Tego dnia Michael wybrał się o poranku na zakupy imieninowe ze swoją dziewczyną. Gdy tylko chłopak wyszedł z domu, Gerard wyciągnął słoik z ogórkami kiszonymi i zadzwonił po Ray'a. Ostatnio Wampirowi coraz bardziej odwalało. Na przykład wczoraj, gdy wrócił do domu w środku nocy, obudził mnie brutalnie, żebym dał mu pieniądze na ogórki. Wykorzystał w ten sposób moją nieobecność duchową w świecie prawdziwych ludzi i udał się na zakupy w monopolowym, płacąc moimi ciężko zarobionymi pieniędzmi. Chociaż zdaje mi się, że dałem mu podrobione banknoty.
W końcu, po dziesięciu minutach oczekiwania, w domu zjawił się loczek z paletką James'a Charles i Jeffree Star Cosmetics. Gerard rytualnie powitał dzieło swojego guru, który natchnął go do podrywania hetero chłopców i zaprowadził nas na strych. Po swoim coming outcie, Wampir często mówił mi jakich to chłopców widział, z którym się umówił, a który z kolei chciał go pobić. W pomieszczeniu czekał stół zawalony lustrami, podkładami, sukienkami, pudrami, perukami i wieloma innymi rzeczami, których przeznaczenie znałem tylko dzięki oglądaniu RuPaul Drag Race'u z Jamią, w wieku pięciu lat. Najstarszy Way nie wytłumaczył skąd ma cały ten ekwipunek.
- Będziemy mieli świetną zabawę! - Zawołał rozanielonym głosem indygowłosy. - Frank, mam coś dla Ciebie! - Ray posłał mi dyskretnego lenny face'a, a Gerard intensywnie przeczesywał hałdy niepotrzebnych śmieci. W końcu, lekko okurzony, wyłonił się i zanim zdążyłem zareagować, założył mi na głowę plastikową, lśniącą tiarę. - Ale z Ciebie jest uroczy chłopiec. - Zachwycił się niczym madka uśmiechem bąbelka. - Twoim uśmiechem możnaby płacić za bomby atomowe! - Jego mina drastycznie się zmieniła z rozanielonej na pozytywnie zaskoczoną. - Ray! Zapisz to, federalni z pewnością przyjmą taką formę płatności! - Ray chyba uznał to za dobry pomysł, bo od razu wyciągnął telefon i z intensywnym stukotem tipsów na ekranie, zapisał ideę. Nie wytłumaczyli mi spraw związanych z FBI. To wcale nie tak, że ja miałem z nimi największe doświadczenie.Gdy Michael przekroczył próg domu, wszyscy byli już gotowi. Pani Donna czekała z tortem za szopą, Linz (ubłagałem Gerarda i pozwolił jej przyjść) zasłonięta stertą prezentów w rękach stała obok niej. Nasza Trójka Trans Tancerzy Związku Sowieckiego, bo tak Wampir nazwał nasz zespół, stała zaraz przed werandą, trzymając transparenty typu: "pierwsza komunia Michaela" i "Embrace Your Blackness". Nie wiem skąd się one wzięły w tym domu. W środku nie było nikogo, więc gdy Mike zorientował się, że nikt nie odpowiada na jego nowinki ze świata szydełkowania, wyszedł na zewnątrz. Naprawdę cieszę się, że oprócz ogrodzenia, dom ten był zasłonięty wysokimi iglakami. Nie zniósłbym wzroku nieznajomych w tym abstrakcyjnym stroju. Twarz miałem umalowaną na Valentinę, a perukę miałem niczym Farrah Moan przebrana za Christinę Augilerę. Z tytułu mojego niskiego wzrostu (Gerard przypomniał mi o zbliżających się walentynkach i Debby, Ray szepnął mi na ucho, żebym zaprosił Gerarda na randkę), otrzymałem bardzo wysokie szpilki i optycznie wydłużającą mnie sukienkę z różowego welurku. Cała moja kreacja prezentowała się paskudnie.
Z głośnika włożonego w śmietnik, popłynęły jakże dobrze znane mi dźwięki. Pomimo skrępowania zaczeliśmy tańczyć. Ray uśmiechał się niczym rasowa tancerka i co rusz wymachiwał swoimi wyprostowanymi włosami. Gerard skupiał się na ruchach bioder bardziej niż na oddychaniu, a ja po prostu starałem się nie potknąć.
Gerard opowiadał mi, że to taka braterska tradycja, żeby z roku na rok wymyślać coraz to gorsze i bardziej upokarzające występy, mające na celu rozśmieszenie świętującego. No i się na to udało. Michael, normalnie będący tęczową chmurą deszczową, teraz zwijał się ze śmiechu na schodach do ogrodu. W końcu taniec się skończył. Blondyn spróbował wstać, ale zaraz potknął się i wyrżnął czołem w kamienną ścieżkę. Śmiał się ciągle, a po chwili zaczał wydawać dzwięki duszonej wiewiórki. Nie wstawał.Teraz to Gerard umierał ze śmiechu. A przynajmniej umierał, dopóki spod głowy Mike'a nie zaczęła wylewać się piękna plama samurajskiej krwi.
/
Cóż za plot twist, nie uważacie?Z tej książki robi się stalkfic pod względem stylu.
CZYTASZ
WELL I DO NOT KNOW
FanfictionPo adopcji Frank nie spodziewał się huku fajerwerk, tylko w miarę normalnej rodziny. Ale cóż, w złą godzinę wypowiedział te słowa na głos i stało się zupełnie inaczej. Czy Frank dostanie choroby wieńcowej przez ciągły szok i zdziwienie przejawami cz...