Perspektywa: Minho
-...Podejrzewam że trzymają go tu.-zakończył swój monolog Vince. Dopiero po chwili zrozumiałem co on powiedział. Spojrzałem na miejsce gdzie mężczyzna trzymał palec.
-Denver?-zdziwiłem się.-To to miasto nie zostało opanowane przez poparzeńców?
-Zostało.-odpowiedział.-Teoretycznie.-dodał a ja nie zrozumiałem o co mu chodzi.
Jestem przemęczony, zdecydowanie. Odkąd Thomas zniknął, a było to ponad miesiąc temu, mało śpię, naprawdę mało...
Nie chce aby mu się coś stało, został mi tylko on.
-Wytłumaczyłbyś?-zapytał Gally nie wiadomo skąd pojawiając się obok mnie. Polubiłem go. Bardzo mnie wspierał przez ostatni miesiąc, można powiedzieć że się zakolegowaliśmy...poza tym ładnie mu w nowej fryzurze...stop!
Chłopak jak zwykle stanął trochę za blisko mnie jednak tym razem się nie odsunąłem, udałem że tego nie zauważam.
-Gdy ostatnio tam byliśmy była inwazja poparzeńców, prawda?-zapytał a ja oraz reszta osób znajdujących się w pokoju pokiwała twierdząco głową.- Ktoś musiał ich wpuścić czyż nie? Wątpię aby sami, w tak krótkim czasie zburzyli grube na dziesięć metrów, betonowe mury.-dopowiedział a ja musiałem mu przyznać rację.
-Czyli uważasz że DRESZCZ specjalnie ich wpuścił aby narobić paniki a oni sami w tym czasie schowali się w jakieś bazie pod ziemią?-dokończyła Sonya a Vince tylko potwierdził. Strasznie mi kogoś przypomina ona, tylko za cholerę nie wiem kogo...
-Porwali Thomasa i trzymają gdzieś w jakieś dziurze pod ziemią, nad nimi znajduję się wielkie koczowisko poparzeńców a my mamy się tam dostać? Łatwizna.-odezwał się z sarkazmem Gally.
Spojrzałem na niego z mordem w oczach nic nie mówiąc, o dziwo chłopak od razu spokorniał szepcąc ciche przeprosiny czym zadziwił wszystkich obecnych w namiocie.
-Trzeba opracować plan, nie pójdziemy na żywioł, nie tym razem...-odpowiedziałem a każdy pokiwał głową. -To dobrze że się rozumiemy. Aa i czekajcie chwilę.-dodałem widząc jak niektórzy chcą już wychodzić.-Nie zabieramy nieodpornych ani młodszych niż piętnaście lat.-zarządziłem.
Kilka przedstawicieli młodszych grup fuknęło coś pod nosem lecz po chwili każdy wyszedł. Zostałem sam.
Thomas, złamasie idziemy po ciebie. Trzymaj się proszę...
Z tą myślą zasnąłem z nadzieją na lepsze jutro.
Perspektywa: Thomas
-Hej, poczekaj chwilę!-zawołałem strażnika który niezmiennie od już...no nie wiem ilu czasu przynosi mi jedzenie.
Zgubiłem już rachubę czasu, nie wiem czy obecnie jest środek nocy a może ósma rano jednak nie czuję się zmęczony.
-Czego chcesz?-zapytał niemiło odwracając się do mnie. Po raz pierwszy spojrzał mi w oczy. Widziałem już że trudno będzie z nim pogadać.
-Dlaczego mnie porwaliście?-zapytałem. Było to pytanie które kotłowało mi się w mózgu już od dłuższego czasu. Strażnik koło czterdziestki spojrzał na mnie z politowaniem.
-To ty nie wiesz czy jesteś aż takim głupcem?-zapytał retorycznie.-Próbujemy twoją krwią wyleczyć poparzeńca który przekroczył granicę, badania...-powiedział takim tonem jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Otworzyłem usta w zdziwieniu. To jest w ogóle możliwe? Znaczy, nigdy się nad tym nie zastanawiałem...chyba.
-Teresa jest po waszej stronie?-zapytałem widząc że mężczyzna wychodzi.
-A jak myślisz, czy ona kiedykolwiek była po twojej stronie?
Drzwi się za nim zamknęły, zostałem sam.
Sam ze swoimi myślami...
[...]
Obudziłem się ze sporym bólem głowy, nie byłem sam.
W rogu pokoju siedziała kobieta, Teresa. Siedziała i uśmiechała się przyjaźnie jakby nigdy nic się nie stało.
-Ty suko.-warknąłem a jej uśmiech momentalnie zmalał. Spojrzała na mnie lekko zranionym wzrokiem jednak po chwili przybrała maskę obojętności.
-Czemu mnie wyzywasz, Tom?-zapytała niewinnie. Mam ochotę wydłubać jej oczy, czy staje się poparzeńcem?
-Bo sobie na to zasłużyłaś.-te słowa prawieże wyplułem. Dziewczyna nadal siedziała na krześle w białym kitlu w rogu pomieszczenia którego tak nienawidziłem.
-Tom, wszystko co robię jest dla twojego dobra.- wstała gwałtownie zbliżając się do łóżka na którym leżałem. Gdy chciałem się podnieść ze zdziwieniem zdałem sobie z czegoś sprawę.
Nie potrafię, nie mam siły...
-Czym mnie tym razem nafaszerowałaś?!-krzyknąłem starając się udepnąć kroplówkę, niestety nie miałem siły podnieść ręki.
-Leki nasenne, zaraz powinny zacząć działać.-odpowiedziała. -Tom, chcę ci przywrócić wspomnienia, zasługujesz na to. Wtedy łatwiej będzie ci to zrozumieć.-dodała.
-Co do cholery zrozumieć?-zapytałem czując jak robię się lekko zmęczony.
-Że ja jestem dobra, niby dlaczego miałabym ratow...-reszty nie dosłyszałem ponieważ zapadłem w głęboki sen.
Zasnąłem z nadzieją na lepsze jutro.
NOTATKA:
Taki tam krótszy rozdzialik a za to jaki treściwy!Następne trzy rozdziały będą dość ważne więc proszę was abyście się na nie psychicznie xD Czyli tak jak myślicie, punkt kulminacyjny.
Mam nadzieje że rozdział wam przypadł do gustu a ja tymczasem się z wami żegnam, bajo!❤️
CZYTASZ
✔️This is not The End | newtmas
FanfictionOstatni, najbardziej okrutny test obiektu A2. "Proszę, Tommy, proszę..." 24.03.-15.05.2019 Okładka @Darrrow