☆louis☆
- Jak mogłaś mnie oszukiwać przez tyle czasu?! - usłyszałem krzyk Harrego, który schodził po schodach. - Przez ciebie straciłem wszystko co było dla mnie ważne!
- Przez własną głupo-
- Zamknij się! Wyjdź z tego domu! Nigdy nie wracaj! Lepiej zacznij szukać nowej watachy! - ryknął tak, że nawet Darcy się obudziła.
- Zostańcie na kanapie i nigdzie nie idźcie. - powiedziałem do dzieci.
Wstałem z miejsca i lekko się wzdrygnąłem słysząc trzaśnięcie drzwiami.
Wszedłem powoli do przedpokoju i spojrzałem na stojącego tyłem do mnie bruneta.
- Hazz? - szepnąłem.
Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem. Jego oczy miały srebrny kolor i były zaszklone.
Podszedłem do niego i przytuliłem go mocno, co było nie lada wyzwaniem bo jestem tak trzy razy mniejszy od niego.
Brunet zaciągnął się moim zapachem i westchnął.
- Ona nigdy nie była w ciąży.... - szepnął. - Mogłem się domyślić. Mogł-
- Harry czasu nie cofniesz. - przerwałem mu.
Spojrzałem w jego oczy i posłałem uśmiech.
Tęczówki pomału odzyskiwały swój prawidłowy kolor.
- Byłem taki głupi... - mruknął.
- Wydaje mi się, że niewiele się zmieniło. - zachichotałem.
On tylko pokręcił zrezygnowany głową.
- A teraz głowa do góry. - ścisnąłem jego ramiona. - Idź do dzieci, a ja zrobię jakiś obiad. Zjemy i nas odwieziesz.
- Louis zostańcie ze mną. - pogładził mnie po bokach.
- Harry to nie jest takie proste. - powiedziałem. - Trzeba będzie ustalić opuszczenie watahy Fionna. Zrobić remont. Zabrać rzeczy. Znaleźć mi nową pracę. Dzieciom znaleźć przedszkole. - westchnąłem.
- Przecież nie będziesz z tym wszystkim sam. Od teraz masz mnie. A ja nigdzie się z tąd nie ruszam bez ciebie. - pocałował mnie w czoło.
Mruknąłem czując jak otula mnie jego zapach i ciepło. To zawsze koiło wszystkie moje nerwy.
- Niby jak ty to sobie wyobrażasz Styles? - zapytałem.
- Zobaczysz. A teraz rusz ten swój zgrabny tyłek i zrób coś do jedzenia bo dzieci zaraz będą marudzić. - zaśmiał się.
Pacnąłem go w potylicę i ruszyłem w stronę kuchni.
Zająłem się robieniem łososia na parze z warzywami co chwila słysząc śmiech dochodzący z salonu.
Po paru minutach wszystko było gotowe, a całe towarzyskwo usiadło przy stole.
- Smacznego. - powiedziałem stawiając jedzenie na stole.
- Teraz to już w ogóle nie ma mowy żebyś był z dala ode mnie Lou. - odparł brunet.
- Jak mało potrzebne jest do szczęścia. - zaśmiałem się siadając koło alfy.
- To dlatego, że ty jesteś taki mały. - uśmiechnął się.
- Ja ci dam mały! - trzepnąłem go w ramię.
- To jest przemoc. - zaśmiał się.
- Przemoc jest dopiero od drugiego pobicia. Nie wiedziałeś? - zachichotałem.
☆☆☆☆☆
Do której klasy idziecie po wakacjach?
Miłego dnia!
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
What's The Truth? (✔️/✅)
FanficDecyzja Louisa była ciężka, ale uważał, że odpowiednia. Wiedział, że ciężko będzie znaleźć alfę, która zechciałaby omegę z dziećmi. Ale wiedział, że da radę. Musi dać radę. Dla Darcy i Blue. Tylko dla nich i dla swojej matki. Czyli druga część Tha...