11

5.2K 149 14
                                    

Kylie's pov

Minęło pięć dni od śmierci mamy. Dziś jest pogrzeb. W sobotę i niedzielę piłam i płakałam na przemian. W poniedziałek się ogarnęłam i poszłam załatwić wszystkie sprawy związane z pogrzebem i firmą mamy. Dużo osób próbowało się ze mną skontaktować, ale ja, szczerze mówiąc, miałam wyjebane. Oczywistą rzeczą też jest, że nie było mnie w szkole.

Mam na sobie czarną sukienkę z długim rękawem, która sięga mi do kolan, czarne szpilki na niewielkim obcasie. Włosy rozpuszczone, a na nosie okulary przeciwsłoneczne, żeby ukryć wory pod oczami.

Stoję właśnie na cmentarzu i patrzę jak trumna mamy powoli zostaje opuszczana do dziury. Całą mszę w kościele płakałam. I żałuję, że wcześniej nie pożegnałam się z mamą i  nie doceniałam tego, co miałam dzięki niej. Z tego co widziałam to jest pełno fotoreporterów, jakieś ciotki których nawet nie znam, pracownicy z firmy mamy, jej koleżanki i przyszli też Emma, Will, Jake i nawet szanowna pani Tiffani.

Ludzie już powoli się zbierają do domu, a ja patrzę na tą dziurę, w której jest trumna i kurwa zastanawiam się jak ja mam dalej żyć?! Od piątkowego wieczoru nie brałam heroiny. W ogóle żałuję, że ją wtedy wzięłam, bo teraz mnie cholernie do niej ciągnie i czuję, że jeszcze trochę i nie wytrzymam.

- Hej, Kylie. Jak się trzymasz? - usłyszałam głos Emmy

Odwróciłam się i zobaczyłam osoby z mojej szkoły. Obok Emmy stał Will, obok niego Jake i Tiffani. Nie mówiąc nic po prostu wtuliłam się w Emmę.

Jake's pov

Kurwa, jest mi cholernie żal Kylie. Z tego co wiem, to nie ma ojca, a teraz matka też nie żyje. Nie wiem jak ona sobie poradzi, bo ja bym chyba nawet nie wiedział jak zrobić sobie obiad. Nigdy nie widziałem Kylie żeby płakała, a teraz na dodatek w necie ją kurewsko hejtują. Piszą tylko o jej złych relacjach z matką. Do tego wszystkiego robią jej zdjęcia na każdym kroku. Nawet jak wychodziła od jebanego notariusza to też, do cholery zrobili jej  zdjęcia. Odkleiła się od Emmy i spojrzała na nas.

- Dziękuję, że przyszliście. - powiedziała i uśmiechnęła się słabo

Tiffani do niej podeszła i przytuliła ją, mówiąc jej coś na ucho. I teraz Tiffani ma u mnie +10 punktów, bo zachowała się mega w porządku. Kylie uśmiechnęła się blado, dziękując jej cicho, po czym Tiffani odeszła. Teraz podszedł do niej Will i podobnie jak poprzednia dziewczyna, przytulił ją i powiedział coś na ucho. Ugh, teraz moja kolej.

- Ummm, hej Kylie. - zacząłem niepewnie. - Bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że dasz sobie radę. Jak coś to możesz na nas liczyć.

- Dziękuję. - powiedziała ledwo słyszalnie.

- Chcesz do mnie przyjść? Na noc lub coś? - zaproponowała jej Emma

- Ummm... Nie, dziękuję. Muszę jeszcze załatwić kilka spraw z firmą. Jeszcze raz dziękuję, że przyszliście.

- Nie ma sprawy. - odpowiedział Will - Pewnie chcesz pobyć sama, więc my już będziemy się zbierać.

Kylie tylko przytaknęła głową, po czym przytuliła każdego z nas i udała się w stronę samochodu.

- Widzieliście jak Kylie słabo wygląda? - spytała nas Emma - jakby wcale nie spała i na dodatek cały czas chlała.

- Dziwisz się jej? - powiedziałem - została sama z firmą i jakimś projektem, o którym mówią cały czas w telewizji.

- Szkoda mi jej. - powiedział Will - dobra ja lecę, bo jutro sprawdzian i muszę się przygotować.

- Ja też się będę zbierać. - Emma mruknęła.

Kiwnąłem głową i po pożegnaniu się z nimi też ruszyłem w stronę samochodu. Kiedy już miałem odpalać silnik, dostałem wiadomość.

Od: Mama
Jak będziesz wracać to kup makaron i ser.

Westchnąłem i ruszyłem w stronę najbliższego sklepu. Po 10 minutach wchodziłem do supermarketu. Przechodziłem między alejkami, szukając jebanego sera i makaronu. I wtedy zauważyłem Kylie przy półce z alkoholami. Wybrała whisky i wódkę i odwróciła się, a gdy zobaczyła mnie, prawie alkohol wypadł jej z dłoni.

- Ummm, Jake. Co ty tu robisz? - spytała niepewnie

- Przyjechałem zrobić zakupy. A ty nie powinnaś być w firmie? I po co ci alkohol?

- Ummm, tak zaraz jadę do firmy. A alkohol to dla mojego kuzyna. - starała się być pewna w swojej odpowiedzi, ale ja widziałem, że kłamie.

- A okej, to cześć. - powiedziałem i oddaliłem się tak, żeby ona mnie nie widziała, ale ja miał na nią idealny widok.

Kylie odwróciła się i ruszyła w stronę kas. Kiedy upewniłem się, że już wyszła, ja ruszyłem za nią. W sumie to czułem wyrzutu sumienia, gdy jechałem za nią. Tak, kurwa śledziłem ją jak jakiś psychopata. Z tego co wiem to firma pani Diany jest w inną stronę niż ona jedzie. No więc detektyw Jake wkracza do akcji.

Po 15 minutach byliśmy w najbardziej patologicznej dzielnicy jaka znajduje się w Londynie. Kylie wysiadła z samochodu, a ja zaraz za nią. Weszła w jakąś uliczkę, w której był ogromny kontener na śmieci i to za nim się schowałem.

- Kylie? - zapytał zaskoczony facet, który wyglądał na gangstera. - Co ty robisz w Londynie?

- Siema Mike. Przeprowadziłam się miesiąc po tobie. I dzięki Bogu cię znalazłam, bo dobrze wiesz czego potrzebuje.

Zmarszczyłem brwi, bo to niemożliwe, żeby Kylie znowu ćpała.

- Z tego co wiem, to ostatnio skończyłaś z herą.

- Tak, ale wiesz matka mi zmarła i potrzebuję, bo już dłużej nie wytrzymam. W piątęk brałam i od tamtej pory jestem czysta dlatego kurwa daj mi coś.

- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. - dla ciebie to nawet za darmo - odpowiedział i podał coś Kylie, a ona szybko włożyła to do torebki.

- Dzięki. - uśmiechnęła się.

Kylie's pov

- Dzięki. - uśmiechnęłam się.

Mike to spoko ziomek. Zawsze daje mi zniżki albo za darmo. On szybko odszdł, a ja odczekałam 2 minuty i też miałam już wracać do domu, ale usłyszałam jakiś szelest za kontenerem. Podeszłam tam i myślałam, że umrę.

- Jake? - krzyknęłam połszeptem - Co ty tu robisz? Śledzisz mnie?

- Yyyy - nie wiedział co powiedzieć - nieważne, ale za to ty powiedz mi co masz w torebce?!

- Po co ci ta wiadomość do szczęści?

- Wiem, że masz herę, więc nie zgrywaj świętoszki.

- Dobra. Może i mam, ale ty - wskazałam na niego palcem - nie możesz nikomu powiedzieć.

- Bo?

- Bo ja tak mówię. - warknęłam i odeszłam od niego w stronę samochodu.

Tak właściwie to z tą firmą to było kłamstwo. Jutro to załatwię. A bez heroiny ja naprawdę już nie wytrzymuję. Wiem, że nie mogę, ale to jest silniejsze ode mnie. Po 20 minutach byłam już w domu. Przebrałam się w jakieś dresy i za duży T-shirt. Byłam wykończona dzisiejszym dniem, dlatego wstrzyknęłam sobie heroinę, momentalnie czując się zajebiście, wzięłam sporego łyka whisky i poszłam spać.

Hejooo,
Zmieniłam okładkę, bo bardziej mi się podoba. Ale to wy możecie zdecydować czy wrócić do poprzedniej czy zostawić tą. Dlatego napiszcie w komentarzu. Dobranoc i do następnego.

Sorry, I'm bitch. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz