął go.
- Przepraszam, ja po prostu miałem już kiedyś taką sytuację i... bałem się, że okazałeś się taki sam. A przecież ty jesteś po tysiąckroć lepszy - ułożył głowę na jego ramieniu.
- Zaskoczyłeś mnie. Nigdy bym się nie spodziewał, że go za to uderzysz.
- Może przesadziłem...
- To już nieważne. Raz na zawsze koniec z całą tą trójką. Teraz jesteśmy tylko my.
- Czy ja źle zdobiłem, mówiąc Namjoonowi i Seokjinowi o Hoseoku?
- Nie... kiedyś i tak by się dowiedzieli...
🍉
Co by nie mówić, Jimin długo nie potrafił opierać się namowom Yoongiego odnośnie spędzenia dnia na balkonie. Dlatego już po piętnastu minutach milczącego siedzenia w jego pokoju przenieśli się na "miniaturowy skrawek ogrodu w bloku". Rozłożyli sobie koc i poduszki, przynieśli trochę jedzenia i zrobili kawę mrożoną z solidną porcją bitej śmietany.
Słońce przygrzewało, ale jego promienie padały teraz tak, że oświetlały balkon Yoongiego, ich pozostawiając w cieniu. Bez zapowiedzi nadeszła fala zimnego powietrza.
Min zawiesił wzrok na twarzy młodszego chłopaka. Patrzył tak dobre kilka minut, aż Jimin poczuł się niekomfortowo. Już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Yoongi przyłożył palec do jego twarzy.
- Cieszę się, że cię spotkałem - wyszeptał. - Gdyby nie ty, to dalej bym wagarował, uchlewał się w starej altance i nie zdawał matmy.
- Yoonnie, ale my właśnie jesteśmy na wagarach, wczoraj piliśmy soju w starej altance, a ty ledwie wyciągnąłeś dwóję z matmy.
- Tak, ale wszystko to robię z tobą - pstryknął go w nos. - A zresztą nie udawaj, że nie rozumiesz o co mi chodzi.
- Do pięciu razy sztuka... - westchnął, a Yoongi spojrzał na niego zbity z tropu. - Tyle razy musiałem zmieniać szkołę, by wreszcie znaleźć tą właściwą.
- Mogę być więc pewien, że zostaniesz ze mną już do końca liceum?
- Nie ma innej opcji, jesteś na mnie skazany - roześmiał się, zasłaniając twarz dłońmi.
- Dla takich wyroków popełnię więcej wykroczeń - złapał go za nadgarstki i pocałował. Jimin ochoczo oddał gest, a nawet go pogłębił. Ich usta tak dobrze do siebie pasowały. Yoongi naparł na niego bardziej, co spotkało się z cichym sapnięciem i silnym dreszczem, który przebiegł przez całe ciało Parka. - Przynieść ci koc?
- Tak, poproszę - oderwał się od niego, chociaż bardzo nie chciał. Na moment został na balkonie sam. Spojrzał na gęsią skórkę, pojawiającą się na jego nieosłoniętych ramionach.
Przychodząc po raz pierwszy do liceum w Daegu naprawdę się obawiał. Miał już tak duże doświadczenie z nękaniem w szkole, że zaczął sobie wmawiać, że to normalne. Yoongi od razu go zaintrygował. Nie wiedział, czy to przez urok osobisty, pozornie pesymistyczną aurę, a może zadziałał jego gej-radar. Ważne, że brunet uległ mu już na samym początku (nawet jeśli nie był tego świadomy).
- No nie! Ile razy mam ci mówić, że koce z parapetu to koce z parapetu i nie służą do przykrywania?! - obraził się.
- Przedłuży to mój wyrok? - otulił chłopaka niebieskim kocem i usiadł naprzeciwko niego.
Jimin wtulił się w miękki materiał i obdarzył Yoongiego najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadał (takim z domieszką pożałowania).
Nie słyszeli jak drzwi frontowe się otwierają, a do środka wchodzą jego rodzice, obładowani siatkami z supermarketu.
- On w ogóle jest w domu? - zapytał Chulwoo, odkładając zakupy w kuchni.
- No chyba nie zostawiłby otwartych drzwi. Jimin! - krzyknęła Hyemi, lecz nie otrzymała odpowiedzi. - Chodź rozpakować zakupy!
Zajrzała do jego pokoju, lecz nie było tam ani jej syna, ani połowy pościeli z jego łóżka.
Gdy weszła do salonu, w oczy od razu rzuciła jej się scena, gdzie to Yoongi z szerokim uśmiechem na twarzy karmi Jimina truskawkami.
Po cichu wycofała się do kuchni, przymykając drzwi od salonu.
- Sami rozpakujemy, nie będziemy im przeszkadzać - szepnęła. - Najwyżej później zobaczy to mleko czekoladowe.
Do końca pozostało: 4 rozdziały
CZYTASZ
little love story 》 yoonmin ✔
Fanfikce"Ciebie po prostu nie da się zignorować" 🍬 。:*•.───── 🍥 🍥 ─────.•*:。🍬 Życie Yoongiego to pasmo zakrapianych imprez, przeplatanych z grą na pianinie. Zapewne nic nie zmieniłoby się w jego pesymistycznym nastawieniu do świata, gdyby nie zgodził si...