rozdział 7

2.3K 214 161
                                    

Perspektywa:Thomas

Szykowałem się do mojego pierwszego biegu od czasów Labiryntu.

Nie powiem, byłem zdenerwowany. Zakładałem koszulkę gdy usłyszałem za sobą kroki.

-Tom, ja...chciałam Ci życzyć powodzenia.- podeszła do mnie Teresa kładąc mi dłoń na ramieniu.-Uważaj na siebie...-odwróciła mnie w swoim kierunku po czym złożyła pocałunek na moim policzku, niebezpiecznie blisko ust.

Nabrałem gwałtownie powietrze. Dziewczyna już dawno się ulotniła.

Na pewno nie zrobiła to specjalnie...
Mam nadzieje że nie.

[...]

-Gotowy?

-Jak nigdy dotąd. -wysłałem towarzyszowi zawadiacki uśmiech po czym zacząłem biec.

Minho szybko mnie dogonił wyprzedzając mnie trochę.

-Dobra, Sztamaku najpierw biegniemy na północno-wschodnie a póżniej sprawdzimy plaże na południu.-krzyknął nie odwracając się do mnie.

-To nie trochę za dużo?-zdziwiłem się. Przecież zajmie nam to do nocy...

-Musimy ją sprawdzić jak najszybciej. Pamiętaj że nie wszyscy jesteśmy odporni.-zaczął a ja mu przytaknąłem.-Nie chciałem tego mówić przy innych ale obawiam się poparzeńców...-mimo że nie mówiłem tego głośno, w duszy również się bałem że znajdują się na wyspie.

DRESZCZ mówił że nie ma miejsca nie skażonego Pożogą, nawet oni zachorowali...

A jeśli Pożoga rozprzestrzenia się teraz przez powietrze jest naprawdę niebezpiecznie.

-Thomas...rusz się klumpie, bo zostajesz z tyłu! -zawołał mnie przyjaciel.

Przejechałem ręką po włosach w tej chwili zazdroszcząc Minho, jak to do cholery możliwe że jego włosy ciągle stoją prosto i nie rozwalają się na boki. To nie fair.

-No klumpie!

-Już biegnę...-zebrałem w sobie siły aby dogonić chłopaka biegnącego już o dobre 70m ode mnie.

Po chwili go dogoniłem.

-Szybki jesteś, nie ma co. -Skomentował skręcając nagle w lewo.

[...]

Usiedliśmy zmęczeni na kamieniach tuż przy plaży.

Wykonaliśmy już wszystko co mieliśmy zaplanowane na dziś więc mogliśmy zrobić sobie chwilę przerwy przed powrotnym biegiem.

Wyspa, przynajmniej w tym rejonie była czysta. Śmiem twierdzić że jesteśmy pierwszymi ludźmi mieszkającymi na niej.

Minho postanowił wspiąć się na drzewo aby rozejrzeć się od góry.

Jako że drzewo było wysokie trochę mu to zajęło.

Ja w tym czasie postanowiłem korzystać z przerwy póki mogę.

-O purwa! -ciszę przerwał gwałtowny krzyk Minho.

Podniosłem się czym prędzej szybko wyjmując broń. Byłem przygotowany na atak.

-Thomas chodź tu. -zwrócił się do mnie po imieniu. To musi być coś poważnego.

-Już wchodzę. -mój głos był przepełniony...strachem.

Zwyczajnie się bałem. Nie chciałem opuszczać tego miejsca.

Gdy już wspiąłem się na wysokość przyjaciela rozejrzałem się.

-Cholera! -krzyknąłem.-Czy oni postradali zmysły?! -piekliłem się.

-Nie wiem Thomas ale musimy tam jak najszybciej wrócić. -skwitował wściekły czarnowłosy.

[...]

Jego mina była zacięta gdy krzyczał na wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu. Jorge chciał się bronić jednak został odprawiony z kwitkiem od wściekłego Minho.

Nikt więcej nie odważył się odezwać.
Ja też. Uwierzcie lub nie, ale zły Minho, to niebezpieczny i bezlitosny Minho...

Zresztą Gally w strefie zdążył się nie raz przekonać...

-Pytam jeszcze raz. Po jaką cholerę włączyliście Górolot?! -Uniósł się po raz kolejny.

Czułem się niemal jak w strefie. Wszystko wtedy było takie proste...

Cholera Tommy! Nie myśl o tym!

Co?

T-tommy?

Newt?! Newt to ty? Co ty robisz w mojej głowie?! Newt!

Jednak w mojej głowie nie rozbrzmiał już więcej uspokajający głos Newtie'go.

Westchnąłem cicho. Ja naprawdę zaczynam wariować.

To wszystko przez ten cholerny DRESZCZ! To oni umyślili sobie jakąś idiotyczną pożogę po to aby zmniejszyć liczebność ludzi!

Czekaj...Coo?!

Co to do purwy było?!

Nie wiem co mam tu napisać :)

✔️This is not The End | newtmas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz