☆8☆

1.8K 94 27
                                    

☆louis☆

Wyłączyłem piekarnik i wyjąłem z niego ciasteczka.

Za parę minut powinni być u mnie chłopcy.

Zdjąłem je z blachy i wrzuciłem do miski.

Sprawnie wszystko posprzątałem i zaniosłem parę rzeczy do salonu.

Akurat gdy spojrzałem na dzieci w kojcu usłyszałem dzwonek do drzwi.

Od razu popędziłem by je otworzyć.

Wpuściłem gości do środka i nie czekając więcej mocno ich wyściskałem.

- Tak bardzo za wami tęskniłem. - powiedziałem.

- Aj my za tobą też. - uśmiechnął się Liam. - Ten tu ześwirował. - wskazał na mulata.

- Nie prawda! - zaprzeczył od razu Malik.

- Wmawiaj sobie. - droczył się z nim.

Ocnęliśmy się dopiero gdy usłyszałem pisk jednego z dzieci.

- Gdzie są te słodziaki? - pisnął Zayn i poleciał do salonu. - Ale urocze! Liam chcę takiego!

- O mój boże... - jęknął Payne.

Zachichotałem widząc jego zrezygnowany wyraz twarzy.

Weszliśmy do pomieszczenia, w którym mulat dawał moim dzieciom mnóstwo atencji.

- Jak wyrosną na atencjuszy to będzie twoja wina. - powiedziałem.

- Cichaj tam... - machnął na mnie ręką. - Liaś no spójrz na ich słodziaśne mordki!

- Tak są bardzo urocze... - stwierdził starszy.

- Zrobimy sobie takie. - oznajmił czarnowłosy.

- Jak się trzymasz Lou?

- Daje radę. Jest dobrze. - powiedziałem.

- A co z...

- Tęsknię za nim, ale z tego co wiem on ułożył sobie życie, więc ja powinienem zrobić to samo. - wzruszyłem ramionami.

- Masz dobre podejście. - stwierdził Malik.

- A jak tam z pracą? Ze zdrowiem? A może sobie kogoś znalazłeś? - piwno-oki zadwał kolejne pytanie.

- Mam dobrze płatną pracę w małej firmie, co do zdrowia to wszystko jest dobrze u mnie, a co do maluchów to za niedługo będę musiał jechać na wizytę z Blue. A co do związków. Jest jedna osoba, ale boję się, że nam nie wyjdzie. Nie wiem mam takie przeczucie. - mówiłem spokojnie.

- Rozumiem. Nie wiem czy Zayn ci mówił, ale w naszej watasze są problemy.

- Mówił, że Harremu odbiło. - zaśmiałem się gorzko.

- Odbiło to mało powiedziane. Stał się bardzo agresywny i po prostu inny...

- Przykro mi o tym słyszeć, ale można było się tego spodziewać. Kendall zawsze miała na niego dziwny wpływ. Denerwował się na jej wspomnienie. Teraz z nią jest więc mamy odwrotny efekt. Denerwuje go wszystko oprócz niej. - oparłem się wygodnie.

- To jest po prostu okropne. On sam, siebie niszczy. Odtrąca od siebie wszystkie osoby, które chcą mu pomóc. Tak jakby ta suka założyła mu jakieś klapki na oczy. - Zayn sięgnął po jedno ciasteczko.

- Chciałbym wam pomóc, ale boję się, że mój przyjazd mógłby to wszystko pogorszyć. Musicie mi dać czas żeby to wszystko przemyśleć. Muszę zastanowić się co jest dla mnie i dla moich dzieci najlepsze. Nie chcę by cierpiały będąc odtrącone przez jednego z rodziców. - napiłem się herbaty.

- Dobro dzieci jest tu najważniejsze. Będzie dobrze Lou. - uśmiechnął się do mnie przyjaciel.

- Mam nadzieję Zuzu...

- Zuzu? - zapytał Liam. - Czemu ja na to, wcześniej nie wpadłem? Teraz będę cię tak nazywał. - powiedział do Malika, a temu prawie oczy wyleciały z orbit.

- Nie. Nie ma mowy. - chłopak pokręcił głową.

- I tak zrobię co chcę. - zaśmiał się Payno.

- Eh...

Chłopcy odwiedzali mnie stosunkowo raz w miesięcu. Parę razy wpadli jeszcze z Andym i Niallem.

Pięć lat zleciało mi jak miesiąc.

Już pięć lat bez jego głosu, bez jego uśmiechu, bez jego czułych spojrzeń, bez jego miłości...

Pięć lat bez mojego Harrego.

☆☆☆☆☆

Umieranko bo jest tak gorąco!

Pijcie dużo wody skarby!

Trzymajcie się tam jakoś!

Miłego dnia!

xxViakokxx

✨🌈✨🌈✨

What's The Truth? (✔️/✅) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz